numer wiosna 2001 Copyright © Słowo i Życie 2001 Długie milczenie
U schyłku czasów na wielkiej równinie przed tronem Bożym znalazły się miliardy
ludzi. Większość kryła się ze wstydu i strachu przed olśniewającym światłem.
Ale byli i tacy, co przejawiali postawę wojowniczą. Stali na przedzie w
niewielkich grupkach, zawzięcie dyskutując.
(Autor nieznany)- Czy Bóg ma prawo nas osądzać? A co On wie o cierpieniu - mówiła oburzona brunetka. Podciągnęła rękaw, wskazując na wytatuowany numer obozowy. - Przetrzymaliśmy terror, głód, tortury, śmierć... - A co powiecie na to? - w grupie obok młody Murzyn odpiął kołnierzyk, by pokazać straszliwą ranę po sznurze szubienicznym. - Zlinczowano mnie za nic, a właściwie za to, że byłem Czarny... - A za co ja miałabym cierpieć? To nie była moja wina - mamrotała nieco dalej ciężarna licealistka z podpuchniętymi oczyma. Setki takich grup, każda ze swoimi żalami pod adresem Boga, za zło i cierpienia, jakie dopuścił na tym świecie. - Sam, taki mądry, siedział sobie w niebie, gdzie miło i jasno, gdzie nie ma płaczu ni strachu, głodu ani nienawiści. Jakie On ma pojęcie o tym, co człowiek musi przejść na świecie, co przetrzymać? Jemu obce są niepokoje... Każda grupa wydelegowała tego, który wycierpiał najwięcej. Był więc tam Żyd, Murzyn, mieszkaniec Hiroszimy, straszliwie zdeformowany artretyk, dziecko kalekie od urodzenia, młoda matka chora na raka... Mieli przyjąć wspólną linię obrony, ale naradziwszy się między sobą, postanowili, że zanim Bóg ich osądzi, powinien wycierpieć to, co oni: - Niech się narodzi na Ziemi jako Żyd! - Niech wątpią w Jego prawowitość! - Niech zajmuje się czymś takim, że nawet rodzina będzie myśleć, że zwariował! - Niech Go zdradzą najbliżsi przyjaciele! - Niech Go fałszywie oskarżą! - Niech Go sądzą niesprawiedliwie! - Niech Go ubiczują! - Niech będzie potraktowany jak złoczyńca! - Niech pozna, co to samotność! - Niech Go wyśmieją! - Niech... Każdy z delegatów wypowiadał swój werdykt, a wokół słychać było pomruk zadowolenia. - Niech umiera w cierpieniu i długo, i niech umrze naprawdę. I niech to potwierdzi mnóstwo świadków... - gdy ostatni z nich wymówił te słowa, zapadło nagle długie milczenie. Nikt nie śmiał się nawet poruszyć. Oto wszyscy uświadomili sobie, że taki wyrok już zapadł i został już wykonany... Copyright
© Słowo i Życie 2001
|