numer jesień 2001 Od Starowsi do... Katowic
Czy istnieje jakiś związek między tymi dwoma, tak odległymi w czasie, przestrzeni
i kulturze, miejscami w Polsce?
Tak się składa, że dotąd nie miałem żadnych osobistych wspomnień, łączących
mnie z tamtymi ludźmi i miejscami. Przeczytałem wprawdzie kiedyś między
innymi opracowanie Czytając wcześniej program Konferencji wydawało mi się, że ten punkt będzie raczej sentymentalną wyprawą starszego pokolenia wiernych Kościoła, którzy chcą przywołać pamięć o dawnych dobrych czasach. Starowieś sprawiała wrażenie, jakby czas zatrzymał się tam 80 lat temu i nie było problemem stworzenie klimatu tamtych dni. Wspominanie Bohaterów Wiary, pieśni w języku rosyjskim - ku mojemu zaskoczeniu - śpiewane nie tylko przez gości ze Wschodu, no i oczywiście, jak wówczas, orkiestra dęta, a nawet obecność mieszkańców Starowsi (głównie w starszym już wieku). Pomyślałem: "Co ja tutaj robię, co mnie z tym wszystkim łączy?". Nie potrafiłem jednak przewidzieć, że atmosfera tamtej popołudniowej uroczystości w taki sposób udzieli się mnie osobiście. Poczułem wówczas ciepłe drżenie i tę nagłą jak błyskawica świadomość: "Przecież to są również moje korzenie, moja tradycja, utożsamiam się z nią jak nigdy dotąd". Nie byłoby dzisiaj mojej służby w Kościele Zborów Chrystusowych w Katowicach, gdyby nie tamto pierwsze zwiastowanie Ewangelii w bliższej mi teraz Starowsi. Czy to znaczy, że jestem tylko sentymentalny? Nie, teraz to również moja osobista historia, moje korzenie służby tu w Katowicach. Bez tej historii trudniej byłoby mi współtworzyć przyszłość mojego Zboru na Śląsku i mojego Kościoła w Polsce. ROMAN CHMIELEWSKI |