numer 2/2002 A gdzie podziała się pokuta?Rzadko kto, nawet w kręgach baptystycznych, zielonoświątkowych i ewangelicznych, wspomina dziś to słowo w kościele.Pastorzy rzadko zwracają się dziś do swoich słuchaczy z wezwaniem do żalu za grzechy - wezwaniem do zdania sobie sprawy i żalu za zranienie Jezusa naszymi występkami. Zamiast tego z wielu kazalnic słyszymy dziś: "Tylko wierz. Przyjmij Jezusa i będziesz zbawiony". Tekst, za pomocą którego usprawiedliwia się takie kazania, jest zapisany w Dziejach Apostolskich 16,30-31, opisującym apostoła Pawła, przetrzymywanego w więzieniu, gdy nagle ziemia zatrzęsła się i otwarły się drzwi wszystkich cel. Strażnik był przekonany, że wszyscy więźniowie uciekli, co dla niego oznaczałoby nieuniknioną egzekucję. Zdesperowany wyciągnął swój miecz i chciał się zabić, ale Paweł i Sylas powstrzymali go i zapewnili, że nikt nie uciekł z więzienia. Widząc to strażnik upadł na twarz przed apostołami i krzyknął: "Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom" (Dz 16,30-31). Czytając ten fragment, musimy pamiętać, że strażnik był bliski popełnienia samobójstwa i trzymał w ręku miecz. Znajdował się już w momencie pokuty - na kolanach, złamany i drżący przed apostołami. Zatem widzimy, że jego serce było już gotowe do przyjęcia Jezusa w prawdziwym, szczerym akcie wiary. W Ewangelii Marka Jezus mówi do swoich uczniów: "Kto uwierzy i ochrzczony
zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16,16).
Ze słów Jezusa jasno wynika, że zbawienie wypływa z zaakceptowania Go i
z ochrzczenia się. Jednak Jezus poprzedza swoje stwierdzenie słowami: "Idąc
na cały świat, głoście Ewangelię całemu stworzeniu" (Mk 16,15). Krotko mówiąc
stwierdza, że zanim ktoś będzie mógł w Niego uwierzyć, musi mu być zwiastowana
Ewangelia. Ewangelia, którą zwiastował Jezus Jezus wzywał ludzi do pokuty, jeszcze zanim wezwał ich do uwierzenia. Marek napisał: "Przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się [czyli pokutujcie] i wierzcie ewangelii" (Mk 1,14-15). Jezus nauczał: "Najpierw pokutujcie - i uwierzcie". W innym miejscu Jezus mówi o swojej misji: "Nie przyszedłem wzywać
sprawiedliwych, lecz grzeszników" [w domyśle: do pokuty] (Mt 9,13). Powiedział
też Galilejczykom: "Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie,
wszyscy tak samo zginiecie" (Łk 13, 3). Ewangelia Jezusa dotyczyła upamiętania,
czyli pokuty! Zwiastowanie Jana Chrzciciela Zwiastowanie Piotra i Pawła Jaką Ewangelię zwiastował Paweł Ateńczykom na wzgórzu Marsa? Powiedział im wprost: "Bóg... teraz wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali" (Dz 17,30). Ci greccy intelektualiści nie mieli problemów z wiarą w Boga. Można wręcz powiedzieć, że "wiara" była ich ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu. Wierzyli w wielu bogów - raz w jednego, raz w drugiego. Za każdym razem, kiedy pojawiał się ktoś, kto przekonująco zwiastował im jakiegoś boga, od razu w niego wierzyli. Zatem wiemy, że wierzyli - ale nadal żyli w grzechu. Sama wiara nie wystarczyła! Paweł powiedział tym ludziom: "Nie, nie tak wygląda życie z Chrystusem! Jezusa nie można po prostu dodać do listy waszych bogów. Możecie w nich wszystkich wierzyć, ale w przypadku Jezusa sama wiara nie wystarczy. On przyszedł na ziemię, aby was zbawić z grzechów. I żąda od wszystkich swoich naśladowców pokuty i oczyszczenia!" Później Paweł zwiastował tę samą Ewangelię pokuty królowi Agryppie: "Nie byłem nieposłuszny temu widzeniu niebieskiemu, lecz głosiłem najpierw tym, którzy są w Damaszku, potem w Jerozolimie i po całej krainie judzkiej, i poganom, aby się upamiętali i nawrócili do Boga, i spełniali uczynki godne upamiętania" (Dz 26,9-20). Paweł mówi: "Wszędzie, gdzie byłem, zwiastowałem potrzebę pokuty. A znakiem prawdziwej pokuty są odpowiednie działania!" Te fragmenty jasno pokazują, że Kościół apostolski bez wahania głosił
tę samą Ewangelię, jaką głosił Jan i Jezus: "Pokutuj, aby twoje grzechy
były przebaczone!" Co to znaczy pokutować? Pewien człowiek powiedział mi kiedyś: "Bardzo się cieszę, że czytam Nowy Testament po grecku. Słowo pokuta jest tam ujęte w znaczeniu zmienić sposób myślenia". Niestety, jak się okazuje, ten człowiek najwyraźniej nie znał zbyt dobrze greckiego. Pełne, dosłowne znaczenie słowa pokuta w Nowym Testamencie to: odczuwać żal i czuć się winnym za swoje grzechy przed Bogiem; być skruszonym, żałować; chcieć zmienić kierunek. Różnica znaczenia tkwi w słowie chcieć. Prawdziwa pokuta obejmuje chęć zmiany! Co więcej, sam żal nie oznacza jeszcze pokuty. Dopiero prawdziwy smutek prowadzi do pokuty. Paweł mówi: "smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć" (2 Kor 7,10). Paweł mówi tutaj o smutku, którego się nie żałuje, pożytecznym - prawdziwym smutku w życiu pokutującego człowieka. Taki typ Bożego smutku w naturalny sposób wywołuje pokutę, obejmującą nienawiść do grzechu, prawdziwą bojaźń Bożą i chęć naprawienia wszystkich błędów W takim razie nie powinniśmy być zdziwieni słysząc, że Paweł i do wierzących mówił o pokucie. W swoim kazaniu w mocnych słowach namawiał do pokuty chrześcijan w Koryncie. Wierzący w Koryncie byli mocno ubłogosławieni przez Boga, dzięki możliwości wysłuchiwania znakomitych nauczycieli Słowa. A jednak w ich społeczności rozplenił się grzech. Paweł najpierw składa Koryntianom świadectwo: "Znamiona potwierdzające godność apostoła wystąpiły wśród was we wszelakiej cierpliwości, w znakach, cudach i przejawach mocy" (2 Kor 12,12). Ale następnie Paweł mówi im wprost: "Obawiam się bowiem, że gdy przyjdę, zastanę was nie takimi, jakimi bym chciał" (2 Kor 12,20). Czego obawiał się Paweł? Po prostu tego: "Obawiam się, że gdy przyjdę. Bóg mój upokorzy mnie przed wami i że będę musiał ubolewać nad wieloma z tych, którzy ongiś popełnili grzechy i do dziś jeszcze za nie nie odpokutowali, grzechy nieczystości, wszeteczeństwa i rozwiązłości, których się dopuścili" (2 Kor 12,21). Ten pasterz o łagodnym sercu kochał świętych w Koryncie, którzy pozwalali
sobie na kompromisy. A przecież wiedział, że pouczono ich, jakim złem jest
życie w grzechu. Powiedział im również: "Kiedy przyjdę was odwiedzić, zobaczycie,
że opuszczam głowę z żalu. Będę miał oczy pełne łez i głos będzie mi się
załamywał. Jeśli zobaczę, że trwacie w nieczystości, wszeteczeństwie i pożądaniu,
będę załamany, ponieważ uznam, że Ewangelia nie wykonała w waszych sercach
właściwej pracy. Nie pokutowaliście jeszcze za swoje grzechy. Dlatego głośno
będę was wzywać do pokuty"! Skracanie Ewangelii Gdy patrzę dziś na Kościół, zastanawiam się, czy my, ewangeliści, wymagamy biblijnego "Bożego smutku", jako dowodu prawdziwej pokuty? Czy też może prowadzimy masy ludzi, którzy nie pokutowali, oferując im fałszywy pokój? Czy błędnie poinstruowaliśmy ich, że Bóg wymaga od nich tylko powiedzenia: "Wierzę w Ciebie, Jezu"? Czy odcięliśmy od naszego zwiastowania szczere przekonanie o grzechu? Czy tak się spieszyliśmy, że zaoferowaliśmy zbawienie tym, którzy faktycznie nie pokutowali - którzy nie zasmucili się nad swoimi występkami, którzy nie dostrzegli grzeszności swojego postępowania, którzy szukali wiary tylko po to, aby ukryć za nią swoje pożądanie? Stale słyszymy bardzo przesadzone dane o tym, ilu ludzi przyszło do Jezusa przez różne służby. Chrześcijanie informują, że ogromne liczby ludzi nawróciło się po zwiastowaniu w więzieniach, szkołach, zgromadzeniach. Mówią: "Wszyscy zgromadzeni oddali swoje serce Jezusowi. Gdy zakończyłem kazanie, wszyscy wyszli do przodu, żeby się nawrócić". Nie - to fatalna przesada! Zbyt często zdarza się sytuacja, w której ludzie po prostu tylko powtarzają jakąś modlitwę. Tylko wymawiają słowa, jakie chcemy, aby wymawiali - a jedynie niewielu z nich rozumie, co mówią. A potem wracają do swoich pogańskich praktyk! Tacy ludzie nie doświadczają pracy Ducha Świętego. W rezultacie nie pokutują, nie żałują za swoje grzechy - i w rzeczywistości nie wierzą. To tragedia, ale zaoferowaliśmy im coś, czego Jezus nigdy nie oferował - zbawienie bez pokuty! Uważam również, że Kościół jakoś wyprał z odpowiednich uczuć przeświadczenie o własnej grzeszności. Pomyślcie - w zasadzie rzadko kiedy widać dziś łzy na policzkach ludzi, którzy się nawracają. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że łzy nikogo nie zbawiają. Ale Bóg uczynił nas wszystkich ludźmi, którzy posiadają realne czucia. Zatem, każdy grzesznik spętany przez piekło, który poczuł dotknięcie Ducha Świętego, w naturalny sposób odczuwa głęboki smutek z powodu swojego życia, którym zasmucił Boga. Apostoł Piotr odczuwał ten rodzaj Bożego smutku, gdy wyparł się Jezusa. Nagle przypomniało mu się, co Jezus mu powiedział: "I wspomniał Piotr na słowo, które mu powiedział Jezus: Zanim kur dwa razy zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. Wtedy załamał się i wybuchnął płaczem" (Mk 14, 72). Gdy Piotr przypomniał sobie te słowa, emocje wzięły nad nim górę i nagle pobiegł przez Jerozolimę łkając: "Zdradziłem Pana"! Umiłowani, sami z siebie po prostu nie jesteśmy w stanie wywołać w sobie tego typu pokuty. Tylko Duch Święty może nam objawić, tak jak Piotrowi, że my również zraniliśmy naszego Zbawiciela. I gdy zdamy sobie z tego sprawę, powinniśmy odczuwać głęboki żal! Nie zgadzam się z całością doktryny purytańskich pisarzy, ale przemawia do mnie nacisk, jaki kładli na świętość. Ci kaznodzieje nazywali swoje kazania "głęboką orką". Wierzyli, że nie mogą zasiać ziaren prawdziwej wiary, dopóki grunt serc ich słuchaczy nie zostanie głęboko przeorany. Purytanie chcieli zatem upewnić się, że ich zwiastowanie dociera głęboko przez wszystkie zaschnięte skorupy serca słuchacza. Ich kazania wywoływały szczerą pokutę w zgromadzeniach. A to z kolei powodowało, że po latach wyrastali z tego zwiastowania silni, dojrzali i wierni chrześcijanie. Niestety, dziś większość kazań jest jak zasiew bez zbiorów. Słyszę bardzo niewiele kazań, które trafiają gdzieś głębiej pod powierzchnię. Głęboka orka nie tylko komentuje chorobę, jaką jest grzech, ale trafia głębiej i dotyka samej przyczyny tej choroby. Wiele kazań, jakie dziś słyszymy koncentruje się na usuwaniu skutków, a ignoruje samą chorobę. Oferuje receptę, ale nie pomoc chirurgiczną! To przykre, ale z naszego powodu ludzie uważają, że zostali uleczeni z grzechu, mimo że wcale nie wiedzieli wcześniej o swojej chorobie. Okryliśmy ich płaszczami sprawiedliwości, mimo że nigdy nie wydawało im się, że są nadzy. Namawiamy ich do zaufania Jezusowi, mimo że nigdy nie odczuwali takiej potrzeby. Tacy ludzie myślą w końcu: "Na pewno nie zaszkodzi dodać Jezusa do mojego życia". C. H. Spurgeon, wielki brytyjski kaznodzieja, powiedział o pokucie:
"Wierzę, że stan zasmuconego żalu za grzechy nadal istnieje, chociaż ostatnio
niewiele o tym słyszałem. Dziś ludzie jakoś bardzo szybko wskakują w kwestie
wiary... Mam nadzieję, że moja stara przyjaciółka pokuta jeszcze nie umarła.
Jestem beznadziejnie zakochany w pokucie; moim zdaniem to siostra wiary.
Sam nie bardzo rozumiem tę wiarę z suchymi oczami. Wiem, że ja sam przyszedłem
do Jezusa przez krzyż płaczu... Gdy przez wiarę trafiłem na Golgotę, towarzyszyło
temu wielkie łkanie i pokuta, wyznanie moich przestępstw i chęć odnalezienia
zbawienia w Jezusie i tylko w Jezusie". Bicz Prawa "Aktorzy miejscowego teatru" ogłaszali Chrystusa swoim Panem w czasie niedzielnego nabożeństwa, ale w tygodniu powracali do swoich "bluźnierczych przedstawień". Homoseksualiści modlili się o zbawienie, ale nadal trwali w swoim grzesznym stylu życia. Inni przyjmowali Jezusa podczas nabożeństwa, a jednak trwali w swoich wszetecznych związkach lub nadal używali narkotyków. Z tego powodu z kazalnicy raziliśmy wokół, jak piorunem, potrzebą pokuty! Duch Święty prowadził naszą grupę pastorów do obnażenia wszelkiego grzechu buntu i nieposłuszeństwa Słowu. Tak ostro mówiliśmy o piekle, że ludzie wstawali i wychodzili z nabożeństwa. I tak realistycznie mówiliśmy o niebie, że zwolennicy kompromisów drżeniem reagowali na rzeczywistość Bożej świętości. Nasze zwiastowanie zakonu było w tym okresie absolutnie konieczne. Zakon jest Bożym lustrem, odbijającym i przedstawiającym każdą ukrytą, tajemną rzecz. W naszym zgromadzeniu spowodowało to, że ludzie zdali sobie sprawę z obrzydliwości grzechu. Podczas gdy niektórzy wybiegali z kościoła, inni wybiegali do przodu w szczerej pokucie. Jednym z nich był aktor o bardzo głębokim głosie David Davis. Oddał swoje życie Jezusowi w szczerym akcie pokuty. Dziś, wraz ze swoją żoną, prowadzi rozwijający się Kościół w Izraelu, gdzie zwiastują Jezusa od ponad 10 lat. Podczas gdy w naszym Kościele objawiało się prawdziwe dzieło pokuty, Duch Święty prowadził nas tak, abyśmy następnie zwiastowali wielkość łaski. Nauczaliśmy o nowym przymierzu, o władzy nad grzechem poprzez Ducha Świętego, o chodzeniu w wierze. Krótko mówiąc, zaczęliśmy budować świętych. Poprzez całe to doświadczenie, odkryliśmy również niebezpieczeństwa zwiastowania jedynie zakonu i kładzenia nacisku głównie na grzech. Jeśli zaserwować ludziom stałą dietę tej natury, zaczynają tracić nadzieję i ogarnia ich desperacja. Myślą wtedy: "Nigdy nie będę godny". Stale zaglądają w głąb siebie, zamiast szukać nadziei w krzyżu. Jednak kiedy Kościół należy do Pana, można ufać Bożemu Duchowi, że ten da Swojemu Kościołowi przesłanie zakonu wówczas, gdy będzie ono potrzebne. Jeśli Jezus widzi, że Jego ludzie popadają w "łatwe wierzenie", ponownie w Swojej łasce i miłosierdziu ześle im bicz Prawa. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że pokuta nie jest jednorazowym doświadczeniem. Nie jest to coś na kształt huraganu, który raz uderza i na zawsze znika. Nie możemy przeżywać pokuty tylko w momentach kryzysowych, a przez resztę życia tylko mówić o niej. Brak żalu za grzechy powinien być dla nas ciągłym sygnałem, że musimy się czegoś nauczyć! Spurgeon powiedział: "Szczerze wyznaję, że znacznie większy żal za
grzechy odczuwam dziś, niż kiedy się nawracałem 30 lat temu. Nienawidzę grzechu
znacznie bardziej właśnie dziś, niż wówczas. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy,
że wiele spraw jest grzechem - dziś jestem tego świadomy. Dziś mam też znacznie
większą świadomość tego, że moje serce jest pełne występku... Żal za grzechy
jest ciągłym deszczem, który w sercu prawdziwie zbawionego człowieka trwa
całe życie... Zawsze jest mu żal z tego powodu, że zgrzeszył... Nie przestanie
rozpaczać z tego powodu, dopóki wszelki grzech nie zniknie". "Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś" Zapewne pamiętacie siedem zborów, o których Jan wspomina w Objawieniu
w rozdziale 2. Między nimi znalazł się zbór w Efezie - zgromadzenie, o którym
Jezus wypowiadał się bardzo dobrze. Lubię myśleć o swoim Kościele na Times
Square, jako o Kościele efeskim. Kościół ten był zgromadzeniem wierzących
w jednym z najpopularniejszych miast na ziemi i nie uginał się pod naciskiem
występków miasta. Ludzie żyli tam świątobliwie, nienawidzili grzechu i odrzucali
fałszywe doktryny. Stali mocno w wierze, kochali Boga z całego swojego serca,
odpierając pokusy, jakie stawiał przed nimi szatan. A jednak Jezus wiedział,
że czegoś tym ludziom brakowało. I tak kochał ten Kościół - świecący tak jasnym
światłem dla innych - że nie mógł przyglądać się, jak zamiera. Z tego powodu
powiedział Efezjanom: "Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą swoją miłość"
(Obj 2,4). Jezus mówił: "Wasz ogień gaśnie! Miłość do mnie, która kiedyś
motywowała waszą wiarę, znika. Kiedyś nieśliście mój ciężar dla zagubionych
- dziś zadowala was samo Następnie Jezus mówi im: "Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś..." (Obj 2,5). Jezus mówi: "Pomyśl! Kiedyś nie mogłeś się doczekać wizyty w moim domu, przebywania z innymi świętymi, znoszenia mojego ciężaru. Dziś godzina niedzielnego nabożeństwa powoduje, że jesteś zmęczony"! Zatem, drogi chrześcijaninie, czy nadal płonie w tobie ogień dla Jezusa? Czy nadal jesteś w Nim zakochany tak mocno jak na początku? Czy może straciłeś zainteresowanie Jego sprawami i odłożyłeś wszelką służbę? Czy zbyt wiele innych rzeczy dzieje się w twoim życiu? Jeśli tak, Pan mówi do ciebie: "Mam ci coś za złe: Porzuciłeś swoją pierwszą miłość". Słuchaj, co Jezus mówi do nas w tym momencie: "Upamiętaj się i spełniaj uczynki, takie jak pierwej". To znaczy: "Rozpaczaj nad swoją postępującą apatią. Bądź szczery i potraktuj to poważnie. Następnie pozwól, aby twój żal doprowadził cię z powrotem tam, gdzie kochałeś mnie pierwszą miłością". Następnie Chrystus przekazuje nam Słowo, z którego jasno wynika, że musimy uważać. Przedstawia konsekwencje braku upamiętania się: "A jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój". Jezus mówi tutaj, że jeśli nie będziemy pokutować, zabierze nam całą władzę duchową, którą otrzymaliśmy. Ta władza to między innymi wpływ na nasze miasto, naszą dzielnicę, naszych sąsiadów, osoby z naszego otoczenia. Wszelki wpływ, jaki mamy, będzie nam odebrany. Jezus wzywa: "Upamiętaj się!". Zbory na całym świecie zamykają drzwi. Ich światła dosłownie gasną, ponieważ taki jest sąd, który je spotyka za to, że nie chcą pokutować! Bóg powiedział, że takie zbory stracą zdolność podejmowania decyzji, stracą swoje duchowe błogosławieństwa, swoje środki finansowe, Jego obecność. Staną się martwe, bez życia, pozostaną im tylko wspomnienia dawnych błogosławieństw. Głosiłem kazania w wielu takich zborach 30 lat temu. Wtedy były wypełnione gorliwymi wierzącymi. Dzisiaj zaledwie tuzin osób siedzi tam w ławkach. Niedługo nie będzie już nikogo, a drzwi zostaną zamknięte na dobre. Na ich drzwiach Bóg napisał "Ikabod", czyli: "Duch Pana opuścił to miejsce". Jednakże, umiłowani, Bóg przekazuje tę wiadomość każdemu wierzącemu indywidualnie. Mówi: "Jeśli nie będziesz chciał pokutować - jeśli pozostaniesz w swoim bezruchu - usunę twój świecznik. Nie będziesz mieć wpływu na swoją rodzinę, swoich kolegów z pracy - na nikogo". To właśnie stało się w zborze w Efezie. Bóg czekał cierpliwie ponad 1000 lat na pokutę tego zboru. W końcu przyszedł jednak czas, kiedy nie mógł już znieść ich powracania na złą drogę. Historyk Gibbon pisze: "Pierwszy świecznik Efezu został zgaszony. Barbarzyńscy władcy Jonii i Lydii podeptali resztki chrześcijaństwa. Teraz w minaretach muzułmańskich wzywa się Mahometa. Ostał się jedynie zbór w Filadelfii". Ale nie powinniśmy się bać, kiedy czytamy to Słowo. Jezus kończy swoje napomnienie w ten sposób: "Zwycięzcy dam spożywać z drzewa żywota, które jest w raju Bożym" (Obj 2,7). Drodzy święci, Jezus jest tym drzewem! To On nam mówi: "Jeśli będziesz pokutować, dam ci życie wieczne ze mnie samego. Dopóki będziesz mnie kochać, dam ci strumienie ponadnaturalnego życia. To życie będzie się objawiać w twojej zdolności podejmowania decyzji, twojej miłości do ludzi, twoich dobrych uczynkach dla mojego Królestwa"! Jest to cecha wyróżniająca każdego chrześcijanina, który prawdziwie kocha Jezusa. Taki wierzący jest pełen życia - i każdy z jego otoczenia wie o tym. Jezus obiecuje, że twój Boży smutek, twoje pokutujące serce i twoja odnowiona miłość do Niego doprowadzi cię do życia. Więc módl się do Niego teraz: "Panie, daj mi prawdziwie pokutujące serce. Zmień mnie w takiego, jakim byłem, kiedy cię po raz pierwszy pokochałem. Tym razem jednak zabierz mnie dalej, głębiej do Ciebie, tam, gdzie nigdy jeszcze nie dotarłem". Kiedy będziesz pokutować, Duch Boży zacznie tworzyć w tobie nowe objawienie chwały Chrystusa. I pokaże je wszystkim w twoim otoczeniu! DAVID WILKERSON Tłumaczenie z ang. Tytuł oryginalny: "Whatever Happened
to Repentance". Kim jest David Wilkerson? Strony internetowe, na których można znaleźć kazania D. Wilkersona:
|