Słowo i Życie - strona główna
 
numer wiosna 2000


 Wykonało się

Niedziela Palmowa - Radosne witanie króla

Zbliżała się Pascha, pamiątka wyprowadzenia Izraela z Egiptu. Wszystkie drogi wiodące do Jerozolimy zasnuwał kurz, wzniesiony przez tysiące pielgrzymów przybywających z najdalszych stron. Wśród nich był też Jezus. “Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny i jedzie na ośle, źrebięciu oślicy”. Tłum wiele już słyszał o Jezusie, a niedawne wskrzeszenie Łazarza wzbudziło w prostych ludziach podziw, w faryzeuszach zaś i uczonych w Piśmie - niechęć. Kiedy Jezus poprzednio odwiedzał Jeruzalem, przekraczał bramę pieszo, jak każdy ubogi pielgrzym, ale w tamten dzień wjechał, witany jak król. Nie dosiadał jednak rumaka, ale osiołka, by pokazać, jakim jest Królem i jakie jest jego Królestwo. 
"A gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, mówiąc: Któż to jest? Rzesze zaś mówiły: To jest prorok, ten z Nazaretu Galilejskiego”.“A wielki tłum ludu rozpościerał swe szaty na drodze, inni zaś obcinali gałązki z drzew i słali na drodze. A rzesze, które Go poprzedzały i które za Nim podążały, wołały, mówiąc: Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim! Hosanna na wysokościach!” Był to dzień triumfu dla uczniów. Nigdy nie wydawało się tak pewne, że ich tułaczy los dobiega końca. Bo nawet faryzeusze musieli ze smutkiem stwierdzić: “...oto cały świat poszedł za Nim”. To był dzień triumfu ludzkiego - ludzie oczekiwali, ludzie wiwatowali, ludzie wybrali, ludzie chcieli w Jezusie z Nazaretu dostrzec wykonawcę ich własnych planów. Ale Jezus Chrystus, Bóg zamknięty na krótko w ludzkim ciele, wiedział, co się kryje w sercu człowieka. I dlatego nie był to dla Niego dzień triumfu. A gdy nadszedł wieczór, wyszedł z Dwunastoma do Betanii.

Wielki Poniedziałek - Dzień oczyszczenia

Jezus z uczniami ponownie wkroczyli do Jeruzalem. “A gdy wszedł do świątyni, począł wyganiać tych, co sprzedawali i kupowali w świątyni, i wywrócił stoły wekslarzy oraz ławy sprzedawców gołębi. I nie pozwolił, żeby ktoś choćby naczynie przeniósł przez świątynię. I nauczał, mówiąc im: Czyż nie jest napisane: Dom mój będzie przez wszystkie narody nazywany domem modlitwy? A wy uczyniliście zeń jaskinię zbójców”.

Ludzie przybywali z różnych krajów, aby złożyć Bogu ofiarę. Wszędzie pobrzękiwały monety greckie, rzymskie i żydowskie, wymieniane na świątynne sykle. Tuż przed Paschą na dziedzińcu kłębiły się owce, woły, gołębie. Trudno było przecisnąć się przez hałaśliwy tłum, zabrakło w tym wszystkim miejsca dla modlitwy i uwielbienia. W niczym nie przypominało to Domu Bożego. Było natomiast jak jatka, gdzie ludzie targują się, oszukują, handlują. To, co działo się na dziedzińcu świątyni, było wypaczeniem tego, co miało być wyrazem poddania, czci, uwielbienia dla Najwyższego, płynących z otchłani ludzkiego serca. Jednak z dnia na dzień, z roku na rok traciły świeżość i moc, których źródłem jest osobiste przeżycie. Z biegiem czasu pozostała pusta formuła, niewiele znaczący gest, przyzwyczajenie - pusta, bezwonna i bezbarwna tradycja.

Wielki Wtorek - Co jest najważniejsze w życiu?

To był dzień rozmów i dysput. Jednak ci, którzy pytali Jezusa, nie dążyli do poznania prawdy; szukali niespójności w nauczaniu, możliwości ośmieszenia, tropili choćby ślad bluźnierstwa - co stanowiłoby podstawę do oskarżenia i skazania. W ich sercach zapadł już wyrok śmierci na Mesjasza. I choć ich opanowała nienawiść, to Jezusa przepełniała miłość do nich i dlatego cierpliwie odpowiadał na pytania, mając nadzieję, że może choć jeden z nich dostrzeże w Nim Boga, Jednorodzonego Syna.

Jedno z zadanych wówczas pytań ma fundamentalne znaczenie: Co jest najważniejsze w życiu? Jezus odpowiedział na nie tak: “Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz”. Nie powiedział nic o rytuałach i sakramentach, lecz o codzienności rządzonej przez miłość, dowodzącej, że Bóg jest “prawdą, drogą i życiem” dla tego, kto mieni się chrześcijaninem. Bo czy mogą współistnieć wiara i zimne serce? Tacy byli faryzeusze. Takimi jest wielu z nas. Wiara bez miłości to tylko religijność. Wiara i miłość to dowód spotkania z żywym Bogiem.

Wielka Środa - Co mi dacie za zdradzenie Boga?

W Ewangeliach nie napisano nic o tym dniu. Nie wiemy, jak Jezus go spędził. Ale wiemy, co w ów dzień zrobił Judasz - zdradził swojego Mistrza. A był przecież jednym z Dwunastu. Przez lata żył w bliskości Jezusa. Przez trzy lata razem przemierzali kraj, nocowali, jedli lub głodowali. Razem mokli, marzli, modlili się, cieszyli z uzdrowień. Judasz oglądał te wszystkie cuda, o których słysząc myślimy: Gdybym tylko je widział, moja wiara by... 

Co doprowadziło go do tego, że pojawił się w pałacu arcykapłana i powiedział: “Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam”. Decyzję tę poprzedziło wydarzenie w domu Szymona Trędowatego, gdzie pewna kobieta przyniosła alabastrowy słoiczek z olejkiem nardowym, którym namaściła Chrystusa. Dla uczniów była to rozrzutność - gdyż wartość pachnidła równała się rocznym zarobkom: “A uczniowie, ujrzawszy to, oburzyli się i mówili: Na cóż ta strata?” Wszystkim Dwunastu się to nie podobało, ale tylko w sercu Judasza zrodziło to niechęć, która przerodziła się w czyn. On był tym, którego chciwość, pożądliwość, pragnienie dostatku doprowadziły do zdrady, wyparcia się Boga, a potem samobójczej śmierci. “Oni zaś wypłacili mu trzydzieści srebrników”. Była to dokładnie cena za niewolnika. I taka suma zadowoliła Judasza, bo - być może - tak naprawdę nie chodziło mu o pieniądze, ale o zemstę: za lata, które uważał za stracone, za marzenia, które nigdy się nie spełnią, za to, że miał być sługą, a nie panem. Jak dramatycznie brzmi to pytanie: “Co mi chcecie dać?”. Tak naprawdę mówił: Dajcie mi cokolwiek, a może nic mi nie dawajcie, a ja i tak...

Czy Jezus nie kochał Judasza, czy nie troszczył się o niego? Jakże pomnażało to Jego ból, gdy widział, jak nieuchronnie Judasz odchodzi od Niego, jak wypełnia serce niechęcią, zwątpieniem, zazdrością, zawiścią, chciwością, nienawiścią, zdradą...

Można przebywać bardzo blisko Boga, a jednak skończyć w oddzieleniu od Niego. Bo najgorszy wróg człowieka, to ten ukryty, wewnętrzny, to jego własna natura, która zrodzi i utuczy niechęć, zwątpienie, zazdrość, zawiść, chciwość, nienawiść, zdradę... 

Wielki Czwartek - Chleb Żywota

Tego dnia Jezus spożywał baranka paschalnego ze swoimi uczniami. Izraelici przed wyjściem z Egiptu zabili baranka i pomazali jego krwią nadproża, aby anioł śmierci ominął ich domy. Ta krew ocaliła ich pierworodnych. Teraz zaś pierworodny Syn Boga miał być złożony jako Baranek świata, aby wyjednać ludziom drogę do Domu Ojca w niebie, ocalić ich od śmierci wiecznej. Krew tamtego baranka odsunęła moment śmierci, krew Baranka Bożego ocala na wieki i otwiera drzwi do Królestwa Ojca.

Tego też wieczoru Jezus dał swym uczniom ostatnią lekcję - przed każdym schylił się i obmył mu nogi. Po wszystkich dyskusjach, przypowieściach, mowach, cytatach z ksiąg Pisma, chciał, by zapamiętali dobrze, jak wygląda przełożenie tego na język codziennego życia - bycie sługą.

W tym dniu Chrystus, biorąc chleb i wino, nadał im nowe znaczenie: “A gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje. Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów”. Nadał nową treść dawnym symbolom - głęboką i poruszającą. Oby nigdy te symbole nie stały się pustym znakiem; oby nigdy nie straciły na wymowie, na mocy, na znaczeniu. Obyśmy nie zapomnieli, kto, dlaczego i dla kogo to uczynił.

A potem była samotność i opuszczenie w ogrodzie Getsemane. Uczniowie nie byli w stanie wspierać Nauczyciela, gdy On modlił się, a kiedy przybyły straże i tłum, aby pojmać Tego, którego kilka dni wcześniej witali jak króla - rozpierzchli się.

Wielki Piątek - Boża miłość

“Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał”. A ów Syn zgodził się być:
Zdradzony
Niezrozumiany
Samotny
Przerażony
Pojmany
Oskarżony
Opluty
Obnażony
Wyszydzony
Ukoronowany 
Skazany
Ubiczowany
Ukrzyżowany
Konający…
… i w końcu oddał swe życie, “aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.12

Wielka Niedziela - Pan żyje!

Tego dnia nie było tłumów. Tak naprawdę to nikt nie wierzył, że stanie się to, co Jezus zapowiedział, że ma “dnia trzeciego powstać”. Tylko trzy kobiety pojawiły się rano przy grobie, żeby... namaścić martwe ciało. Przerażeni Uczniowie, bojąc się prześladowań, siedzieli w ukryciu.

Jezus wskrzeszał zmarłych: Łazarza, córkę Jaira, młodzieńca z Naim - było to jednak tylko przedłużenie ich życia o kilka czy kilkadziesiąt lat. Zmartwychwstając Jezus pokonał śmierć - powstał do życia na wieki: w nowym ciele, ale z dawną miłością do każdego człowieka.

Zmartwychwstanie to potwierdzenie ostatnich słów Jezusa wypowiedzianych na krzyżu: “Wykonało się!”

Setki ludzi, uważanych za wielkich tego świata, którzy starali się dowieść, że są panami ludzkiego życia i zabiegali o swą nieśmiertelność, odeszło w niepamięć. Jezus Chrystus, który nie zapisał jednego choćby słowa, nie wzniósł dla siebie pomnika, a za symbol swej ofiarnej miłości wybrał chleb i wino - On jeden przeszedł ze śmierci do życia na wieki. I jako Bóg, który z miłości umarł za każdego człowieka, mówi do każdego z nas: “Jam jestem zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?”

MIRKA WÓJCIK

Copyright © Słowo i Życie 2000

Słowo i Życie - strona główna