Słowo i Życie - strona główna
numer wiosna 2002


Przed Bożym sądem


Czy świadomość, że Bóg któregoś dnia wyrówna rachunki, nie byłaby cudowna? Że zbierze całą niesprawiedliwość tego świata i zbilansuje ją w swojej księdze?

Jakąż satysfakcję mielibyśmy, wiedząc że Adolf Hitler odpowie za swe niewyobrażalne zbrodnie, jakie wyrządził milionom ludzi. Że pedofile, mordercy i ten gość, który ukradł mi rower z przerzutkami, kiedy byłem w podstawówce, że oni wszyscy dostaną to, na co zasługują.

Na Bożej sali sądowej nigdy nie zapadłby mylny czy niesprawiedliwy wyrok. Tu nie ma apelacji, bo sąd opiera się na wiernej i pełnej znajomości faktów. Jeden stuk młotka i oskarżony musiałby oddać wszystko, co posiada, lub ponieść inną karę, wprost proporcjonalną do bólu, cierpienia i krzywd wyrządzonych innym.

Bóg, aby być w porządku, musiałby osądzić wszystkich. Oczywiście, z niektórymi z nas w ogóle nie miałby problemu, w końcu byliśmy porządnymi ludźmi. Byłaby to czysta formalność. Tego dnia, po tym jak już wszyscy umrzemy, staniemy w kolejce do Bożego tronu. Jedną po drugiej Bóg wysłuchiwałby wszystkich spraw i osądzał każdego na podstawie jego życia. W porównaniu z mordercami, złodziejami i kłamcami będziesz pewnie wyglądać całkiem nieźle...

Stojąc już tam, zaczynasz myśleć o tym, jaki to byłeś dobry i mało egoistyczny. Kolejka przesuwa się szybko, ale im bliżej jesteś początku, tym więcej przypominasz sobie dużych i małych spraw, które - jak się okazuje się - wcale nie były takie mało egoistyczne. Hitlerem może nie byłeś, ale Matka Teresa też z ciebie żadna. Teraz dopiero zaczynasz uświadamiać sobie, że każdy czyn i każde słowo będą skwapliwie policzone. Zatem, jak dobry musisz być?

Uwaga sądu skupia się nie na tym, co robisz dobrze, ale na ustaleniu twojej winy i określeniu kary za popełnione przestępstwa. Ze strachu zaczyna cię ściskać w żołądku i chyłkiem rozglądasz się za jakąś możliwością ucieczki. Ale nie ma żadnej. Gdyby tylko znalazł się ktoś, aby ci pomóc, by cię wziąć w obronę? Gdyby tak ktoś stanął u twego boku i zaoferował Bogu rekompensatę za twoje przewinienia, niezależnie od tego, jak wielkie by one były?

W Bożym sądzie jest obrońca, którego powinieneś poznać. Gdy Bóg zażąda zapłaty za twoje przewinienia, On może wystąpić i powiedzieć: "Znam go, zapłaciłem za jego wykroczenia, a on to zaakceptował w swoim życiu". Czy wiesz, kto to taki? To Jezus Chrystus, Boży Syn, który zgodził się na krzyżu zapłacić karę za twoje przewinienia.

Jeżeli oczekujesz, że Bóg upomni się o sprawiedliwość wobec każdego, musisz przyjąć także sprawiedliwy wyrok za własne życie. Ale Bóg w swoim miłosierdziu daje ci szansę, abyś mógł okazać się przed Nim niewinny. Czy chcesz, aby tak się stało? Jest tylko jeden sposób, aby to osiągnąć: uwierz w Jego Syna i w to, co On dla ciebie zrobił.

ANDY WINEMAN

Copyright © Every Student's Choice

 
Słowo i Życie nr 1/2002