W.
Andrzej Bajeński
Otwarte
drzwi
Siedemdziesiąt
lat
w naszych czasach to
wiek dojrzały. Do
czego dojrzały? W
zasadzie do
wszystkiego, ale
przed wszystkim do
emerytury, do
spokojnego,
najlepiej zdrowego i
dostatniego okresu
życia, zwanego
jesienią życia. To
czas, kiedy
zaczynamy żyć
bardziej
przeszłością niż
przyszłością, raczej
wspomnieniami niż
marzeniami,
pielęgnując pamięć o
dawnych latach,
osiągnięciach,
trudach i radościach
wieku młodzieńczego,
sukcesach wieku
dojrzałego. „Życie
nasze trwa lat
siedemdziesiąt, a
gdy sił
stanie, lat
osiemdziesiąt. A to,
co się ich chlubą
wydaje, to
tylko trud i znój,
gdyż chyżo mijają, a
my odlatujemy” (Ps
90:10) Tak o życiu
człowieka czytamy w
Biblii. Kościoły i
wspólnoty ludzkie
też mają swoje
cykle, ale mogą
odradzać się.
Dzięki
wielopokoleniowości
i odświeżającej mocy
Ducha Świętego,
wzrastają kolejne
pokolenia ludzi –
jak nauczał Pan
Jezus –
„narodzonych z wody
i z Ducha”.
Reprezentujemy
ten
nurt
chrześcijaństwa,
który powszechnie
zwany jest Kościołem
misyjnym. Oznacza
to, że gdybyśmy w
naszych wspólnotach
przez
jedno pokolenie nie
prowadzimy misji, to
w drugim pokoleniu
już nas
nie będzie. Nasze
dzieci nie stają się
automatycznie ani
dziećmi
Bożymi, ani
członkami
Kościoła. Dopiero,
gdy uda się je
doprowadzić do
zbawiającej wiary
w Chrystusa
pojawia się nowe
pokolenie
Kościoła. Niektóre
wspólnoty przede
wszystkim w ten
właśnie sposób
rozwijają się.
Dzisiejsze
chrześcijaństwo,
pod
względem
ilościowym, jest
nieporównywalne do
żadnego okresu od
dwóch tysięcy lat.
Mówimy o
miliardach
chrześcijan.
Kościoły
rodzą się na
zasadzie pewnych
ruchów
społecznych,
Bożego
duchowego
poruszenia. A
życie ma to do
siebie, że to, co
nie jest
pielęgnowane,
zamiera. Jeśli nie
ma kolejnych
pokoleń oddanych
Bogu ludzi, życie
kościelnej
wspólnoty zamiera.
To, co
niegdyś było
tętniącym życiem
centrum, powoli i
niepostrzeżenie
po kilkudziesięciu,
czasem kilkuset
latach staje się
pomnikiem.
Ruchy, z których
wyrastały wspólnoty
kościelne,
zamieniają się
w muzea. Poruszenie,
zmieniające życie
jednostek, całych
społeczności i
narodów z czasem
staje się bardziej
sposobem
bycia, kulturą niż
religią, nie
wspominając już o
jakimkolwiek
życiu. Niegdyś
wypełnione
słuchaczami Bożego
przesłania
świątynie to dziś
zabytki. Niegdyś
centra duchowego
życia, gdzie
rodziły się nowe
oddane Bogu
pokolenia to dziś
muzea. Już nie
wychowują nowych
pokoleń naśladowców
Chrystusa w wierze i
wierności Jego
Słowu. Nie
przygotowują już
ludzi do wiecznego
przebywania w
obecności Boga
Wszechmogącego. Bóg
oddał swojego
Syna, bo nie
wyobraża sobie
wieczności bez
człowieka. Bóg
zrobił
wszystko, aby
grzeszny człowiek
mógł z Nim spędzać
całą
wieczność. Dlatego
wspólnocie
naśladowców
Chrystusa nie wolno
myśleć o emeryturze.
Pastorzy, starszyzna
indywidualnie mogą
przechodzić na
emeryturę, ale nie
wspólnoty.
Jest
coś niewiarygodnie
odświeżającego w
naszej wierze w
Chrystusa:
„Sprawiedliwy
wyrośnie jak palma,
rozrośnie się jak
cedr Libanu.
Zasadzeni w domu
Pańskim wyrastają w
dziedzińcach Boga
naszego.
Jeszcze w starości
przynoszą owoc, są w
pełni sił i
świeżości,
aby obwieszczać, że
Pan jest prawy, że
jest opoką moją i
nie ma
w Nim nieprawości”
(Ps 92:13-16)
Kierując te słowa do
pastorów
i starszyzny,
jeszcze raz
podkreślam: Żadna
wspólnota
naśladowców
Chrystusa nie może
myśleć o emeryturze,
niezależnie czy jest
w
fazie dziecięcego
wzrostu, dojrzewania
czy dojrzałości po
dziesiątkach lat
służby Bogu.
Celebrowanie
siedemdziesięciu czy
stu i więcej lat
tego nie zmienia. Za
trzy lata Kościół
Chrystusowy w
Rzeczypospolitej
Polskiej liczyć
będzie 100 lat, ale…
ani myśli o
przejściu na
emeryturę.
Dziś,
przy okazji 70-lecia
Społeczności
Chrześcijańskiej w
Dąbrowie
Górniczej, chcę
przekazać słowa
naszego Pana Jezusa
Chrystusa,
Mistrza i
Zbawiciela. Tego,
który stał się
ofiarą, Barankiem
Bożym, dał się
ukrzyżować, zgładził
grzechy świata, stał
się
naszym Odkupicielem.
Słowa Tego, który
trzeciego dnia
zmartwychwstał,
dowodząc przez to,
że nie ma takiej
siły w całym
wszechświecie, która
mogłaby zniweczyć
Jego odwieczne
plany. Nikt
i nic nie jest w
stanie powstrzymać
Syna Bożego, który
przyszedł
jako człowiek, aby
nam dać szansę stać
się dziećmi Bożymi,
abyśmy odzyskali
duchowe podobieństwo
do naszego Stwórcy.
Nasze
pierwotne
podobieństwo
zdeformowało się
wskutek grzechu,
który
nas duchowo zabija.
Dziękujmy więc za
Chrystusa Pana,
który nas
ratuje od niechybnej
śmierci. Ale On jest
nie tylko
Zbawicielem i
naszym Mistrzem.
Jezus jest także
budowniczym swojego
Kościoła.
Kiedyś zapytał
swoich dwunastu
uczniów, za kogo Go
uważają? A
kiedy Piotr
odpowiedział: „Tyś
jest
Chrystus, Syn Boga
żywego”, Jezus skierował
do niego
słowa: „...ty
jesteś Piotr i na
tej opoce
zbuduję Kościół
mój, a bramy
piekielne nie
przemogą go. I dam
ci klucze
Królestwa Niebios”
(Mt 16:16-19).
Jezus
zapowiedział, że
będzie budował swój
Kościół i czyni to.
Bóg
zesłał swojego Ducha
Świętego na ziemię,
który nadzoruje
budowę
Kościoła. A Jezus?
Na ostatnich kartach
Biblii znajdujemy
opis, jak
Kościół
przyzwyczajał się do
tego, że na ziemi
nie ma Mistrza,
bo wstąpił do Nieba,
by zasiąść po
prawicy Bożego
majestatu.
Jeden z Jego uczniów
otrzymał niezwykłe
objawienie o
Kościele, o
przyszłości, o
Niebie, o tym co
czeka każdego z nas.
Księga
Apokalipsy to
zapowiedź tego, co
ma się stać.
Chcę
przytoczyć słowa
Mistrza, które
poruszają głębię
mojego serca
i chciałbym bardzo,
żeby dla wspólnoty w
Dąbrowie Górniczej
były
profetyczne: „To
mówi Święty,
prawdziwy, Ten,
który ma klucz
Dawida, Ten, który
otwiera, a nikt nie
zamknie, i Ten,
który
zamyka, a nikt nie
otworzy. Znam
uczynki twoje; oto
sprawiłem, że
przed tobą otwarte
drzwi, których nikt
nie może zamknąć; bo
choć
niewielką masz moc,
jednak zachowałeś
moje Słowo i nie
zaparłeś
się mojego imienia.
Oto sprawię, że ci z
synagogi szatana,
którzy
podają się za Żydów,
a nimi nie są, lecz
kłamią, oto sprawię,
że będą musieli
przyjść i pokłonić
się tobie do nóg, i
poznają, że Ja
ciebie umiłowałem.
Ponieważ zachowałeś
nakaz
mój, by przy mnie
wytrwać, przeto i Ja
zachowam cię w
godzinie
próby, jaka
przyjdzie na cały
świat, by
doświadczyć
mieszkańców
ziemi. Przyjdę
rychło; trzymaj, co
masz, aby nikt nie
wziął
korony twojej.
Zwycięzcę uczynię
filarem w świątyni
Boga mojego
i już z niej nie
wyjdzie, i wypiszę
na nim imię Boga
mojego, i
nazwę miasta Boga
mojego, nowego
Jeruzalem, które
zstępuje z nieba
od Boga mojego, i
moje nowe imię. Kto
ma uszy, niechaj
słucha, co
Duch mówi do zborów”
(Obj 3:7-13).
Pragnę
zwrócić uwagę na
kilka szczególnych
rzeczy z tego
przesłania. To
jest jeden z siedmiu
listów, jakie Jezus
kieruje do Kościołów
Azji Mniejszej. W
każdym z nich na
początku przedstawia
się, co
jest istotne, bo ma
związek z tym, co On
czyni względem tego
Kościoła. W tym
liście Jezus
przedstawia się jako
Ten, który
otwiera i nikt nie
ma szansy zamknąć, i
Ten, który zamyka, a
nikt
nie ma szansy
otworzyć. On – jako
Głowa Kościoła – za
każdym
razem powtarza:
„Znam uczynki
twoje”. Przed sobą
możemy
ściemniać lub
ubarwiać, ale nie ma
możliwości, aby
Chrystus Pan
czegoś o nas nie
wiedział, nie miał
rzeczywistego
obrazu. On
patrzy na swój
Kościół i zna go
doskonale, zna jego
uczynki. Tu
oznajmia: „Oto
sprawiłem, że przed
tobą otwarte drzwi,
których
nikt nie może
zamknąć”. Chciałbym
zostawić te słowa,
jako
przepowiednię dla
wspólnoty w Dąbrowie
Górniczej. Chrystus
Pan
stawia przed Wami
drzwi otwarte, być
może jak nigdy
przedtem. Ale
to, że Chrystus coś
czyni, coś wzbudza,
coś otwiera, wcale
nie
znaczy, że zadziała
automatyzm i przez
te otwarte drzwi
wszyscy
gremialnie przejdą.
Kiedy Pan Bóg daje
szansę, możliwość
zrobienia czegoś,
oczekuje, że my tę
szansę wykorzystamy,
wejdziemy w te
otwarte drzwi,
uczynimy krok, damy
się szarpnąć tej
Bożej łasce. Dlatego
też pojawia się
symbol kluczy.
Piotrowi Pan
Jezus powiedział, że
da mu klucze
Królestwa Niebios. I
Piotr
przynajmniej
trzykrotnie
publicznie użył tych
kluczy. Po raz
pierwszy w Dniu
Pięćdziesiątnicy,
gdy wprowadził do
Kościoła
całe tłumy Żydów
przebywających na
święcie w
Jerozolimie, a
niedługo później
pierwszych
Samarytan, którzy po
części
wyznawali tę samą
wiarę, co prawowici
Żydzi. Po raz trzeci
- gdy
do Kościoła
wprowadził poganina
Korneliusza,
nabożnego setnika
rzymskiej armii.
Piotr otrzymał od
Jezusa klucze, aby
wprowadzać
ludzi do Bożego
Królestwa. Nam,
zwłaszcza tym,
którym powierzono
służbę przewodzenia,
także dane są
klucze, które
otwierają
możliwości albo je
zamykają. Chrystus
mówi: „Oto
sprawiłem, że przed
tobą otwarte drzwi”,
a od nas
zależy, czy zechcemy
przez nie wejść.
Mamy
500-lecie
Reformacji.
Symbolicznie
Reformacja
rozpoczęła się od
tego, że na drzwiach
kościoła w
Wittenberdze jeden z
uczonych,
rzymskokatolickich
mnich, przybił 95
tez. W ten sposób -
widząc,
że Kościół nie żyje
Ewangelią –
zaproponował
znaczące
zmiany. Nie
wszystkim to się
podobało, ale wielu
już przed nim
podobnie myślało.
Dziś dziękujemy Bogu
za to, że nikt nie
mógł
zatrzasnąć drzwi,
jakimi była
Reformacja. To było
coś
niesamowitego. Cały
świat został
odmieniony tylko
dlatego, że
kilku nabożnych
ludzi powróciło do
Ewangelii. Zaczęło
się od
duchowości, a
przełożyło na każdą
sferę życia, łącznie
z
gospodarką. Kiedy
Pan Bóg coś otwiera,
żaden człowiek
zamknąć
tego nie jest w
stanie. Ale też gdy
Bóg zamknie, żaden
człowiek
nie może otworzyć.
Przed wami, jako
Społecznością
Chrześcijańską
w Dąbrowie
Górniczej, ogromne
rozwojowe wyzwanie.
Wyzwanie, któremu
nie jest w stanie
sprostać 80% procent
wspólnot
chrześcijańskich
na świecie.
Statystyki mówią, że
80 %
chrześcijańskich
wspólnot
– niezależnie od
denominacji – nie
jest w stanie
urosnąć ponad
dwieście osób. Życzę
wam, abyście -
osiągnąwszy pewną
dojrzałość, mając
pięknie wyposażoną
kaplicę,
odrestaurowane
zaplecze, gdzie może
działać wiele służb
– mogli się teraz
pomnażać, pomnażać i
pomnażać. Aby coraz
więcej osób chciało
razem z Wami czcić
Boga, poznawać
Ewangelię, budować
swoją
wiarę, okazywać
miłość jedni drugim,
pielęgnować relacje.
Z
całego serca życzę,
aby przybywało ludzi
zbawionych, a to się
dzieje wyłącznie
przez ewangelizację,
czyli dzielenie się
Ewangelią. Abyście
umieli pomnożyć
liczbę czcicieli
Boga,
członków Bożej
rodziny, uczniów
Jezusa Chrystusa,
pogłębiających
swoją wiarę, głębiej
rozumiejących Boże
Słowo, chcących
więcej i lepiej
służyć ludziom.
Życzę, aby pomnażała
się
wśród was liczba
sług Bożego
miłosierdzia.
Abyście -
wykorzystując
otwarte drzwi, dane
możliwości - tak
dostosowali
swoją służbę,
liderów, standardy i
sposoby działania,
aby Bóg
mógł pobłogosławić
was wielkim
liczebnym przyrostem
i to bez
uszczerbku dla
jakości
chrześcijańskiego
życia. Często ilość
przeciwstawiana jest
jakości, ale święty
Bóg tworzy rzeczy
najwyższej jakości a
później poleca,
byśmy je pomnażali.
I nie
chodzi tu o
socjotechniczne
zabiegi dla
przypodobania się
ludziom,
ale o taką
duchowość, która
pokonuje ludzkie
bariery, tradycje,
uprzedzenia,
wygodnictwo,
samozadowolenie.
Jako
wspólnota należąca
do nurtu
ewangelicznego
chrześcijaństwa w
Rzeczypospolitej, w
naszych poczynaniach
czujemy się – mówiąc
językiem sportowym –
jakbyśmy grali na
boisku przeciwnika.
Rzadko
kiedy możemy bowiem
liczyć na to, że
kibice zaklaszczą
temu, co
robią ewangeliczne
wspólnoty. Częściej
słyszymy gwizdy, a
czasem
przekleństwa.
Kultura, w której
żyjemy, raczej nie
jest przyjazna
ewangelicznemu
chrześcijaństwu.
Kościoły, które nie
skupiają
się na oddawaniu
czci Bogu,
sprawiają, że ludzie
stają się
czcicielami różnych
świętości, czasem
wszystkich możliwych
świętych. Kościoły,
które nie
ewangelizują, czyli
nie prowadzą
ludzi do Chrystusa,
stają się zapatrzone
w siebie,
koncentrują się
na swoich
potrzebach, dbają o
własną wygodę.
Kościoły, które
nie dążą do służenia
ludziom, często
koncentrują się na
wiedzy, pogłębianiu
poznania. Nawet
poznawanie Biblii
dla samego
poznawania raczej
wzmacnia poczucie
wyższości, niż
przygotowuje do
służby, a przecież -
poznając Boga i Jego
Słowo - jesteśmy
powołani do służby.
Kościoły
niepielęgnujące
społeczności,
nastawiają się na
rezultaty, są
chłodne, ludzie nie
znają
siebie, nie
doświadczają
miłości, pomocy,
życzliwości. W
efekcie mamy
społeczeństwo, jakie
mamy. Kościoły,
które nie
praktykują
uczniostwa, łakną
przeżyć, które liczą
się tam
bardziej niż to, co
mówi Boże Słowo.
Chrystus
przemawia: „Znam
uczynki twoje; oto
sprawiłem, że przed
tobą
otwarte drzwi. A
kłamliwie mówiący o
tobie poznają, że Ja
ciebie
umiłowałem. Ponieważ
zachowałeś nakaz
mój, by przy mnie
wytrwać, przeto i Ja
zachowam cię w
godzinie próby”.
Zauważmy,
że Jezus podkreśla
zachowanie Jego
Słowa i wytrwanie
przy Nim.
Chrystus Pan zawsze
nagradza wierność
Jego Słowu.
Przypomnijmy
pięć zasad
Reformacji, zwanych
solami trzeźwiącymi
dla Kościoła:
Sola
Scriptura
(Tylko Pismo), Sola
fide
(Tylko wiara), Sola
gratia
(Tylko łaska), Solus
Christus (Tylko
Chrystus), Soli
Deo gloria (Tylko
Bogu chwała).
Dobrze, że te rzeczy
dzięki Rocznicy
Reformacji są
odświeżane, a wśród
Was znane i
praktykowane.
Będziemy zatem
oczekiwać dobrych
wieści z Dąbrowy
Górniczej o tym,
jaki robicie
pożytek z otwartych
drzwi: o podwójnym a
może potrójnym
nabożeństwie w
niedzielę, o
kolejnych - jak
pastorzy Mirosław
Kozieł i Daniel
Masarczyk -
wychowankach do
służby Bogu,
wysyłanych do innych
miast czy za granicę
na pola misyjne.
Niech
Wam dobry Bóg
błogosławi i
prowadzi w tej ósmej
dekadzie służby.
O to się dziś wraz z
Wami modlimy: Ojcze
i Panie, stoimy
przed
Tobą, wiedząc jakie
masz myśli o nas.
Twoje myśli są
doskonałe,
piękne. Twoje myśli
o nas napawają nas
nadzieją i radością.
Nie
chcemy poprzestać na
spoglądaniu w
przeszłość, by
cieszyć się
tym, co było. Ale
pragniemy patrzeć w
ósmą dekadę, na
kolejne
lata, ile ich nam
dasz. Prosimy, naucz
nas tak żyć i tak
służyć,
aby to wszystko, co
Twoje w nas,
pomnażało się.
Pobłogosław nas,
Panie, abyśmy mogli
być
błogosławieństwem
dla wielu. Ciebie,
Boga naszego,
prosimy wysłuchaj i
poprowadź nas Panie.
Amen.
W.
ANDRZEJ BAJEŃSKI
Prezbiter
Naczelny
Oprac.
red. na
podstawie
kazania podczas
uroczystego
nabożeństwa
17.12.2017 r. w
Domu Kultury
Zagłębia z
okazji
Jubileuszu
70-lecia
Społeczności
Chrześcijańskiej
w Dąbrowie
Górniczej.
■
Copyright
©
Słowo i Życie 2018