numer 3/2002
Copyright
© Słowo
i Życie 2002
Wózki dla Polski
W czerwcu 2002 miała miejsce w naszym kraju ósma już edycja międzynarodowej
akcji charytatywnej „Wózki dla świata”. Jej inicjatorem i organizatorem
jest amerykańska fundacja „Joni
& Friends”, założona przez Joni Eareckson-Tada, sparaliżowaną od
16 roku życia po skoku do wody.
Akcja bezpłatnego przekazywania wózków prowadzona jest w Polsce w kilkunastu
miastach od 1995 roku. Używane, ale sprawne wózki, pochodzą z USA. Każdego
roku jest to 300-400 sztuk. Każdemu transportowi wózków towarzyszy przyjazd
grupy wolontariuszy – fizykoterapeutów i mechaników, starannie dostosowujących
je do potrzeb ich nowych właścicieli.
Joni doskonale wie, że osoby niepełnosprawne potrzebują więcej niż tylko
pomocy ułatwiającej codzienne życie. W czasie długich miesięcy swojej rekonwalescencji
sama doświadczyła, jak ważna jest psychika i sprawy duchowe. A najważniejszą
ich potrzebą, jak każdego z nas, jest osobiste poznanie Boga, usłyszenie
Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Razem z wózkiem inwalidzkim wręczany
jest więc również egzemplarz Nowego Testamentu. Można porozmawiać z duszpasterzem,
opowiedzieć o swoich problemach. Akcji towarzyszą koncerty znanych artystów
chrześcijańskich – w tym roku była to Carla Karst. Pięknie śpiewała i mówiła
o Bożej miłości, o swoim dla Niego oddaniu. Poznanie Boga odmieniło jej życie.
Teraz chce innym wskazywać na Boga, nadającego sens naszemu życiu. Problemy
niepełnosprawności zna z autopsji – jest matką syna upośledzonego umysłowo.
17 czerwca 2002 akcja „Wózki dla Polski” miała miejsce w kaplicy Chrześcijańskiej
Społeczności w Warszawie przy ul. Puławskiej 114. Uczestniczyłem w niej
jako duszpasterz. Wózki otrzymało tutaj ponad 20 osób. Rozmawiałem z nimi
o ich problemach. Mówiłem o Chrystusie, Jego miłości i zbawieniu, jakie
wyjednał dla nas na krzyżu Golgoty. Modliłem się o nich. Nie potrafię powiedzieć,
kto więcej z tego skorzystał. Osobiście byłem ogromnie poruszony i wzbogacony
duchowo. Oto garść refleksji:
Ewelinka. Ma 10 lat, niepełnosprawna od urodzenia, otrzymała wózek przystosowany
do jej kruchej, filigranowej postaci. Nie jest w stanie poruszać się na
nim sama, ktoś zawsze musi jej pomóc. Malutka jak na swój wiek, radosna
i uśmiechnięta, chodzi do trzeciej klasy zwykłej szkoły w swojej miejscowości
koło Mińska Mazowieckiego. Mówi, że ma wielu przyjaciół. Koleżanki i koledzy
chętnie pomagają jej na co dzień. Na twarzach rodziców zatroskanie i smutek
- to ich jedyne dziecko...
Michał. 12 lat, na pierwszy rzut oka fizycznie bez zastrzeżeń - mam wrażenie,
że tylko chwilowo siedzi na wózku. Ze zdziwieniem stwierdzam, że nie można
się z nim porozumieć. Jego umysł zatrzymał się na poziomie kilkumiesięcznego
dziecka. Rozmawiam z jego ojcem. Mają jeszcze dwoje zupełnie zdrowych dzieci.
Michał pozostaje stale pod ich opieką. Ojciec opowiada o prawdopodobnych
przyczynach takiego stanu Michała, o problemach w opiekowaniu się nim. Po
kilku zdaniach nawiązuje się nić zrozumienia i przyjaźni. Michał nachyla
się, chce, żebym go pogłaskał...
Starsza pani z Ochoty. Przyjechała po wózek dla 42-letniego syna. Jest
niepełnosprawny i ma padaczkę, dlatego nie mogła z nim przyjechać. W każdej
chwili może dostać ataku i wtedy poza domem trudno sobie z nim poradzić.
Teraz, na wózku będzie łatwiej wozić go na spacery. Właśnie w parku przed
domem spotyka maleńką uśmiechniętą starszą panią. Od niej dowiedziała się,
że na Mokotowie przy ul. Puławskiej można dostać za darmo wózek. Jakiś czas
temu przyjechała tu, wypełniła ankietę dla syna i teraz otrzymała wózek.
Pytam o nazwisko tej staruszki. - Nie znam nazwiska, znamy się tylko z widzenia
– pada odpowiedź.
- A gdzie pani mieszka?
- Na Ochocie przy Opaczewskiej, a ta pani dwa numery dalej od mojego domu.
Ona w końcu maja była na takich wczasach dla starszych osób. Jest bardzo
zadowolona.
- O, to pani Lusia – konstatuję.
- Pani Lusia także miała padaczkę, ale opowiadała mi, że w jakiś czas po
specjalnej modlitwie w tej sprawie padaczka zupełnie ustąpiła.
Tak, to na pewno siostra Lusia. Rozmawiamy o Bogu. Modlimy się...
Asia ze Służewca. Dziewczyna po liceum. Przyjechała po wygodniejszy, sprawniejszy
wózek. Szuka pracy, ale osobę na wózku traktują, jakby nie istniała. Jeśli
nie skwitują jej starań złośliwie, to już uprzejmość. Jak tu nie popaść
w depresję. Asia rozmawia po angielsku z kimś z zespołu konsultantów z Ameryki.
W tym czasie rozmawiam z jej mamą, energiczną panią w średnim wieku. Mieszka
z córką w bloku i chociaż jej samej nie brak problemów, stara się pomagać
sąsiadom...
Zbigniew z Dolnego Mokotowa. Przyjechał na trzykołowym wózku napędzanym
pedałami, poruszanymi rękami. Nogi amputowane. Dostał mniejszy wózek do poruszania
się w domu. Okazało się, że mieszkamy na sąsiednich ulicach. Na pewno się
jeszcze spotkamy...
Kilka zaledwie osób, a mnóstwo spraw i problemów. Każdemu z nich starałem
się powiedzieć o Bożej miłości do człowieka. O tym, co Boże Słowo mówi o
każdym z nas. Że dla Boga każdy człowiek jest cenny. Pan Jezus przyszedł,
aby ratować każdego, sprawnych i niesprawnych...
Kilkanaście minut przed 14.00 robi się trochę nerwowo. Pojawiają się dziennikarze,
kamery telewizyjne, błyskają flesze aparatów. Ma przyjechać prof. Marek
Belka - wicepremier i minister finansów, który objął honorowym patronatem
„Wózki dla Polski”. Przed kaplicę podjeżdża czarne bmw. Dziennikarze cisną
się z pytaniami o... upadłość Stoczni Szczecińskiej!
Pastorowi Krzysztofowi Zarębie udaje się jednak dotrzeć do dostojnego gościa
i pokazać, jak przebiega akcja. Wicepremier rozmawia z niektórymi z osób,
przybyłych po wózek. Potem chwila oficjalnego powitania, podziękowania za
objęcie akcji honorowym patronatem i za zwolnienie z podatku VAT wwożonego
do kraju sprzętu rehabilitacyjnego. Delinda Carr - przedstawicielka „Joni
& Friends” - przekazuje premierowi list od Joni Eareckson-Tada oraz
namalowany przez nią obraz. Mówi m.in.: „Panie Premierze, dziękujemy za
wszystko dobre, co robi Pan dla osób niepełnosprawnych. I modlimy się, aby
Bóg błogosławił Pana w służbie dla Polski i dobra żyjących tu ludzi”. Carla
Karst śpiewa specjalnie dla premiera...
Wicepremier odjechał. Znikły kamery i dziennikarze. Praca trwa nadal, a
kaplica przypomina raczej magazyn lub warsztat mechaniczny. Wózki są nadal
dopasowywane. Ekipa z USA pracuje ciężko już od kilku dni. Są zmęczeni. Program
ich pobytu w Polsce jest napięty. Kolejne dni to rozdawanie wózków na Targówku,
w Mławie, Poznaniu, Płocku, Malborku, Ciechanowie i Kielcach. Tym razem w
Polsce rozdadzą, a wcześniej dostosują, ogółem 400 wózków i 80 balkoników.
Przed 18:00 kaplica przy Puławskiej 114 powraca do swej zasadniczej funkcji.
Krzesła znów na swoim miejscu. Przybywa mnóstwo ludzi. Zaczyna się koncert.
Carla Karst śpiewa i mówi o Bogu, o najważniejszej potrzebie każdego człowieka.
Niepełnosprawność fizyczną i psychiczną widać. Duchowa ułomność nie rzuca
się w oczy. Ale to właśnie w tej dziedzinie bez Bożej pomocy nie radzi sobie
żaden z nas.
BRONISŁAW HURY
PS. Fotoreportaż z tej akcji na okładce numeru 3/2002
Osoby zainteresowane otrzymaniem wózka lub innego sprzętu rehabilitacyjnego
mogą zgłaszać się pod adresem: „Joni & Friends” Polska, ul. Kondratowicza 20 pok.121, 03-285 Warszawa, tel. (+22) 675 81 68
Copyright
© Słowo i Życie 2002
|