numer 3/2002
Copyright
© Słowo
i Życie 2002
Niecodzienne wydarzenie
5 maja 2002 r. był szczególny dla „Chrześcijańskiej Społeczności" w Płocku.
W tym dniu siedem osób potwierdziło poprzez chrzest swą wiarę w Jezusa Chrystusa,
jako swojego Zbawiciela. Pastor Jarosław Wasiak, wypowiadając znamienne słowa:
„Chrzczę Cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego", kolejno zanurzał katechumenów
w miejskim basenie.
Wyjątkowości tej uroczystości nadawał fakt, iż chrzest przyjmowała
też Maria Wasiak – matka pastora. I nie wynikało to tylko z tego, iż rzadki
to przypadek, aby syn chrzcił swoją mamę. Gdy dziesięć lat temu, podczas akcji
„Biblia pod namiotem” nawrócił się jej syn, dla niej - wiernej katoliczki
- było to szokiem. Oto jej syn, katecheta, sprzeniewierzył się i „zapisał
do jakiejś sekty”. Tak wspomina ten okres: Moment przyjazdu „Biblii pod
namiotem" był znamienny w moim życiu. Wtedy mój syn Jarek codziennie uczestniczył
w spotkaniach namiotowych i opowiadał o ciekawych naukach oraz wspaniałych
i wzniosłych modlitwach. Po upływie kilku dni w mojej parafii dowiedziałam
się, że to nauczanie namiotowe jest szkodliwe, gdyż prowadzi je sekta. Zaczęła
się wtedy „wojna domowa" w naszej rodzinie. Ja byłam przeciwna temu, aby syn
uczestniczył w spotkaniach z Biblią. Jarek jednak trwał przy swoim.
Brak duchowego poznania zaowocował szatańskim atakiem na moje
życie i postanowiłam popełnić samobójstwo. Bóg miał jednak inny plan - przyszedł
mi z pomocą i odwiódł z tej diabelskiej drogi, chociaż z Jarkiem dalej byłam
na dystans. Obserwowałam zmiany w życiu syna, który zerwał z alkoholem, powodującym
problemy w jego rodzinie. Modlitwa i trwanie przy Jezusie zmieniły pozytywnie
jego życie. Przy każdej okazji życzyłam mu i sobie „abyśmy byli jedno" -
mając na myśli jego powrót „na właściwą drogę katolicyzmu" i odejście od
sekty. Jarek odpowiadał mi wtedy: „Tak, mamo - ja też tego bym sobie życzył"
i dodawał: „Ty, mamo, musisz zacząć czytać Słowo Boże, bo ja z tej drogi Prawdy
nie zejdę". Moja mama uczyła religii w szkole. Jako dziecko oglądałam z ciekawością
„Pismo Święte w obrazkach", lecz jako dorosła nigdy go nie czytałam. Przyjęłam
wszystkie sakramenty i jako gorliwa katoliczka prowadzałam dzieci do kościoła,
jeździłam na pielgrzymki itd.
Tak płynęły lata, aż któregoś dnia odwiedzając dom Jarka, trafiłam
na grupę domową i zostałam. Uczestniczę w niej do dziś. Mając 75 lat narodziłam
się na nowo - żałuję, że tak późno. Jezus przemienił moje myślenie, moje serce
i przyjęłam Go jako swojego Pana, a 5 maja br. potwierdziłam ten wybór chrztem,
którego udzielił mi mój kiedyś „niewierny syn", a dziś pastor. Na nabożeństwie
syn Jarek dziękował Bogu za jego wielki dar, jaki otrzymałam ja i on -
teraz rzeczywiście jesteśmy jedno w Jezusie Chrystusie. Dla mnie był to najszczęśliwszy
dzień w życiu i cieszę się, że mój Pan obdaruje mnie jeszcze wieloma przeżyciami
z Nim, ufając Jego obietnicy: „Uwierz w Jezusa, a będziesz zbawiony ty i
twój dom” (Dz 11,14). Dzięki Jarkowi wcześniej nawrócili się moi wnukowie
z innego syna i teraz gorliwie służą Bogu w kościele w Warszawie. Teraz czas
na następnych członków mej rodziny, w co głęboko wierzę, modląc się jednocześnie
o nich i dziękując Chrystusowi za Jego wspaniałe dzieło zbawienia i życie
wieczne za darmo oraz nadzieję, jaką daje w swych obietnicach.
ANDRZEJ TOMASZEWSKI
Copyright
© Słowo
i Życie 2002
|