Słowo i Życie - strona główna
numer 2/2002

Copyright
© Słowo i Życie 2002

 Wyznanie eks-dealera

Po wysłuchaniu informacji o akcji antynarkotykowej prowadzonej przez Chrześcijańską Społeczność, postanowiłem włączyć się w nią i tym krótkim listem wypowiedzieć się na temat handlu narkotykami, który to biznes znam z własnego doświadczenia. Nie mam tyle odwagi i nie jestem gotowy, by stanąć z ludźmi twarzą w twarz...

Byłem dealerem ponad rok. To dla kogoś takiego pracuje kilku z waszych kolegów, którzy handlują w szkole. Skończyłem z tym po akcji CBŚ w 2000 roku, ale cały czas mam kontakt z tym środowiskiem przez moich kolesi, którzy siedzą w tym po dziś. Bez pudła mógłbym wskazać, kto z was handluje, kto pali blanty, kto herę, a kto wącha amfę. 

Wiecie, co jest w tym najgorsze, w całym tym procederze? To, że każdy w to zamieszany, klient, dealer czy chłopiec z tzw. miasta, jest potencjalnym konfidentem policji. W tym biznesie nie ma miejsca na złodziejski honor, lojalność, zaufanie. Wy, którzy właśnie handlujecie, wiecie, o czym mówię. Wychodzisz z domu, idziesz na miejsce, w którym się ustawiłeś i cały czas obserwujesz i zastanawiasz się, czy cię nie wystawili: "Ten gość w czapce, nigdy go nie widziałem, co on tu robi"... Po roku jesteś kłębkiem nerwów, chyba że łudzisz się, że akurat ciebie nie złapią, bo ty masz fart i jesteś ostrożny. No to się mylisz, bo prędzej czy później cię dorwą. 

Ale to tylko jedna strona medalu, druga to twoi "pracodawcy". Co będzie, jak spóźnisz się z rozliczeniem za towar? Nie wiesz? To ja ci powiem: Na początku będzie OK: "Dobra, oddasz przy następnej partii". Przychodzi ten dzień i nie masz forsy, a twoi "przyjaciele" stają się jakby mniej mili albo już w ogóle nie są mili i zaczyna się pułapka "naliczania". Rośnie procent. Nie łudź się, tego długu nie oddasz. Nie pozwolą ci, teraz jesteś ich. A w twoim życiu gości strach. Pół biedy, jeśli masz pieniądze: oddajesz jakąś część i jakoś żyjesz; oczywiście, musisz handlować dalej, ale nic z tego nie masz. Gorzej jak jesteś "pusty", wtedy masz kłopot. Zaczynasz pożyczać od znajomych, ale to źródło szybko się kończy. Zaczynają cię straszyć, obskakujesz pierwsze bańki, wstydzisz się wyjść na podwórko, bo wszyscy wiedzą że podpadłeś mafii. Przestajesz chodzić do osiedlowego pubu i na dyskoteki, czarne BMW wywołuje ucisk w gardle. A to dopiero początek twoich kłopotów. Oni przyjdą do ciebie do domu, zabiorą wieżę, którą dostałeś od ojca. Albo po prostu powiedzą twojej matce: "Oddaj pieniądze za syna, bo jak nie, to go nie zobaczysz".

Mógłbym wam opisać dziesiątki takich historii, w niektórych brałem udział, niektóre znam z opowieści. Ale wszystkie z nich łączy jedno - ludzka tragedia.

Jest jeszcze jedna sprawa w tym biznesie - twoje sumienie. Może już go nie masz, ale ono się odezwie i powie ci, kim jesteś. Kobieta płacząca w telewizji w programie typu "Zerwane więzi", że jej syn jest narkomanem, może być matka twojego klienta i ziomka z osiedla. Widziałeś ją codziennie, mówiłeś jej dzień dobry a jednocześnie powoli, krok po kroku zabijałeś ją. To przez ciebie jej syn siedzi w wiezieniu za kradzież głupiego radia za 200 zł. Ukradł je po to, żeby zajarać. Wyniósł jej z domu wszystko, nawet pierścionki,  żeby ci je dać za towar. A może te pierścionki dałeś swojej pannie, bo były ładne i masz je tylko za "ćwiarę"?

Jeszcze jedno. Myślisz może: "Chodzę do Quo Vadis, mam kolegów, panienki w krótkich spódniczkach uśmiechają się do mnie, jestem kimś". Nieprawda, jesteś zerem, wyrzutkiem społeczeństwa, to o tobie mówią: "półświatek". Planujesz sobie przyszłość: "Za rok już nie będę latał z materiałem, to inni będą dla mnie latali, kupię sobie wóz i będzie fajnie". Nie łudź się, do tego dochodzi 10% handlarzy, a reszta - niestety - kończy w rynsztoku lub w więzieniu. 

Słuchaj, koleś, wiem, że chcesz mieć wszystko i to szybko: złoty kajdan, furę i dobrą komórę, ciuchy Versace albo Boss. I do tego celu dążysz po trupach. Te "trupy" to nie przenośnia. To nie tylko ci, co przedawkowali. Ktoś im te piguły sprzedał. Czy zdajesz sobie sprawę, gdy czytasz w gazetach  o kolejnej ofierze gangsterskich porachunków, że to ty przyłożyłeś swoją działkę do jej śmierci? Sprzedawałeś tyle towaru, a ktoś inny - widząc, ile pieniędzy on zarobił - chciał przejąć jego interesy i go odpalił. 

Mam teraz 26 lat. Wielu moich kumpli już na cmentarzu, wielu w kryminale. Teraz wiem, że nie było warto. Siedząc kiedyś na nabożeństwie w Chrześcijańskiej Społeczności zdałem sobie sprawę z paru rzeczy i nasunęła mi się taka myśl: Te złote łańcuchy, które ja miałem, a wy chcielibyście mieć, są złożone z łez matek narkomanów. A mój samochód jeździł na ich krwi. 

M.N

Copyright © Słowo i Życie 2002
Słowo i Życie nr 2/2002