S łowo i Życie - strona główna
numer wiosna 2001

Copyright
© Słowo i Życie 2001

Zbadaj mnie, Panie

Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie droga odwieczną!  (Ps. 139,23-24)

Ktoś opowiedział mi o doświadczeniu, w którym badano reakcję żab na sytuację zagrażającą ich życiu. Kiedy żabę wrzucono do wrzątku, ze wszystkich sił i wszelkimi sposobami próbowała wydobyć się z ukropu. Kiedy natomiast wkładano ją do zimnej wody, którą następnie powoli podgrzewano, żaba nie okazywała żadnego niepokoju i nie robiła nic, aby uniknąć śmierci przez ugotowanie.

Historia żaby, która nie zauważa zbliżającego się powoli niebezpieczeństwa, jest dla mnie jednym z obrazów-symboli. Często wracam do niego, przyglądając się swoim reakcjom. W moim chrześcijańskim życiu sytuacje powolnego podgrzewania występują częściej aniżeli spektakularne i kryzysowe wyzwania. I tak chyba jest, że łatwiej nas zwieść i oszukać, kiedy sytuacja zmienia się nieznacznie, jedynie w półtonach i odcieniach - gdy czarne i białe rozmywa się, a pozostaje jedynie paleta szarości, grafitów, beżów i écru. 

I na tym chyba polega też strategia szatana - przeciwnika Boga i Bożego dziecka. Z rzadka atakuje wprost i z całym impetem. Pewnie to lata zwodzenia rodzaju ludzkiego nauczyły go, że skuteczniejsza jest metoda małych kroków, pełnych zdziwienia i uprzejmości pytań (jak to pierwsze zapisane w Biblii: Czy na pewno...?), siania ziaren zwątpienia, półuśmiechów na żarliwość wyznawców i ziewnięcia na ortodoksyjną nieugiętość. I to działa. Zdecydowany atak budzi mobilizację sił duchowych, umysłowych i fizycznych. Łagodne łaskotanie budzi jedynie rozdrażnienie i chęć odgonienia natręta - niczym komara, zapominając, że jest to wąż, kryjący w sobie śmiercionośny jad.
Mając więc świadomość ciągłych ataków, a jednocześnie własnej słabości i opieszałości w walce, chciałabym
podzielić się swymi myślami, po lekturze fragmentu Pisma o kuszeniu Pana Jezusa. 

AKT I
"Wtedy Jezus wyprowadzony został przez Ducha, by zostać doświadczanym przez oszczercę" (Mat. 4,1 - przekł. interlinearny).
Bóg dopuszcza próby i doświadczenia w naszym życiu, ale jednocześnie "współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują" (Rzym. 8,28). Nie chce przeprowadzić nas przez ten świat tak, jakbyśmy już żyli w Jego Królestwie. Każda przeciwność czy pokusa to jakby słowa Ojca: "Widzisz, to j
uż przestało ci smakować. Teraz nie jest dla ciebie problemem odwrócenie się od tego i pójście dalej". To jakby wielki kredyt zaufania i przypomnienie, czego On sam w nas dokonał. Powiedział też, do czego mamy dążyć: "Nie upodobniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe" (Rzym. 12,2). 

Fakt ten - iż Bóg nie zabiera swych dzieci z tego świata, ufając, że mogą się okazać "czyści i nienaganni" - rozwściecza szatana. Fakt, że słaby człowiek, który nigdy swymi zdolnościami, talentami, pięknem, intelektem nie dorówna jemu - aniołowi światłości - ale może  przebywać z Bogiem, dzięki okazaniu posłuszeństwa i pokory.

Ten obraz Boga, który znając moją ułomną wiarę i kulawe poleganie na mocy Ducha Świętego dopuszcza doświadczenia i próby w codziennym życiu, a jednocześnie obraz szatana, który wykorzysta każdą sytuację, aby udowodnić, że choć odkupiona i zbawiona, to nadal jestem jedynie upadłym człowiekiem, wracającym wciąż do dawnego - ten to obraz pomaga mi przeżyć kolejny dzień, starając się żyć zgodnie z prawdą, jaką wyraził Paweł: "Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie" (Gal. 2,20).

AKT II
"Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem" 
(Mat. 4,3b).

Ta pierwsza próba dotyczy tożsamości i osobistych potrzeb. "Czy ty naprawdę jesteś dzieckiem Bożym? Ty, która tak żyjesz, tak myślisz, tak się modlisz, tak czytasz Biblię, tak pomagasz, tak dajesz? Ty... ty może byłaś, ale czy jesteś? Ty może będziesz, ale czy jesteś? Ty widzisz w swoim życiu jakiś owoc Ducha?". Często trudno jest nie ulec tym pytaniom-oskarżeniom, nie dać się zagonić do klatki strachu i samokrytyki. Tak niezmiernie ciężko jest w takiej chwili powiedzieć: "wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci" (Fil. 3,8-9).

Ale nawet kiedy uda mi się odwołać do tego, co jest fundamentem mojego ocalenia - do sprawiedliwości i świętej krwi Jezusa Pana, to szatan znów pyta: "Czy naprawdę uważasz, że tak wygląda życie dziecka Bożego? Czy to ma być to życie w obfitości? Spójrz na siebie: jaka jesteś, co masz, czego chcesz, o co się troszczysz? Jeżeli Bóg tak kocha swoje dzieci, to dlaczego nie daje im choćby tyle, ile ma potomstwo Jego przeciwnika? Dlaczego jako umiłowana córka Boga wszechświata wciąż martwisz się o najbardziej podstawowe potrzeby? Dlaczego nie możesz odpocząć do syta? Dlaczego musisz tyle pracować? Dlaczego tobie nigdy się nie udaje? Przestań w końcu liczyć na Jego pomoc, zrób coś sama. Pomóż sobie trochę. Przecież to nic złego. To będzie może nawet miłe zaskoczenie dla Boga, że nie liczysz tylko na Niego. Pokażesz przez to, że dobrze wykorzystujesz to, w co On cię wyposażył. Masz możliwości, masz moc, dasz radę. Zrób to sama".

Ale tak naprawdę nie chodzi szatanowi o zaspokojenie moich potrzeb czy marzeń. Gdyby nie to, że Bóg strzeże mnie jak źrenicy oka, gdyby szatan nie miał podstaw zarzucać Bogu: "Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma?" (Job. 1,10), w jednej chwili i bez cienia litości ten oskarżyciel zniszczyłby mnie. Tak naprawdę szepcze: "Skończ już z tym niedorzecznym posłuszeństwem. Przecież to upokarzające wciąż liczyć na Jego pomoc i prosić o to, co sama możesz zdobyć. Jesteś wspaniała, możesz to osiągnąć, masz wszystkie atuty w ręku, tylko spróbuj". 

Ale Jezus Pan odpowiedział na to: "Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mat. 4,4b). 
Pamiętaj, to twoja dusza jest wieczna, to za nią umarł Mesjasz zapowiedziany przez proroków, to ona jest cenna w oczach Boga. Ciało to naczynie gliniane,  namiot, który niszczej. Co prawda mamy wychwalać Pana niebios żyjąc w ciele, ale nie o nie chodzi - ciało mam
y umartwiać, a ducha ożywiać. Ono ma tracić na wartości, a wewnętrzny człowiek zyskiwać. 

AKT III
"Jeżeli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, abyś nie zranił o kamień nogi swojej" (Mat. 4,6).

Przerażenie ogarnęło mnie, gdy uświadomiłam sobie scenerię, w jakiej szatan wypowiedział te słowa. Wszedł bez przeszkód do miasta świętego - Jerozolimy  i stanął na szczycie świątyni, w której Bóg obiecał zamieszkać pośród swego ludu. Nie ma dla szatana świętości, a nas chce przerazić tym, gdzie go możemy spotkać, gdzie usłyszeć, gdzie jest jak u siebie, dokąd rozciąga się jego królestwo i panowanie. I znów stara się zasiać ziarno zwątpienia we mnie: "Cóż z tego, że wtedy się upamiętałaś, że wyznałaś, że odwróciłaś się, że powierzyłaś się Bogu. To było dawno, czy nadal jest w tobie ten żal, ta rozpacz, ta radość, ta gorliwość, ta pewność? No, powiedz sama, czy tak jest? Czy nie boisz się, że nie okażesz się wierna aż do końca?". W takim ogniu pytań trudno nieraz uchwycić się myśli, że to On obiecał być wierny aż do końca, nawet jeśli ja dziś nie dochowuję wiary. Że to On jest święty i nienaganny, kiedy ja zaledwie dążę do tego. 

Kolejny atak szatana jest precyzyjnie obmyślany. Odwołuje się nie do potrzeb, ale do dumy człowieczeństwa - intelektu. "Komu ty tak naprawdę wierzysz? Nie bądź dziecinna, przecież jesteś inteligentną osobą. Porozmawiajmy jak wykształceni ludzie. Jakie masz dowody, jakie przedstawisz argumenty? Skąd Go znasz? Przestań już mówić o swoich uczuciach i wciąż cytować jedną i tę samą książkę! Przecież Go nie widziałaś, nie słyszałaś, nie dotknęłaś. Pustka. Może to tylko twoje pragnienie głębszych doznań lub ucieczka przed samotnością? To nieracjonalne wierzyć, nie mając choćby jednego dowodu. Musisz coś mieć. Jeżeli Bóg istnieje, na pewno zechce dać ci przekonujący dowód. Jeśli istnieje, to na pewno zależy Mu na tym, żebyś ufała - bardziej i racjonalniej. Skoro jesteś, jak mówisz, tak cenna dla Niego, to przeprowadź test. To dla Niego nic wielkiego, jeśli jest taki, jak twierdzisz. A jeśli twoje słowa się potwierdzą, to twoja wiara wzrośnie. To naprawdę nic złego. Masz prawo oczekiwać dowodu. On zapewne też zechce dać znak, że istnieje i kocha cię".
A Jezus Pan odpowiedział na to: "Nie będziesz wystawiał
na próbę Pana, Boga swego" (Mat. 4,7 - przekł. interlinearny). 

Pamiętaj, to nie ty decydujesz o próbach i doświadczeniach. Twoja siła kryje się w uległości, posłuszeństwie i pokorze. Twój cel, to oczekiwanie. "Jak jeleń pragnie wód płynących, tak dusza moja pragnie ciebie, Boże!" (Ps. 42,2). Nie wierz, że Pan objawi się na twoje żądanie, zawołanie czy prośbę. Nie próbuj wyznaczać: jak, gdzie i kiedy. Nie myśl, że On objawi ci się w spektakularny sposób, wzbudzający podziw i zazdrość w innych, a w tobie poczucie dumy. Raczej mów: "Strzeż mię, Boże, bo w tobie szukam schronienia! Nie ma dla mnie dobra poza tobą" (Ps. 16,1).

AKT IV
"To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon" (Mat. 4,9).

Niepokój ogarnął szatana. "Jeżeli jesteś pewny tego, kim jesteś dla Boga i w Bogu, jeżeli nie dbasz o swoje potrzeby i nie chcesz żyć dla nich, jeżeli twoja wiara nie potrzebuje dowodów, znaków i cudów, to z całą pewnością chcesz służyć Bogu. Ale to, co naprawdę jest cenne, należy do mnie. Nie będziesz musiał ze mną walczyć, oddam ci to, tylko uznaj moją wielkość, moją chwałę, moją moc, moje panowanie". Ta ostatnia propozycja i próba to rozpaczliwy okrzyk tego, który nie może zapomnieć, kim był kiedyś: "O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym" (Iz. 14,12-14).

Szatan działa w przewrotny sposób, gdyż wypacza to, co z natury swej dobre. Pokazał w jednej chwili miliony ludzi żyjących na świecie i wszystkie osiągnięcia techniki, cywilizacji, kultury oraz bogactwo, jakie zdołano zgromadzić. A potem odwołał się do najszczytniejszych celów i ideałów. "Oddam ci tych wszystkich, którzy egzystują bez celu i nadziei, nie znając Boga i Jego daru zbawienia. Oddam do twojej dyspozycji wszelkie środki, aby głosić Ewangelię. Pomyśl tylko, nigdy więcej głodu, chorób, cierpień, bezdomnych, porzuconych, samotnych. Tysiące sierocińców, szpitali, domów starców opustoszeje. Po co czekać na koniec świata, królestwo może zacząć się dzisiaj. Stworzysz sieć telewizyjną i radiową dla celów ewangelizacyjnych, cała prasa będzie w twoim ręku, kina i teatry, media. Wszystko twoje, dla ciebie, przez ciebie. Problemem nie jest grzech i serce człowieka, problemem jest dotarcie do człowieka ze zrozumiałym dla niego przesłaniem. To takie proste. Nie trzeba żadnej łaski, żadnego Pocieszyciela, żadnego Orędownika. Środki - to się teraz liczy, a ja je mam. Tylko pokłoń się. Tylko powiedz, choćby cicho, że problem możesz rozwiązać sam... z moją pomocą".
A Jezus Pan odpowiedział na to: "Idź precz, szatanie! Panu, Bogu swemu pokłon oddawać i tylk
o jemu służyć będziesz" (Mat. 4,10).

Pamiętaj, "Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. [...] Będziesz przejęty czcią dla Pana, twojego Boga, i jemu będziesz służył, i na imię jego przysięgał" (V Mojż. 6,4-6.13). I nie pokłonił się Jezus Pan, zrezygnował z królestw tego świata i ich chwały. 
Kiedy umierał, nie było tłumów wiernych, ale garstka wątpiących. Umierał na krzyżu, haniebną śmiercią, pośród zł
oczyńców, odarty z szat, chwały i czci. Ale wisząc na krzyżu miał nadal pewność, że nic by nie zmieniły środki, możliwości, plany, strategie zaproponowane przez władcę tego świata. Nie było przy Nim tych, którzy oglądali cuda - bo serce człowieka jest twarde. Bo choć na ich oczach chleb został cudownie rozmnożony, to nie skłonili się przed Bogiem. Bo choć ich życie zostało cudownie ocalone, nie przylgnęli do Najwyższego. Pamięć ludzka jest zawodna, wdzięczność chimeryczna, a wierność niewierna. I dopiero gdy Duch Boży zstąpił, miłość, wiara i nadzieja zaczęły kruszyć kamień ich serca. I choć wiedzieli, że nie dotrą do wszystkich, nie rezygnowali z pójścia. I choć wiedzieli, że nie nakarmią każdego, dzielili się tym, co mieli. Poznali bowiem, że ich celem nie jest zmieniać świat, ale miłować bliźniego, bo tak czynił Ten, który umiłował aż do końca. To On za niego umarł, On go zbawił, aby to Jemu oddawano chwałę.

EPILOG
Obym nie zapomniała, kiedy przyjdzie kolejny dzień wyborów, decyzji i prób, że Bóg oczekuje, iż poznam, że siłą w moim życiu jest wiara, a jej źródłem sam Bóg. I obym też nie przeoczyła, że szatan - oszczerca, chcący mnie zwieść - zrobi wszystko, aby zasiać w moim sercu zwątpienie, pychę i poczucie samowystarczalności.
I mając pewność nadejści
a kolejnych prób i pokus ze  łzami wdzięczności powtarzam: "Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus" (I P. 1,3-7).

MIRKA WÓJCIK 

Copyright © Słowo i Życie 2001

Słowo i Życie nr 1/2001