Czasopismo Słowo i Życie - strona główna

PUZZLE - BOŻA MIŁOŚĆ DLA WSZYSTKICH

Lubicie układać puzzle? Bo ja - wyznaję szczerze - nie przepadam za tym. Nie rozumiem idei puzzla. Próbuję jednak przezwyciężać własne słabości i uprzedzenia i czasem kupuję pudło z układanką. Na wieczku przepiękny morski krajobraz: spienione fale rozbijające się o skalisty brzeg, u góry przenikające wszystko promienie słońca. Zachwycona zaglądam do środka. No i co? Ten sam obrazek, tyle że pocięty na tysiąc kawałków. I na co to komu? Ale z uporem, godnym prawdziwej kobiety, zabieram się do układania. Godzinami garbię się nad moim landszaftem, powoli tracę wzrok, nawet dzwonek telefonu nie rozprasza mojej koncentracji. Układam mozolnie, a po kilku dniach dobrowolnej głodówki i stracie paru kilogramów, ze zgrozą stwierdzam, że brakuje ostatniego elementu! “To pewnie dlatego pudło było z promocji” - mamroczę do siebie...

I to pewnie stąd moja podejrzliwość, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o musicalu ewangelizacyjnym dla dzieci, zatytułowanym właśnie “The Puzzle”. Najpierw wpadł mi w ucho sam tytuł - brr! Później przyszła ciekawość. Aż w końcu miałam w rękach najistotniejsze informacje o tym przedstawieniu.

Cóż to takiego te “Puzzle”? Ale po kolei. Ewangelizacyjne Stowarzyszenie Billy Grahama (w skrócie BGEA) od kilku już lat prowadzi ewangelizacje wśród dzieci właśnie poprzez “The Puzzle”. Tekst i muzyka zostały napisane w kooperacji z australijską misją wśród dzieci “Logosdoor”. Musical był wystawiany w wielu krajach, a Polska jest dziewiętnastym z kolei! Tym razem ma być trochę inaczej, bo Polska to pierwszy kraj, gdzie Puzzle będą przedstawiane przez miejscowe grupy. Podobnie będzie na Tajwanie i w indyjskiej prowincji Bengalore. 

Na czym te “Puzzle” polegają? To przedstawienie teatralne, przeplatane tekstami i piosenkami, okraszone śmiesznymi, kolorowymi rekwizytami i mnóstwem choreografii! Bardzo atrakcyjna nowoczesna forma, a nade wszystko - głęboka treść. 

“Puzzle” to opowieść o Misi - dziewczynce, która ma bardzo zły dzień. Pokłóciła się właśnie z przyjaciółmi i wydaje jej się, że nikt jej tak naprawdę nie kocha, chociaż sama o tym głośno nie mówi, dopóki... No właśnie, dopóki nie znajduje pudła z zabawkami, które mówią jej coś bardzo, bardzo ważnego. Opowiadają jej o Bogu, Jego Synu Jezusie i o tym, jak stać się przyjacielem Boga! A swoje słowa ilustrują elementami puzzla, układanego na wielkim ekranie z tyłu sceny. Jak kończy się historia Misi i co przedstawia ułożony już obrazek? Nie powiem! Trzeba obejrzeć przedstawienie! 

Ale miało być po kolei. Po przyjeździe do Polski w połowie marca br. przedstawiciela BGEA Paula Kurtza wszystko nabrało tempa. Pod koniec marca. Polska zostaje “zatwierdzona” Ja mam koordynować projekt Lato 2000. Trening polskich grup i pierwsze przedstawienia ewangelizacyjne mają zacząć się już pod koniec czerwca. Z zapałem przystępuję do pracy. Mam bardzo, bardzo mało czasu! 

Najpierw tłumaczenie! Jest tego cała masa. Tekst sztuki a poza tym instrukcje: “Jak wykonać rekwizyty”, “Jak szukać aktorów”, “Jak organizować próby” itp. Na szczęście tłumaczeniem sztuki i nagraniem podkładu muzycznego zajęli się najlepsi: Studio DeoRecordings z Henrykiem Królem na czele. Ale pozostała cała masa materiałów pomocniczych. Tu słowa wdzięczności kieruję do: Maliny Baranowskiej, Jakuba Naumiuka, Moniki Pawlonki, Julity Pawluczuk, Katarzyny Stegnerskiej, Jolanty Szymanek, Krystyny Wiśniewskiej. 

Marzę, by w to przedsięwzięcie zaangażowało się wiele zborów z różnych Kościołów. Abyśmy przez to mieli przedsmak nieba - zgromadzeni zewsząd, zapominając o tym, co nas dzieli, zjednoczeni w czynie, służyli razem Bogu i dzieciom, które nasz Ojciec tak bardzo kocha. Dnie spędzam głównie na rozmowach z ludźmi z różnych krańców Polski. Szukam reżyserów, aktorów, miejsc do przedstawień. W Warszawie prawie wszystkie zbory, większe i mniejsze wykazują zainteresowanie.

Kolejna ważna sprawa - miejsce na trening! Coś z dobrą atmosferą, pysznym jedzeniem, wygodnymi pokojami, no i salami do prób! Ha! Oczywiście! Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne w Radości k/Warszawy. Szybko i sprawnie dogaduję się z dyrektorem administracyjnym Henrykiem Podsiadłym.

A kto zrobi rekwizyty? Nieprzespana noc. Stolarz-entuzjasta? Modelarz? Hobbista? A konkretnie? Druga nieprzespana noc. I staje się cud! Między rozmową telefoniczną a faxem rozmawiam z naszym “młodzieżowcem”. Ot, zwykłe “jak leci”, a potem mój słowotok o rekwizytach... Andrzej zaskakuje mnie swoim zapałem i chęcią współpracy! Po zapoznaniu się z przetłumaczonym materiałem zgadza się na wykonanie “moich” rekwizytów! Oczywiście, musi dokooptować pomocników. Dziękuję Andrzejowi i April Korytkowskim, Annie Aramide i całej reszcie za litry potu, tony kurzu i zszargane nerwy - wykonaliście wspaniałą robotę, co potwierdza zachwyt dzieci. Tylko najtrudniejszy z rekwizytów - wielka latarka, która ma się utrzymywać na głowie - wymagała pomocy profesjonalistów z Teatru Polskiego.

Czas leci nieubłaganie! Największym problemem jest znalezienie ludzi, którzy mogliby poprowadzić poszczególne polskie grupy. Utworzono ich trzy. Każda z nich liczy około 10 osób. Nazwane są bardzo praktycznie i logicznie: Grupa Północ, Grupa Południe, Grupa Warszawska. Ale dobry Pan opiekuje się tym projektem bardziej niż ja, znajduje nawet tzw. dyrektorów dramatycznych. Dla Grupy Warszawskiej zostaje nim Darek Kwaśnik, nieprzeciętny człowiek z nieprzeciętnym doświadczeniem teatralnym - aktor i reżyser. Grupa Południowa dowodzona będzie przez Annę Tatarynowicz z Bielska Białej, absolwentkę Chrześcijańskiej Szkoły Dramy w Ustroniu. Północną grupę poprowadzą: Monika Siech i Joanna Tomczyk, prowadzące grupę pantomimiczną “Dar” z Bydgoszczy. Pracujemy nad obsadą ról. Czas i ogromna ilość materiału do opanowania są przeciwko nam. Ale Bóg z nami! 

Pozostaje jeszcze sprawa transportu. Potrzebny nam będzie co najmniej jeden autokar na okres 17 dni. Wszystkie firmy transportowe za wynajęcie autokarów żądają przysłowiowej góry pieniędzy (przynajmniej w mojej opinii). Przypadkiem (chyba jednak nie!) dowiaduję się o prywatnym, sprawdzonym przedsiębiorcy. Ważne, by był dobrym człowiekiem i dotrzymywał słowa. A pan Jurek Boroszko taki właśnie jest. Już w trasie pomaga nam często nosić sprzęt i rekwizyty. Zawsze uczynny, z wyjątkowym poczuciem humoru. Służący kawką i chwilą rozmowy. Nie denerwuje się - nie tak bardzo - kiedy program diametralnie zmienia się w ostatniej chwili. Razem z synem Pawłem są bardzo wrażliwi na nasze potrzeby, nawet te najbardziej prozaiczne. Obaj stają się częścią grupy. Jurku i Pawle, dziękuję Wam, praca z Wami to radość i nawet wybaczam Ci, Pawle, ten “teatrzyk...”

Oczywiście, przedstawienie wymaga również obsługi technicznej. To bardzo ciężka praca i duża odpowiedzialność. Tu w rolach głównych: Kuba Latuszek, Zbyszek Milkiewicz i Kuba Wójcik. 

Grupy ćwiczą, wszystko na swoim miejscu. Ostatni tydzień przed przyjazdem grupy amerykańskiej. Właśnie teraz wychodzą na wierzch wszelkie niedociągnięcia: coś się nie udaje, ktoś zawodzi, potencjalni organizatorzy przedstawień wycofują się w ostatniej chwili, jedna z grup ma poważne problemy z naborem aktorów, firma przesyłkowa nie dostarcza na czas plakatów i zaproszeń. “Boże, wiesz, że robiłam, co mogłam...” - a Pan jest wierny i kochający.

I zaczyna się. Na to czekaliśmy. Trening. Występuje amerykańska grupa. No i jesteśmy na pierwszym froncie. My i publiczność. Zazwyczaj mieszana, dużo dzieci, ale i sporo dorosłych. Nasza scena to sala zborowa, ulica, przyszkolne podwórko, plac zabaw, piękny kościół katolicki, obóz dziecięcy, kino, rynek miasta, klub dziecięcy, stadion, dom dziecka, park, dom opieki społecznej i prawdziwy teatr też. W ciągu dwóch tygodni - 27 przedstawień w różnych miejscowościach, ponad 2500 osób ogląda “Puzzle”! W większości są to dzieci, które być może nigdy nie usłyszałyby, że Bóg je kocha i pragnie być ich Przyjacielem. Czasem z przejęcia i ekscytacji nie jestem w stanie być na przedstawieniu, krążę gdzieś, modląc się. Kiedy zostaję na widowni, z zachwytem obserwuję reakcje dzieci. Są wspaniałe! Zachęcane przez aktorów śmieją się, tańczą, śpiewają. Chłoną wszystkie słowa. Nie muszę słyszeć tekstu, one wszystko mają wypisane na twarzach. I z wdzięcznością myślę, że tak bardzo, bardzo było warto. I nie żałuję żadnej nieprzespanej nocy. I warto było przejść przez każdy problem, wyzwanie, pokonywać niemożliwości. To wszystko zupełnie blednie w zetknięciu z tym, co widzę w trakcie i po przedstawieniach. Oto każde z tych dzieci ma szansę stać się przyjacielem Boga! 

Spoglądam wstecz. I zamieniam każdą swoją łzę na uśmiech małego chłopczyka i wesołe oczy małej dziewczynki, których imion nie poznałam. Każdą modlitwę w desperacji - na wzruszony głos starszego brata z Białegostoku: “Jestem już tyle lat chrześcijaninem, że czasem zapominam dlaczego. A teraz już sobie przypomniałem... (przez łzy), bo Bóg mnie kocha”. Każde wyzwanie zamieniam na słowa księdza z małej podwarszawskiej parafii, wypowiedziane po programie do wiernych: “Ja wiem, że nie jestem sam. Wiem, że nie muszę być sam. Bo jest Bóg. Bo mam Jezusa. Czy wy też to wiecie? Teraz już wiecie. Bo razem ułożyliśmy “Puzzle!”. I wiem, że tych “Puzzli” nie zamienię na żadne inne.

Akcja “Puzzle” wciąż trwa. Od września wznawiamy przedstawienia. Mamy dwie grupy polskie, które mają już doświadczenie i kontakt z prawdziwą publicznością. Powstają kolejne trzy. Jesteśmy gotowi w ten sposób opowiadać Ewangelię najmłodszemu pokoleniu. Możemy przedstawić “Puzzle” na Twoim podwórku, koło Twojego bloku, w Twoim zborze, a może na rynku czy w jakimś klubie w Twojej miejscowości. Wykorzystaj tę szansę. Napisz lub zadzwoń. Adres kontaktowy: Dorota Hury, ul. Puławska 114/7, 02-620 Warszawa, tel. (0-22) 844 40 16, e-mail: siz@chs.pl

IZABELA DZIUGIEŁ

 Copyright © Słowo i Życie 2000 

Słowo i Życie numer 3/2000