ROZMOWA Z BOGIEM
Drogi Boże, dziękuję bardzo za Twój list, który wysłałeś do mnie już
prawie dwa tysiące lat temu, i przepraszam, że tak rzadko go czytam. A
kiedy już to robię, zdarza się, że mój wzrok po prostu bezmyślnie prześlizguje
się po kolejnych zdaniach.
Dziękuję Ci za to, że zawsze cierpliwie na mnie czekasz, choć tak często
zapominam o naszych spotkaniach, mając "ważniejsze" sprawy na głowie. Cieszę
się jednak, że nadal chcesz ze mną rozmawiać, mimo że ja potrafię nie odzywać
się do Ciebie całymi dniami. Wiem, że jest Ci smutno, kiedy co rano tłumaczę
się, że jestem zbyt zaspany, w ciągu dnia - zbyt zajęty, a wieczorem -
za bardzo zmęczony by się modlić.
Przyznam się też, iż zupełnie nie rozumiem, dlaczego w ogóle chcesz
jeszcze mnie słuchać, bo przecież ja niejednokrotnie nie zwracam najmniejszej
uwagi na to, co Ty do mnie mówisz. Wyobrażam sobie, jak musiałeś się czuć,
kiedy ostatnio połowę niedzielnego kazania przespałem, a w czasie drugiej
- moje myśli błądziły gdzieś daleko.
Trochę mi też głupio, iż tak niestrudzenie przypominasz mi na tysiąc
sposobów o naszej przyjaźni, a ja tak często nawet nie przyznaję się, że
w ogóle się znamy. Większość moich znajomych nic o Tobie nie wie, podobnie
jak ten sąsiad z góry, którego codziennie spotykam na schodach.
Dziękuję również za to, że każdego dnia obdarowujesz mnie wieloma wspaniałymi
rzeczami, za co zazwyczaj zapominam Ci podziękować. To musi być dla Ciebie
naprawdę przykre, że tak się już przyzwyczaiłem do Twoich prezentów, jak
np. zdrowie, praca czy jedzenie, iż traktuję je jako coś, co mi się należy.
Najbardziej jednak dziwi mnie fakt, że choć dobrze wiesz, iż kiepski
ze mnie przyjaciel i z pewnością jeszcze wiele razy zrobię coś nie tak
jak powinienem, to Ty i tak nie przestaniesz mnie kochać.
ADAM SZUMOREK
Copyright
© Słowo
i Życie 1999
|