Czasopismo Słowo i Życie - strona główna
numer wiosna 2000
 
 

ZADOWOLENIE

I rzeczywiście, pobożność jest wielkim zyskiem,
jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym.
(I Tym. 6,6)

Zadowolenie jest jedną z najbardziej wyróżniających cech człowieka pobożnego, jako że człowiek pobożny skupia się raczej na Bogu niż na posiadaniu rzeczy, pozycji lub władzy. Jak wspaniale zauważył William Hendriksen: “Prawdziwie pobożny człowiek nie jest zainteresowany wzbogacaniem się. Posiada on wewnętrzne z
asoby, które dają bogactwo o wiele większe od tego, jakie może dać świat”.1

Słowo zadowolenie można by tutaj oddać jako dostateczność.2 To samo słowo znajdujemy zastąpione innymi zwrotami w różnych fragmentach Pisma: poprzestawanie na małym (I Tym. 6,6), pod dostatkiem (II Kor. 9,8). Kiedy Bóg powiedział do Pawła: “Dosyć masz, gdy masz łaskę moją” (II Kor. 12,9), użył tego samego słowa, które w innych miejscach przełożone jest jako być zadowolonym (tak jest w tłumaczeniach angielskich, w języku polskim znajdujemy poprzestawać na małym - przyp. red.; patrz: Łuk. 3,14; I Tym. 6,8; Hebr. 13,5).

Człowiek zadowolony doświadcza dostatku Bożego zaspokojenia swoich potrzeb oraz dostatku łaski Bożej w odniesieniu do okoliczności swojego życia. Taki człowiek jest przekonany, że Bóg rzeczywiście zaspokoi wszystkie jego potrzeby materialne i że we wszystkich okolicznościach działać będzie dla jego dobra. Oto dlaczego Paweł powiedział: “pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym” ( w tłumaczeniu angielskim: “z zadowoleniem” - przyp. red). Człowiek pobożny bowiem znajduje to, czego chciwi, zazdrośni lub niezadowoleni zawsze poszukują, lecz nigdy nie znajdują. Taki człowiek znajduje zadowolenie w swojej duszy.

Idea zadowolenia jest w Biblii połączona najczęściej z posiadanymi rzeczami lub pieniędzmi, ale są jeszcze inne sfery, w których powinniśmy być zadowoleni. Po rzeczach posiadanych chyba najbardziej powszechną potrzebą jest umiejętność zadowolenia ze swojego miejsca w społeczeństwie i w Ciele Chrystusowym. Trzecią sferą, która wymaga od nas ćwiczenia, jest opatrzność Boża w tak różnorodnych sytuacjach, jak ograniczenia fizyczne i nieszczęścia, ubóstwo, niemiłe sąsiedztwo lub sytuacje życiowe, próby, a nawet prześladowania. Takie okoliczności życia powodują często, że człowiek zaczyna narzekać i kwestionować dobroć Boga w swoim życiu.

Pierwszą pokusą w historii ludzkości było bycie niezadowolonym. Bóg dał Adamowi i Ewie o wiele więcej niż tego potrzebowali. W I Księdze Mojżeszowej czytamy: “I sprawił Bóg, że wyrosło z ziemi wszelkie drzewo przyjemne do oglądania i dobre do jedzenia” (I Mojż. 2,9). Bóg odmówił Adamowi i Ewie spożywania tylko z jednego drzewa, a uczynił tak, aby wypróbować ich posłuszeństwo wobec Niego. Szatan zaś wykorzystał właśnie to jedyne drzewo, aby skusić Ewę, rzucając w jej serce nasiona niezadowolenia. Postawił on pod znakiem zapytania dobroć Boga wobec Ewy, a tym właśnie jest niezadowolenie - kwestionowaniem dobroci Boga.

Szatan wypróbował tę samą strategię wobec Jezusa na pustyni. Chciał, aby Jezus okazał niezadowolenie z powodu braku pożywienia oraz aby zaczął pragnąć wysokiej pozycji i władzy nad królestwem świata. Jeżeli fragment Izajasza 14,13-15 jest zawoalowaną aluzją do Szatana, jak uważa wielu biblistów,to możemy dojść do wniosku, że upadek samego Szatana spowodowany został właśnie niezadowoleniem - jego niechęcią do przyjęcia wyznaczonej mu przez Boga pozycji w hierarchii istot anielskich.

Musimy na te fakty zwrócić uwagę. Niezadowolenie to jeden z najbardziej szatańskich grzechów, a oddawanie się mu jest równoznaczne z buntowaniem się przeciwko Bogu, tak samo jak uczynił to Szatan.

Zadowolenie z rzeczy posiadanych

Zadowolenie z rzeczy posiadanych jest jednym z najczęściej wypowiadanych w Piśmie Świętym wezwań. Bóg uznał to na tyle ważnym, że zakaz chciwości przyłączył do zakazu dopuszczania się bardziej jeszcze ohydnych rzeczy, jak morderstwo, kradzież lub cudzołóstwo (II Mojż. 20,13-17). Podczas Kazania na Górze Jezus mówił o tej zasadzie szerzej niż o jakiejkolwiek innej: “Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Mat. 6,24). Mówiąc później o dziedziczeniu rzekł: “Baczcie, a wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, dlatego że nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie” (Łuk. 12,15). Jego podwójne dla nas ostrzeżenie: “Baczcie, a wystrzegajcie się” zwraca naszą uwagę na szczególne niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą niezadowolenie z tego, co posiadamy.

Paweł przedstawia równie silne ostrzeżenie dla nas w I Liście do Tymoteusza, kiedy napomina, abyśmy byli zadowoleni, że mamy wyżywienie i odzież, jako że miłość do pieniędzy jest korzeniem wszelkiego zła. Paweł ostrzega Tymoteusza, aby uciekał od tej miłości do pieniędzy i niezadowolenia z tego, co posiada (I Tym. 6,8-11). Autor Listu do Hebrajczyków ujmuje swoje napomnienia w formie zachęty, kiedy mówi, abyśmy pozostawali wolni od miłowania pieniędzy i byli zadowoleni z tego, co posiadamy, ponieważ sam Bóg obiecał nigdy nas nie pozostawić i nie porzucić (Hebr. 13,5). Tak zatem Pismo Święte ostrzega nas przed niebezpieczeństwami, jakie niesie niezadowolenie, jak i zachęca do bycia zadowolonym na podstawie Bożej obietnicy.

W Liście do Rzymian Paweł powiada, że wszystko, co zostało napisane w przeszłości, napisane zostało po to, by nas uczyć (Rzym. 15,4). Tak zatem zawarte w Starym Testamencie fakty historyczne nie są tylko anegdotami. Te fakty zostały spisane, abyśmy na ich podstawie mogli się uczyć. Mając powyższe na uwadze, musimy zwrócić uwagę na rezultaty chciwości Achana i Gehaziego, jak zapisano w Księdze Jozuego 7 i II Królewskiej 5. Chciwość Achana podczas bitwy pod Jerycho doprowadziła do porażki Izraela pod Aj i jego przedwczesnej śmierci przez ukamienowanie. Chciwość sługi Elizeusza Gehaziego spowodowała, że zapadł na trąd, najpierw on a potem jego potomstwo. W Nowym Testamencie chciwość była korzeniem grzechu, który ściągnął Bożą karę na Ananiasza i Safirę (Dz.Ap. 5,1-11).

Prawdą chyba jest, że kara Boża z powodu chciwości i niezadowolenia nie bywa dzisiaj tak sroga jak w czasach Achana, Gehaziego czy Ananiasza i Safiry. Jednakże stosunek Boga do niezadowolenia nie zmienił się, a duchowe niebezpieczeństwo umiłowania rzeczy tego świata jest o wiele poważniejsze niż kara w postaci strasznej choroby czy przedwczesnej śmierci. Jan powiada całkiem wyraźnie, że jeśli kto miłuje świat, to nie ma w nim miłości do Pana. Innymi słowy, taki człowiek nie jest chrześcijaninem! Jan wyraźnie mówi, że pragnienie posiadania rzeczy oznacza umiłowanie tego świata (I J. 2,15).

W świetle tak stanowczych ostrzeżeń przed chciwością oraz napomnień Nowego Testamentu, by być zadowolonym z tego, co się posiada, musimy poważnie zająć się kwestią zadowolenia, jako dominującą cechą charakteru i naszego życia. Nie chodzi tu o luksus duchowy. Zadowolenie z tego, co posiadamy, ma absolutnie największe znaczenie dla naszego zdrowia duchowego.

Jak zatem rozwijać w sobie postawę zadowolenia z tego, co już mamy? Jakie praktyczne kroki moglibyśmy podjąć? Tak jak w przypadku każdej innej cechy charakteru zacznij od odnowienia swego umysłu poprzez nauczenie się na pamięć i rozważanie jednego czy dwóch fragmentów Pisma Świętego, które - według Ciebie - odpowiadają tej sferze. Być może zechcesz wykorzystać: Łuk.12,15, I Tym. 6,6-8, Hebr. 13,5 lub też jakiś inny fragment. Zastanawiając się nad treścią tych fragmentów proś Boga, aby przypomniał Ci te konkretne sfery Twojego życia, w których nie jesteś zadowolony z tego, co już masz. Zastanów się nad tym, jakie konkretne kroki powinieneś podjąć, by zająć się tym, i zacznij od tych właśnie kroków.

Pamiętaj jednak, że jedynie Duch Święty może wypracować trwałą i solidną postawę Twego serca. Uczyń więc sprawę zadowolenia tematem regularnej i gorącej modlitwy. Ja często się modlę tak jak Dawid: “Nakłoń serce moje do ustaw Twoich, a nie do chciwości! Odwróć oczy moje, niech nie patrzą na marność, obdarz mnie życiem na drodze swojej!” (Ps. 119,36-37).

Modlitwa i zastanawianie się nad fragmentami Pisma Świętego to podstawowe elementy rozwijania postawy zadowolenia. W tej sferze stwierdziłem, że bardzo pomocne są następujące zasady:

Powinniśmy skupić się na prawdziwych wartościach życia. Jezus nauczał, że życie wieczne jest cenniejsze niż cały świat (Mar. 8,36). Dawid głosi, że Słowo Boże jest cenniejsze niż złoto. Salomon powiada nam, że mądrość (zrozumienie i stosowanie moralnych zasad Bożych) jest korzystniejsza niż srebro czy złoto lub drogie kamienie (Przyp. 3,13-15). Wszystkie te stwierdzenia odzwierciedlają to, co Bóg uznaje za rzeczywiście wartościowe w życiu. Musimy zastanowić się, czy zaakceptujemy te wartości i czy uczynimy je naszymi własnymi. W zależności od tego na ile je zaakceptujemy, na tyle posuniemy się na drodze doświadczania zadowolenia z tego, co posiadamy.

Służba dla Boga poprzez służbę dla ludzi jest jedyną akceptowaną przez Boga motywacją do pilności i ciężkiej pracy w naszym powołaniu zawodowym. Musimy unikać samolubnych ambicji (pragnienia większej ilości pieniędzy lub prestiżu), a zamiast tego celem naszej ambicji uczynić przynoszenie radości Bogu ze wszystkich naszych dzieł. Dlatego powinniśmy patrzeć na naszą pracę nie w kategoriach większego wynagrodzenia, większych zysków czy sprzedaży, ale raczej w kategoriach tego, jak najlepiej podobać się Bogu. Sukces w pracy nie może być mierzony stanem konta bankowego czy posiadania rzeczy materialnych, ale w kategoriach służby innym. Taka służba jest akceptowana przez Boga. Raczej taka postawa niż bezduszne wykonywanie obowiązków powinna prowadzić do większej pilności. Paweł powiedział Kolosanom, że niewolnicy są za swoją pracę odpowiedzialni bardziej przed Bogiem niż przed swoimi panami. Zasada ta ma oczywiście zastosowanie również dzisiaj w relacjach pracownik - pracodawca.

Wszystko, co posiadamy, pochodzi od Boga, jest wynikiem Jego łaski. Jakże mądrze powiedział Dawid: “Od Ciebie pochodzi bogactwo i chwała, ...w Twojej ręce jest siła i moc, ...aby uczynić kogoś wielkim i mocnym” (I Kron. 29,12). Podobnie jak w procesie rozwijania postawy pokory, zadowolenia możemy uczyć się, pamiętając, że to właśnie Bóg daje człowiekowi zdolność zdobywania bogactwa (V Mojż. 8,18). Pokora wobec Boga oraz zadowolenie z tego, co posiadamy, wspomagają się nawzajem. Jeśli zaakceptuję wszystko, co teraz posiadam, jako dar Boga, jako dar Jego łaski i będę Mu za to wdzięczny, nie będę tęsknić za czymś więcej.

Bóg w swojej najwyższej władzy uznał za stosowne jednym dać więcej bogactwa i rzeczy, innym mniej. W konsekwencji nie powinniśmy zazdrościć. Nauczając, że wszelka nagroda jest wynikiem łaski, Jezus opowiedział przypowieść o pracownikach winnicy. Przedstawił sytuację, kiedy pracujący w winnicy tylko przez jedną końcową godzinę otrzymali taką samą zapłatę, jak ci, którzy pracowali uczciwie przez cały dzień. Pracujący od rana byli zazdrośni o tak hojne traktowanie przez pracodawcę tych, co przyszli pracować tylko godzinę, i zaczęli z tego powodu narzekać. Jednakże właściciel winnicy uciszył ich stwierdzeniem: “Czy nie wolno mi czynić z tym, co moje, jak chcę? Albo czy oko twoje jest zawistne dlatego, iż ja jestem dobry?” (Mat. 20,1-15). Przez tę przypowieść Jezus poucza nas, że Bóg, do którego wszystko należy, ma prawo rozdzielać różne rzeczy tego świata tak, jak tego chce, a my nie możemy kwestionować Jego woli ani zazdrościć tym, którzy otrzymują od Niego więcej.

Dla tych, których Bóg obsypał bogactwem i obfitością dóbr, wraz z przywilejami przychodzi odpowiedzialność. “Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać” (Łuk. 12,48). Paweł pisał Tymoteuszowi, aby bogaczom tego świata nakazywał, “ażeby dobrze czynili, bogacili się w dobre uczynki, byli hojni i chętnie dzielili się z innymi” (I Tym. 6,17-19). Ta zasada ma zastosowanie do większości czytających ten tekst, ponieważ właściwie jesteśmy bogaci w kategoriach większości ludzi tego świata.

Zadowolenie przychodzi wtedy, gdy dzielimy się z innymi tym, co posiadamy. To właśnie w kontekście dzielenia się z potrzebującymi Paweł mówi, że Bóg może nam udzielić wszelkiej łaski, abyśmy odczuwali dostateczność we wszystkim, czyli byli zadowoleni (II Kor. 9,8).

Niektórzy mogą sądzić, że powinniśmy się wzajemnie zachęcać do “uproszczonego stylu życia” lub do życia w miarę możliwości nie zakłócanego dobrami materialnymi. Takie postawienie sprawy może łatwo przemienić się w legalizm i zaczniemy się osądzać według arbitralnych norm, co jest, a co nie jest akceptowalne w kwestii dóbr materialnych. Przeciwnie, powinniśmy się koncentrować na zadowoleniu ze wszelkich naszych okoliczności oraz na życiu, które raduje Boga. Wynikiem tego będzie to, że nasze życie będzie takie, jakiego oczekuje od nas Bóg.
 

Zadowolenie z posiadanej pozycji

Odnosząc w pewnym stopniu zwycięstwa w walce o zadowolenie z posiadanych rzeczy, wielu chrześcijan zbyt często nie radzi sobie w bitwie o zadowolenie z zajmowanej pozycji w Ciele Chrystusowym. Podobnie jak dawno temu Diotrefes, także i my miłujemy być pierwszymi (III J. 9). I kiedy nie jesteśmy pierwszymi lub przynajmniej ważnymi, to albo zazdrościmy tym, którzy zajmują stanowiska znaczące, albo przyjmujemy postawę typu: “Jestem nikim. Bóg nie może mnie właściwie wykorzystać”. Właśnie z myślą o ochronie przed tego rodzaju myśleniem Paweł napisał do rzymskich chrześcijan: “Powiadam bowiem każdemu..., by nie rozumiał o sobie więcej niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił” (Rzym. 12,3). 

Paweł to uznał i chciał, aby chrześcijanie rzymscy także uznali, że Bóg każdego z nas umieścił w Ciele Chrystusowym wedle swojej woli. Naszym obowiązkiem nie jest zatem decydowanie, czym chcemy być ani co robić, lecz odkrywanie na podstawie naszych zdolności i talentów tego, czym Bóg chce, abyśmy byli. Zadowolenie nie jest zależne od tego, że jest się pierwszym, lecz polega na wiernym wypełnianiu funkcji, do jakiej Bóg powołał nas w ramach Ciała Chrystusowego.

Najlepszą dla mnie pomocą w uczeniu się zadowolenia z zajmowanej pozycji jest zrozumienie, że wszystkie stanowiska w Kościele dane są przez niezależną łaskę Bożą. Paweł powiedział: “A mamy różne dary według udzielonej nam łaski” (Rzym. 12,6). Mamy zatem nie tylko różne dary, ale i różne zdolności wykorzystywania tych darów. W przypowieści o talentach jeden sługa otrzymał ich pięć, drugi dwa, a trzeci tylko jeden. Odpowiedzialność była proporcjonalna do liczby otrzymanych talentów. Sługa, który otrzymał dwa talenty, tak je wykorzystał, że zyskał jeszcze dwa, więc otrzymał taką samą nagrodę, jak sługa, który otrzymał pięć talentów. Prawdopodobnie ten, który otrzymał jeden talent, zostałby tak samo nagrodzony, gdyby okazał się na tyle wiernym, żeby wykorzystać to, co otrzymał, zamiast zakopywać w ziemi.

Bez względu na to, czy mamy kilka darów, czy tylko jeden, czy nasze dary stawiają nas na znaczącej pozycji, czy też powodują, że zawsze pozostajemy w cieniu, najważniejszą prawdą jest to, że dary te zostały nam dane mocą łaski. Nie zasłużyliśmy na nie, nie zapracowaliśmy na nie - zostały nam wielkodusznie podarowane. Ja nie zasługuję na zajmowane przeze mnie miejsce w Ciele Jezusa Chrystusa, podobnie jak jakaś ważna osoba nie zasługuje na swoje stanowisko. Każdy z ans bowiem znajduje się tam, gdzie jest dzięki łasce Boga.

Bóg jest niezależny w obdarzaniu ludzi swą łaską. I znowu Paweł wyraźnie o tym mówi: “Albo czyż garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite?” (Rzym. 9,21). Chociaż Paweł nie zadał tego pytania w kontekście zsyłania darów, to zasada ta pozostaje w mocy. Bóg ma prawo umieszczać każdego z nas tam, gdzie pragnie. On nie tylko ma takie prawo, ale z niego korzysta: “Wszystko to (dary) zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce” (I Kor. 12,11).

Jak uznanie przeze mnie, że Bóg mocą swej łaski umieszcza każdego z nas tam, gdzie chce, powoduje, że jestem zadowolony? 

Po pierwsze, zdaję sobie sprawę, że jestem tam, gdzie jestem, nieprzypadkowo, nie z łaski czy niełaski innych ludzi, ale z mocy postanowienia mądrego i wszechmiłującego Ojca niebieskiego. On wszak czyni plany dla mnie, plany dobra, nie szkody, plany dania mi nadziei i przyszłości (Jer. 29,11). 

Po drugie, wiem, że nie zasługuję na zajmowane przeze mnie miejsce. Bez względu na to, jak skromna miałaby być moja pozycja, identyfikuję się z Pawłem, kiedy ten powiedział: “Mnie, najmniejszemu ze wszystkich świętych, została okazana ta łaska, abym zwiastował poganom niezgłębione bogactwo Chrystusowe” (Ef. 3,8). Być może nie będę takim misjonarzem jak Paweł, lecz bez względu na moją pozycję w Ciele Chrystusowym została mi ona dana przez łaskę Boga.

Po trzecie, uświadamiam sobie, że nieodzowna jest każda część ciała, Paweł powiada, że ciało wzrasta “według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka” (Ef. 4,16). Ja jestem ważny dla Boga i jestem ważny dla Ciała. To prawda odnosząca się do każdego chrześcijanina na świecie!

Uświadamiając sobie i przyjmując te prawdy nie tylko znajduję zadowolenie, lecz jestem także podekscytowany. Paweł powiada, że Bóg zawczasu przygotował dobre uczynki dla każdego z nas (Ef. 2,10). Kiedy akceptujemy nasze miejsce w Ciele Chrystusa i staramy się wykonywać te uczynki, znajdujemy spełnienie i zadowolenie z życia zgodnego z celem Bożym.

Wraz z akceptacją naszego miejsca w Ciele Chrystusa musimy także nauczyć się być zadowolonymi z naszego miejsca w społeczeństwie - z naszego powołania zawodowego. Zawód zazwyczaj określa status człowieka i jego zamożność. A z powodu takiego zainteresowania świata statusem, często poddajemy się pokusie niezadowolenia z miejsca zajmowanego w społeczeństwie. Tak jak bywamy kuszeni do chciwości względem rzeczy, podobnie bywamy kuszeni do chciwości względem zajmowanego miejsca.

Tutaj znowu musimy powrócić do suwerenności Boga. Bóg ostatecznie rządzi w świecie przyrody tak, jak czyni to w świecie duchowym, choć być może ten aspekt Jego niezależności bywa czasem dla nas niejasny.

Właśnie Bóg niektórych stworzył, by byli rolnikami, innych - by byli lekarzami, budowniczymi, handlarzami, kierowcami, a jeszcze innych - by byli pilotami samolotów. Gdyby Bóg nie sprawował nad tym wszystkim pieczy, nawet w życiu niewierzących, świat byłby miejscemniezwykle chaotycznym, nieprzydatnym do życia w nim. Brak równowagi w kwestii zawodowej, na jaki pozwala Bóg, powstaje z ludzkiej chciwości, szukania lepiej płatnych i lepszych zawodów.

Zasady, dotyczące zadowolenia z zajmowanej pozycji w Ciele Chrystusa, będą miały takie samo zastosowanie w odniesieniu do zawodu, jeśli uświadomimy sobie, że nasze powołanie zawodowe jest tak samo darem od Boga, jak nasze obowiązki duchowe.

We wspaniałym artykule o purytańskiej etyce pracy Leland Ryken powiada:

Purytanie zadeklarowali świętość wszelkiej szlachetnej pracy. Czyniąc to odrzucili wiekowy podział zawodów na “święte” i “świeckie”... To odrzucenie przez purytanów rozdziału miedzy pracą świętą i świecką ma dalekosiężne implikacje. Fakt ten uznaje każdą szlachetną pracę za posiadającą pewne wewnętrzne wartości i łączy każdy zawód z chrześcijańskim życiem duchowym. W ten sposób każda praca ma swoje konsekwencje, ponieważ staje się areną wychwalania i okazywania posłuszeństwa Bogu, jak i wyrażania miłości (poprzez służenie) drugiemu człowiekowi.3 Niektóre prace są nie tylko bardziej prestiżowe, ale ciekawsze i niosące większe wyzwanie. Co mamy robić, jeżeli Bóg umieścił nas w takim zawodzie, który wydaje się nudny i pozbawiony wszelkiego wyzwania? Wracamy od razu do zasad zadowolenia z miejsca w Ciele Chrystusa. Jestem tam, gdzie jestem z niezależnego lecz pełnego miłości nakazu Boga. Nie zasługuję nawet na to, by tutaj być. Moja zaś praca, choćby najnudniejsza, jest niezbędna dla funkcjonowania społeczeństwa. Jeśli zwrócę się do Niego, Bóg da mi łaskę (w sensie Bożego umożliwienia) bycia wiernym i zadowolonym w tak nudnej i nieciekawej sytuacji.

Czy to oznacza, iż zadowolenie jest sprzeczne z ambicjami, że nigdy nie powinniśmy myśleć o bardziej odpowiedzialnej i bardziej wymagającej pracy? Ależ nie! Porada Pawła dla chrześcijan-niewolników w Koryncie stanowi zasadę dla nas w dzisiejszych czasach: “Zostałeś powołany, będąc niewolnikiem? Nie trap się tym; ale jeśli możesz stać się wolnym, raczej korzystaj z tego” (I Kor. 7,21). Bez względu na swoje położenie, bądź zadowolony - niechaj Cię to nie martwi. Jeśli jednak nadarzy się okazja polepszenia swego położenia, uczyń to (chyba że czyniąc to, pogwałciłbyś wolę Bożą w innej sferze).

Każdy chrześcijanin powinien dążyć do doskonałości w rzemiośle i służbie bez względu na swój zawód. Powinien jednak czynić to tak, by sprawiać przyjemność Chrystusowi i chwalić Go, nie zaś z powodu własnych ambicji. W wielu przypadkach taka wierna służba przyniesie rezultaty w postaci awansu, jako że nawet świat niewierzących szanuje i nagradza doskonałość. Jednakże wierna służba nie gwarantuje zajęcia lepszego stanowiska. Bóg niezależnie wyznacza nasze miejsce w społeczeństwie, podobnie umieszcza nas i utrzymuje w takim miejscu, w jakim chce. Jakże wymownie mówi Pismo Święte: “Bo nie ze wschodu ani z zachodu, ani z pustyni, ani z gór przychodzi sąd, lecz Bóg jest sędzią, tego poniża, tamtego wywyższa” (Ps. 75,7-8). 
 

Tajemnica zadowolenia Pawła

Wygrawszy bitwę o zadowolenie w kwestii posiadania rzeczy i zajmowanego stanowiska, chrześcijanin nadal może mieć problemy z zadowoleniem kwestii Bożej opatrzności w swoim życiu. Żyjemy w świecie przeklętym grzechem, gdzie nawet samo stworzenie poddane jest znikomości (Rzym. 8,20). Chrześcijanie nie są uodpornieni na wpływ takich drażniących okoliczności życia. Lecz jako chrześcijanie wierzymy, że wszelkie okoliczności stają się naszym udziałem nie przypadkiem, ale dzięki niezgłębionej woli najmądrzejszego, wszechmocnego i wszechmiłującego Ojca niebieskiego. Właśnie dlatego mówimy o okolicznościach naszego życia, jako znajdujących się w Bożej opatrzności, przy czym słowo opatrzność oznacza w zasadzie troskę i sprawowanie kontroli nad całym wszechświatem.4 Ten fakt jest wielokrotnie potwierdzany w Piśmie Świętym, na przykład: “Pan unicestwił plan narodów, wniwecz obrócił zamysły ludów. Plan Pana trwa na wieki, zamysły serca Jego z pokolenia w pokolenie” (Ps. 33,10-11).

Jednakże opatrzność Boża nie zawsze wydaje się łaskawa Jego dzieciom. Nie potrafimy zrozumieć wielu wydarzeń i okoliczności, które rzucają cień na Jego mądrość i miłość. Bóg zaś sam powiedział przez Izajasza: “Bo myśli moje to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje... Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze” (Iz. 55,8-9).5

Inne okoliczności, choć może mniej drastyczne, mogą nas denerwować: ograniczenia fizyczne, chroniczne choroby, rany. Bywa, że zostajemy umieszczeni z nierozważnym współtowarzyszem w jednym pokoju lub mieszkamy obok denerwujących sąsiadów. Mieszkamy w mieście, które jest zbyt wielkie, zbyt zatłoczone albo w odległej społeczności, która jest zbyt nudna. Klimat bywa zbyt suchy lub zbyt wilgotny. Istnieje mnóstwo okoliczności, które mogą czynić nas nerwowymi i niezadowolonymi. Co gorsza, nasi niewierzący sąsiedzi wyglądają czasami tak, jakby nie mieli żadnych problemów. Wraz z Afazem z dawnych czasów spoglądamy na nich i mówimy: “Oto takimi są bezbożni: zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje?” (Ps. 73,12-13).

Widząc dokoła takie sytuacje, jakże trudno jest uczyć się, by móc powiedzieć jak Paweł: “...nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam... wszędzie i we wszystkim” (Filip. 4,11-12)? W czym tkwi tajemnica Pawła? Biblia nam tego nie mówi, ale odpowiedź może stanowić II Kor. 12. Ten rozdział mówi o tym, że Paweł został porwany do nieba i wysłuchał tam rzeczy niewypowiedzianych, których człowiekowi nie godzi się powtarzać. By uchronić Pawła przed zarozumiałością z powodu tych niezwykłych objawień, dany mu został “cierń”, “posłaniec Szatana”, który go męczył. Trzy razy Paweł błagał Pana, aby usunął ten cierń, ale Bóg odpowiedział mu, że wystarczy mu Jego łaska, albowiem pełnia Jego mocy okazuje się w słabości. Jak zauważyliśmy już wcześniej słowo greckie tłumaczone jako być wystarczającym lub poprzestawanie na tym, co się ma w innych miejscach przekłada się jako zadowolenie.

Oto poznany przez Pawła sekret: łaska Boża jest wystarczająca bez względu na okoliczności. A ponieważ łaska Boża wystarcza, możemy być zadowoleni. Lecz aby doświadczać zadowolenia musimy, jak Paweł, uznać, że Boża łaska rzeczywiście jest wystarczająca. Mówiąc uznanie mam na myśli nie tylko teologiczne poznanie tej prawdy, lecz także autentyczną wiarę w Jego łaskę w obliczu trudnych okoliczności.

Od wczesnego dzieciństwa miałem problemy ze wzrokiem, co często wywoływało frustracje. Całkowicie również straciłem słuch w jednym uchu, co wielokrotnie także bywało powodem wielu nieporozumień, ponieważ często wydawało się, że nie reaguję, gdy ktoś do mnie mówił. Ale to nie wszystkie moje problemy zdrowotne. Pewnego dnia stanąłem przed lustrem w sypialni i wymieniłem siedem różnych defektów mojego ciała, rzeczy, na które często narzekałem. Tamtego dnia powiedziałem: “Panie, przyjmuję fakt, że uczyniłeś mnie właśnie takim, i stwierdzam, że Twoja łaska jest dla mnie wystarczająca, mimo tych wszystkich ułomności”. Nie mogę powiedzieć, że od tamtej pory nie narzekałem nigdy na moje ułomności, ale teraz mogę powiedzieć, jak być z nich zadowolonym: poprzez uznanie, że łaska Boża jest wystarczająca. Chociaż nie zawsze to stosuję, jest to prawdą i zawsze w zasięgu ręki. Uznanie tego i doświadczenie zadowolenia należy do mnie. Także w Twoich okolicznościach wybór należy do Ciebie.

We wszystkich sferach, w których jesteśmy wzywani do zadowolenia - czy to w kwestii posiadanych rzeczy, zajmowanej pozycji czy opatrzności Bożej - łaska Boża jest ostatecznym rozwiązaniem naszego niezadowolenia. Łaska, tak jak to słowo jest używane w Nowym Testamencie, wyraża dwie uzupełniające się myśli: nie zasłużoną przez nas łaskę Bożą poprzez Chrystusa oraz pomoc Bożą dla nas poprzez Ducha Świętego. By być zadowolonymi, musimy zrozumieć i docenić oba te znaczenia. Po pierwsze, musimy nauczyć się żyć uświadamiając sobie, że bez względu na nasze położenie, jest o wiele lepiej niż na to zasługujemy, właściwie zasługujemy na wieczny sąd Boży. Po drugie, musimy wiedzieć, że bez względu na okoliczności mamy do pomocy Ducha Świętego, by reagować uprzejmie i być zadowolonymi. Kiedy Paweł powiedział: “Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia” (Filip. 4,13), nawiązywał do uzdolnienia człowieka przez Boga. Wyraziłby to samo, mówiąc: “Mogę uczynić wszystko mocą Jego łaski”.

Oto sekret bycia zadowolonym: nauczyć się i uznać, że codziennie żyjemy dzięki niezasłużonej łasce Bożej przez Jezusa Chrystusa, że możemy pozytywnie reagować na każdą sytuację dzięki Jego Bożemu umożliwieniu poprzez Ducha Świętego.

JERRY BRIDGES

Fragment z: Jerry Bridges, Ćwiczenie się w pobożności, TKECh, Kraków 1989

Copyright © Słowo i Życie 2000

Słowo i Życie nr wiosna 2000