Słowo i Życie - strona główna 
nr wiosna 1998 

SUWERENNOŚĆ BOGA

Zapomnieliśmy o świętości Boga, a zaczęliśmy czcić osobiste szczęście człowieka,
 jakby to było pierwszym celem i zadaniem Ewangelii.
Widzimy Go w roli niebiańskiego tragarza, gotowego nosić naszą walizkę
pełną egoistycznych ambicji, zgodnie ze wskazanym przez nas kierunkiem.
Kiedy nie dostajemy tego, czego chcemy, wtedy potępiamy siebie za brak wiary
lub przestajemy ufać Bożym obietnicom
(a raczej czemuś, co błędnie braliśmy za Jego obietnice).
 

Niektórzy ludzie przypisują wszystkie dobre wydarzenia Bogu, a złe - diabłu. Myśląc w ten sposób popadamy w starożytną herezję zwaną dualizmem. Dualizm uznaje Boga i diabła (dobro i zło) za dwie niezależne moce, walczące o całkowitą władzę nad światem. Mamy szczerą nadzieję, że "nasza strona" zwycięży, ale czasem nie wygląda to zbyt dobrze. Niestety, wielu chrześcijan ulega takiemu rozumowaniu. Szczególnie uwydatnia się to tam, gdzie zdrowie i bogactwo podkreśla się jako prawo każdego chrześcijanina, a diabła oskarża się o wszystko, co przeszkadza w naszym osobistym szczęściu. Pogląd taki jest dualizmem w najgorszym wydaniu. 

Dlaczego szczerzy chrześcijanie tak wierzą? Dlaczego wydarzenia dobre przypisują Bogu, a złe diabłu, nieświadomie zaprzeczając w ten sposób Bożej suwerenności? Może dlatego, że starają się "bronić" Boga; łatwiej jest im wierzyć i kochać Go, gdy wyłączą Go ze wszystkiego, co wydaje się być złe. 

Pewna pielęgniarka, pracująca w szpitalnej izbie przyjęć, opowiadała, że gdy przywożono kogoś z urazem powypadkowym, zjawiał się miejscowy pastor, którego pierwsze słowa skierowane do poszkodowanego brzmiały: "Pamiętaj, że Bóg nie miał z tym nic wspólnego". Może ten pastor próbował "bronić" Boga, ale w rzeczywistości dawał podstawy do niewiary i desperacji. Według niego ofiara wypadku pozostawała w rękach szatana lub ślepego okrutnego przeznaczenia, a Bóg był odsunięty od tego wydarzenia. A tymczasem taka osoba szczególnie potrzebowała przeświadczenia o Bożym suwerennym panowaniu nad wszystkim, również i nad tym wypadkiem. Jak czułbyś się na miejscu tego poszkodowanego? Jak radziłbyś sobie z pytaniami: Gdzie był Bóg, gdy to miało miejsce? Czy Bóg mógł temu zapobiec? Dlaczego nie zapobiegł? Czy diabeł okazał się silniejszy? Czy diabeł naprawdę spowodował ten wypadek, mimo że Bóg za wszelką cenę starał się mnie przed tym uchronić? Mógłbyś nawet pomyśleć, że jeśli pastor miał rację, to Bóg nie jest tak mocny, jak myślałeś...
 

Jak mocny jest Bóg? 

Jeśli założymy, że Bóg nie panuje nad złymi wydarzeniami, pojawia się trudny problem. Gdy złe wydarzenia występują częściej niż dobre (jak to widzimy dzisiaj), czujemy się, jakbyśmy przegrywali walkę, jakby "nasza strona" była słabsza. Im bardziej triumfuje grzech i zło, tym bardziej mamy wrażenie, że Bóg przegrywa, bo jest słaby i bezradny. Czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie, takie właśnie odczucia rodzą się u wielu współczesnych chrześcijan. 

Zapomnieliśmy o Bożej suwerenności, Jego niezależności, a zaczęliśmy wywyższać ludzką wolną wolę. Zapomnieliśmy o świętości Boga, a zaczęliśmy czcić osobiste szczęście człowieka, jakby to było pierwszym celem i zadaniem Ewangelii. Jesteśmy tak zapatrzeni w siebie i w nasze własne przyjemności, że dosłownie zaczęliśmy wierzyć, że Bóg istnieje wyłącznie po to, aby czynić nas "szczęśliwymi" poprzez dawanie nam tego, czego zapragnie nasze grzeszne i egoistyczne serce. Widzimy Go w roli niebiańskiego tragarza, gotowego nosić naszą walizkę pełną egoistycznych ambicji, zgodnie ze wskazanym przez nas kierunkiem. Kiedy nie dostajemy tego, czego chcemy, wtedy potępiamy siebie za brak wiary lub przestajemy ufać Bożym obietnicom (a raczej czemuś, co błędnie braliśmy za Jego obietnice). 

Desperacja, frustracja i depresja naszego pokolenia wynikają w dużej mierze z braku zrozumienia Bożej suwerenności, Jego panowania i kontroli nad wszystkimi wydarzeniami. Ewangelia typu "Bóg chce, abyś był zdrowy i bogaty" bywa powodem porzucenia wiary przez współczesne pokolenie. Miłujący Bóg powinien dać nam wszystko, czego serce zapragnie, a jeśli tak się nie dzieje, wtedy jest pogardzany i odsuwany. 

Jeśli dzisiejszy chrześcijanin naprawdę rozumie Biblię, to można go przyrównać do małego chłopca, grającego w piłkę. 

- Jaki jest wynik? - pyta przechodzień. 

- Czterdzieści do zera. 

- A kto wygrywa? 

- Drużyna przeciwna. 

- Musisz być bardzo zniechęcony - próbuje okazać współczucie przechodzień. 

- Nie! Jeszcze nie przeszliśmy do ataku - twarz chłopca rozjaśnia się. 

Chrześcijanin nie powinien opierać się na nagłówkach gazet, wypowiedziach ekspertów, przepowiadaczy końca świata czy fałszywych proroków. Dziecko Boże, mając jasne zrozumienie Biblii, widzi we wszystkim suwerenność Boga. Uświadomiony chrześcijanin wie, że jest po zwycięskiej stronie, bez względu na to, jaki wynik wskazuje "światowa tablica". Wie, że Jezus jest Panem bez względu na to, co dzieje się na świecie lub w jego prywatnym życiu. Jest przekonany, że wszystko zakończy się na jego własną korzyść i ku chwale Boga. 

   

Golgota pod Bożą kontrolą 

Bóg - Jezus i Jego Ojciec - miał całkowitą kontrolę nad tym, co wydarzyło się na Golgocie w dniu, kiedy Syn Boży "rękami bezbożnych" został przybity do krzyża. Bóg nigdy nie był bardziej niezależny i mocny jak wówczas. 

Czyż nie wątpilibyśmy, gdybyśmy byli na Golgocie tego dnia, czy Jezus naprawdę jest Synem Bożym? Dlaczego Bóg Mu nie pomógł? Co myślelibyśmy, słysząc drwiny: Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża? Dlaczego Ojciec pozwolił, aby to wszystko spotkało Jego umiłowanego Syna? A tymczasem wypełniało się Boże odkupienie człowieka, chociaż żaden z oprawców nie był świadomy, że wypełnia Boże postanowienie. Nigdy byśmy tego nie zrozumieli, gdyby nie objawienie, że był to szczególny moment w historii, wyznaczony przez Boga od czasu grzechu Adama. 

To nie była porażka Boga. Bóg był mistrzem ceremonii i kontrolował każdy detal tego wydarzenia. Świat i diabeł myśleli, że udaremniają Boży plan i cel, a to było chwalebne zwycięstwo Bożej łaski. Szydzący i naśmiewający się z Jezusa nie zdawali sobie sprawy z tego, że wypełniają Boży, od dawna zamierzony cel.
   

Bóg ma plan 

Bóg ma konkretny plan i cel dla tego świata. Boży plan jest niezmienny. Boży plan musi się wypełnić i wypełnia się. Boży plan obejmuje wszystko. Biblia mówi, że Bóg czyni wszystko, co zechce (Ps. 115,3), postępuje według swej wiecznej wiedzy, mocy i pragnienia (Iz. 46,10; Dz. Ap. 15,18). Potwierdzają to następujące fragmenty Pisma Świętego: V Moj. 2,30; I Sam. 16,14; Rzym. 9. Klasyczną ilustracją suwerenności Boga w wypełnianiu Jego celów znajdujemy w II Księdze Samuela 17,1-14: Boża rada jest objawiona, Absalom jest gotowy do działania, zła rada jest dana rozmyślnie, Absalom - zgodnie z Bożym zamiarem - uwierzył kłamstwu.
 

Bóg panuje nad wszystkim 

Bóg nie tylko ma plan, ale i wykonuje go. Bóg zawsze sprawuje kontrolę nad wszystkim i wciąż działa, realizując swoje zamierzenia. 

W Bożym planie jest czas na przebudzenie, np. dzień Pięćdziesiątnicy, kiedy tysiące dusz zostało włączonych do Królestwa Bożego. Jest też czas sądu. Izajasz określa sąd Boży jako "dziwną pracę", jednak jest to Boże dzieło. W dniu Pięćdziesiątnicy zostało zbawionych tysiące ludzi, ale w czasie potopu (dni sądu) woda pochłonęła niemal wszystkich ludzi. Bóg był autorem obu tych wydarzeń, miał całkowitą kontrolę nad wszystkim, co działo się zarówno w dniu Pięćdziesiątnicy, jak i podczas potopu. Boży plan wykonał się poprzez obydwa te wydarzenia. Deszcz i bogate żniwa oraz susza i puste stodoły są w ręku tego samego suwerennego Bogu. Musimy uczyć się oddawać Mu chwałę w różnych okolicznościach. 

Prawdziwość tej zasady ilustruje Księga Habakuka, dająca nam biblijny obraz historii. Habakuk boryka się z odwiecznym problemem: Jak święty Bóg może pozwolić, by grzeszny człowiek triumfował nad sprawiedliwym? Dlaczego czasem wydaje się, że Bóg jest głuchy na modlitwy swego ludu? Analizując tekst proroctwa Habakuka 1,1-6 zauważamy, że Habakuk modli się do Boga, a jednocześnie oskarża Go o to, że nie odpowiada na jego wołanie. Habakuk błaga Boga o przebudzenie, ono jednak nie następuje. Wydaje się, że Bóg nic nie czyni w tej sprawie, a nawet pozwala, by działy się rzeczy jeszcze gorsze. Habakuk widzi dokoła gwałt, korupcję i niesprawiedliwość, a Bóg nic z tym nie robi. Habakuk pragnie przebudzenia, ale widzi tylko rosnące bezprawie. Można odnieść wrażenie, że Bóg chce, by Habakuk przyjrzawszy się okropnej sytuacji uznał powszechność zła. Habakuk przedstawia społeczeństwo, gdzie zasadą jest samowola i anarchia, a niegodziwemu człowiekowi, jeśli tylko ma dużo pieniędzy, wszystko może ujść płazem. Czyż ten obraz nie pasuje do dzisiejszych czasów? Można odnieść wrażenie, że Bóg nie chce lub nie jest w stanie poprawić sytuacji, a Habakuk traci czas na modlitwę. 

Gdy Bóg odpowiada Habakukowi (1,5), prorokowi jest jeszcze trudniej to zrozumieć, gdyż wymowa tej odpowiedzi jest następująca: Kiedy powiem, co zamierzam uczynić, nie uwierzycie mi. I tak się stało. Kiedy Bóg objawił swoje zamiary, Habakuk zasmucił się jeszcze bardziej. Objawiony cel Boga wydawał się być gorszy niż brak Jego odpowiedzi. A co zamierzał uczynić Bóg? Bóg postanowił wzmocnić Chaldejczyków i pobudzić ich do inwazji na Izraela. Chaldejczycy mieli stać się Bożym instrumentem ukarania Izraelitów. Za najazd Chaldejczyków był odpowiedzialny sam Bóg. Bóg chciał wykorzystać tę inwazję dla dobrych celów. To miało wzbudzić w narodzie pokutę i prowadzić do przebudzenia, o które modlił się Habakuk. 

Taki Bóg i takie metody nie pasują do dziś lansowanych koncepcji, a wielu mogłoby powiedzieć, że to kłamstwo, bo Bóg jest dobry i przygotował dla ciebie coś dobrego. Ale ze Słowa Bożego jasno wynika, że najazd Chaldejczyków nie był sprawą diabła, chcącego zakłócić spokój ludziom, ale dziełem Boga (1,6). Nie ma znaczenia, czy coś pasuje do naszych oczekiwań, czy nie. Jeśli się coś wydarza, to oznacza, że była w tym ręka Boża, bo inaczej nigdy by się to nie wydarzyło. Nam pozostaje prosić Go o łaskę, abyśmy mogli zrozumieć, czego Bóg chce nas przez to nauczyć. Zrzucając na diabła winę za wszystkie przeciwności, możemy tylko umacniać nasze zarozumialstwo dyktowane samousprawiedliwieniem: Muszę być naprawdę bardzo duchowy, skoro diabeł tak mocno mnie atakuje. Nigdy człowiekowi takiemu nie przyjdzie na myśl, że wierzył i oczekiwał czegoś, czego Bóg nigdy nie obiecał; że odrzuca posłane przez Boga okoliczności, przez które On przemawia. 

Każdy pracuje dla Boga 

Aby wykonać swój plan, Bóg używa każdego, nawet diabła. To stwierdzenie może szokować niektórych. Ale każdy, nawet diabeł, może być użyty w Bożych zamiarach. Można wykonywać służbę, nienawidząc jej, ale wciąż pozostaje się sługą - tak ma się sprawa z diabłem. Diabeł nie uczyni niczego, co wypływałoby z miłości czy posłuszeństwa Bogu: niczego, co przyniosłoby chwałę Bogu. Wszystko, co diabeł czyni, czyni z nienawiści do Boga, po to, by pokrzyżować Jego plany, ale ostatecznie pomaga wypełniać Boży plan. 

Ludzki gniew również może wywyższać Boga (Ps. 76,11). Człowiek jest przepełniony gniewem przeciwko Bogu i Jego autorytetowi. Bóg nie umieścił tego gniewu w człowieku i nie Bóg odpowiada za ludzki gniew i wynikające z niego czyny. To ludzka wolna wola jest w stu procentach odpowiedzialna za każdą cząstkę gniewu i grzechu w ludzkim sercu. Ale i ludzki gniew przyczynia się do wypełniania Bożego celu, realizacji Jego zamierzeń. Wiemy, że istnieje również ludzki gniew, który nie wypełnia Bożego celu, dlatego Bóg nie pozwala, aby on objawił się w pełni. Postępowanie braci wobec Józefa wynikało z ich nienawiści do niego, ale Bóg - zgodnie ze swym planem - obrócił to w dobro (I Moj. 50,20).    

Człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny 

Ludzka wolna wola nie ogranicza w jakikolwiek sposób Bożej mocy. Boża suwerenność nie wyklucza potrzeby podejmowania przez człowieka właściwych wyborów. Człowiek jest odpowiedzialny za swoje decyzje i czyny. 

Boże Słowo od początku do końca uczy, że Bóg jest całkowicie suwerenny i będąc niezależny w realizacji swoich planów, sprawuje kontrolę nad wszystkimi wydarzeniami i nad każdym człowiekiem. Ta sama Biblia uczy również, że człowiek w stu procentach odpowiada za każdy swój czyn. Czyż nasz umysł nie podpowiada nam w tym momencie, że to jest sprzeczność? Biblia powiada jednak, że oba te twierdzenia są prawdziwe. Tak jest niezależnie od tego, czy ja to rozumiem. Prawdą jest, że Bóg jest całkowicie niezależny w osiąganiu każdego aspektu swojego planu, natomiast człowiek jest całkowicie odpowiedzialny za każdą myśl, słowo lub czyn. To jest prawda, ponieważ Bóg objawił to w swoim Słowie. 

Klasyczny przykład niezależności Boga i odpowiedzialności człowieka znajdujemy w Dziejach Apostolskich 2,23. Piotr przypomina Żydom, że Chrystus dał wszelkie dowody na to, że naprawdę jest Mesjaszem. Czytamy: "Gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany...". Czyż słuchający apostoła Żydzi, którzy kilka tygodni wcześniej krzyczeli: "Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go", nie mogliby w tym momencie odetchnąć z ulgą, że oto spełnili Boże plany, i z radością zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności za zabicie Bożego Syna? Posłuchajmy, co Piotr mówi dalej: "... tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili". Piotr wyraźnie stwierdza: "Bóg miał cel w tym, aby Chrystus został ukrzyżowany, ale to wcale was nie usprawiedliwia! Działaliście z zawiścią w waszych sercach i jesteście winni Jego krwi". Czyż ten wiersz nie dowodzi dobitnie, że Bóg posłużył się grzesznikiem, aby wykonać swój plan, oraz wskazać, że to człowiek jest odpowiedzialny za złe czyny? Być może trudno jest zrozumieć, jak obydwa te stwierdzenia mogą być prawdziwe, ale nie możemy zaprzeczyć, że wynikają one z Biblii. 

Zilustrujmy to przykładem zwrotniczego, odpowiedzialnego za zmianę torów, po których ma przejechać pociąg. Sytuacja pierwsza: Zwrotniczy upił się i nie przestawił zwrotnicy. Skutek? Zderzenie dwóch pociągów, śmierć 100 pasażerów. Czy zwrotniczy powinien być ukarany? Nie mamy wątpliwości, że tak. 

Sytuacja druga: Pijany zwrotniczy nie przestawił zwrotnicy, przez co pociąg został skierowany na inny tor. Skutek? Uniknięto tragicznego wypadku, woda podmyła bowiem most, przez który powinien był przejechać ten pociąg. Niedopełnienie obowiązków przez zwrotniczego uchroniło przed tragedią. Pijany zwrotniczy nie wiedział, że most jest podmyty. Czy zatem należy mu się nagroda, za to, że się upił i nie dopełnił swoich obowiązków? Pijaństwo w pracy i niedopełnienie obowiązków służbowych jest rzeczą bardzo naganną. W którym przypadku zwrotniczy był bardziej winny? Czy wówczas, gdy doprowadził do katastrofy, czy gdy uchronił przed nią? Odpowiedź jest prosta. Ale jeśli osądzalibyśmy go wyłącznie na podstawie wypełniania obowiązków, to w obu przypadkach był tak samo winny. 

Bóg może użyć najgorszego grzechu, aby ostatecznie obrócić go w dobro. Nie zwalnia to jednak człowieka od odpowiedzialności za swoje czyny. Chaldejczycy, Assyryjczycy, tłum domagający się ukrzyżowania Jezusa potwierdzają tę prawdę. Człowiek nie jest odpowiedzialny za to, jak Bóg wykorzysta jego czyny, ale w pełni odpowiada za czyny, jakich dokonuje. Z tego będzie nas Bóg rozliczał. Nie patrzmy na siebie jak na pionki w grze czy ofiary postępowania niegodziwych. Powinniśmy zawsze widzieć rękę niebiańskiego Ojca, panującego nad wszystkimi bez wyjątku wydarzeniami. Jeśli dominuje zło, to tylko dlatego, że Bóg ma w tym cel, aby użyć je dla swojej chwały i naszego dobra.  

Wszystko pochodzi od Boga, ale sprawcą wszelkiego zła jest diabeł 

Bóg kontroluje wszystko i wykonuje swoje zamierzenia. Nad wszystkimi chorobami jest ręka Boża, ale sprawcą wszelkiego zła jest szatan. Tomasz Watson, purytanin, wyraził to tak: "Bóg zawsze przykłada rękę do dzieła, w którym występuje grzech, ale nigdy nie przykłada ręki do grzechu w tym dziele". Niezależnie od tego, co się stało, gdzie i komu się to przytrafiło, jeśli coś miało miejsce, to z pewnością Bóg czuwał nad tym. Bóg jednak nigdy nie był winny grzechu w sercach ludzi, którzy spowodowali daną sytuację. Niewielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, jak ważna jest ta zasada w codziennym życiu. Pismo Święte mówi: "...poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu" (Jak. 4,7). Wielu chrześcijan pod pozorem przeciwstawiania się diabłu walczy z niezależną wolą Bożą. Inni pod pozorem pobożności winią Boga za wszystko, a jednocześnie ignorują osobistą odpowiedzialność za posłuszeństwo Bożym zasadom i walkę z pokusami. Jeśli nie nauczymy się dostrzegania we wszelkich wydarzeniach zarówno ręki Boga, jak i diabła, narazimy się na walkę z Bogiem, w przekonaniu, że przeciwstawiamy się diabłu. 

Wszystkie choroby i dolegliwości znajdują się również pod Bożą kontrolą, ale nie wszystkie są karą za grzech. Oczywiście, czasem choroby są rezultatem grzechu i są zsyłane po to, by przyprowadzić nas do pokuty. Nie jest to jednak reguła. Bywa, że Bóg dopuszcza cierpienie, by objawić moc swojej łaski. Niedobrze jest, gdy wierzący myśli, że Bóg wyrównuje porachunki, karząc chorego. Nawet wtedy, gdy choroba pojawi się w naszym życiu, nie jest ona karą od Boga jako sędziego, lecz jest zawsze duchowym lekarstwem od kochającego niebiańskiego Ojca, który uczy nas poprzez choroby, ale nigdy nie karze w ten sposób. 

W Księdze Habakuka i Izajasza widzimy Boga, używającego nieszczęść w celu spowodowania pokuty i przebudzenia. Księga Joba również mówi o nieszczęściach, lecz w zupełnie innym znaczeniu. Niektórzy uważają, że Job był samousprawiedliwiający się i dlatego Bóg zesłał na niego cierpienie, aby nauczyć go pokory. Również przyjaciele Joba przekonywali go, że taki był powód jego nieszczęść. Ale Job i Bóg wiedzieli, że nie o to chodziło. Nieszczęścia, które spadły na Joba, nie miały nic wspólnego z karą za grzech. Największą pokusą, jakiej Job stawił czoło, było przyznanie się, że jego cierpienie było wynikiem grzechu. Jest to zasadniczy temat tej księgi. Chodziło o to, czy w dalszym ciągu Job będzie uznawał, że wszystko, co go spotkało, jest częścią Bożego planu i czy nadal będzie ufał Panu i wielbił Go? Job stracił wszystko, co posiadał, jednak nie odwrócił się od Boga nawet wtedy, gdy nie znał przyczyny swych nieszczęść. Analizując rozdział pierwszy, zauważamy, że Job był zarówno w ręku Boga, jak i szatana. Jednak to Bóg kontrolował szatana, który mógł wykonać tylko tyle, na ile zezwolił mu Bóg. Job nigdy nie wspominał szatana, ale wszystko przypisywał Bogu. Job nie znał kulisów tej walki. Nie miał żadnego logicznego ani teologicznego wyjaśnienia. Jedynym, co miał, była wiara w suwerennego, świętego Boga. 

Bóg nie doświadczył Joba z powodu jego wcześniejszych czynów. Jego tragedia nie była konsekwencją jakiegokolwiek grzechu. Są momenty w których wszystko się załamuje. Wówczas jedynym naszym oparciem jest Bóg, poleganie na Jego charakterze i przymierzu. Nasza teologia i całe nasze doświadczenie nie wystarczają, by zrozumieć i wyjaśnić Boże działanie. Jednak nawet wtedy, kiedy nie możemy pojąć dróg Bożych, możemy wierzyć, że Bóg jest święty, sprawiedliwy i wierny. Job nigdy nie zwątpił w to, że wszystko pochodzi z ręki Bożej. Jego zdaniem Bóg jest autorem wszystkich rzeczy, zarówno dobrych, jak i złych. Job ze swoim zrozumieniem problemu choroby i cierpienia byłby chyba kiepskim "charyzmatykiem" i nie znalazłby się wśród kaznodziejów głoszących "ewangelię sukcesu" - zdrowia i bogactwa. Job nie rozumiał i nie umiał wyjaśnić dziejących się wokół niego wydarzeń, ale wiedział, że to Bóg dopuścił wszystkie nieszczęścia i to Bóg miał ważny powód, aby to uczynić. I to jest sednem biblijnej wiary w niezależnego i łaskawego Boga. 

Człowiek często czci Boga tylko dlatego, by odnieść jakieś korzyści - to chciał udowodnić szatan w przypadku Joba, ale bezskutecznie.  

Boża opatrzność tajemnicą 

Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego Bóg pozwala niektórym szczerze wierzącym ludziom przechodzić przez prześladowania i doświadczenia. Takie przypadki pokazuje Biblia i życie. Job, Dawid, Szczepan są oczywistymi przykładami z Bożego Słowa. Fanny Crosby, Joni Eareckson i wielu innych braci i sióstr są świadkami tej samej prawdy. Nie możemy negować prawdy, której nie lubimy. Nie do nas należy zadawanie Bogu pytania, dlaczego czyni coś, co nam się nie podoba. Do nas należy trwanie w Bożej łasce, mocy i ufności nawet wtedy, gdy nie rozumiemy Bożego działania. 

Bóg czasem pozwala na to, aby świat dał nam w kość, by się okazało, jacy naprawdę jesteśmy. Kiedy Bóg otwiera nasze oczy na swoją cudowną łaskę, z radością rozgłaszamy, że znaleźliśmy wodę życia, zaspakajającą naszą spragnioną duszę i wnoszącą realną radość w nasze życie. Często jednak inni są nieufni i próbują sprawdzić, zobaczyć, czy naprawdę tak jest. Kiedy Bóg jest łaskawy i uczy nas prawdy o Jego niezależności, z radością rozgłaszamy, że Bóg wszystko kontroluje. Świat, stając się bardziej nieufny, mówi: Pokrzyżujmy ich plany, nie dajmy im tego, czego chcą i zobaczymy jak zareagują, czy naprawdę ufają Bogu? 

Dopiero test naszej wiary w niezależnego Boga, to, jak reagujemy na doświadczenia, pokazuje wartość naszej wiary. Wtedy nie wystarczy już tylko właściwa teoria. Jakie świadectwo prezentujemy wówczas? Czy wciąż pamiętamy, że On jest zarówno łaskawy, jak i niezależny? Jeśli Bóg postawi nas w środku ognia, pozostańmy dobrymi Jego żołnierzami i promieniujmy mocą Jego łaski. Módlmy się, abyśmy mogli powiedzieć tak jak Job: "Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego?" (Joba 2,10), jakikolwiek jest mój los, wiem, że to dla dobra mojej duszy. 

JOHN G. REISINGER

Skrót broszury: John G. Reisinger, Suwerenność Boga, Misja Logos, Toruń 1996. Wykorzystano za zgodą Wydawcy. Oprac. N.H.

Copyright
© Słowo i Życie 1998

Słowo i Życie - nr wiosna 1998