numer 1/2018




W. Andrzej Bajeński

Otwarte drzwi

Siedemdziesiąt lat w naszych czasach to wiek dojrzały. Do czego dojrzały? W zasadzie do wszystkiego, ale przed wszystkim do emerytury, do spokojnego, najlepiej zdrowego i dostatniego okresu życia, zwanego jesienią życia. To czas, kiedy zaczynamy żyć bardziej przeszłością niż przyszłością, raczej wspomnieniami niż marzeniami, pielęgnując pamięć o dawnych latach, osiągnięciach, trudach i radościach wieku młodzieńczego, sukcesach wieku dojrzałego. „Życie nasze trwa lat siedemdziesiąt, a gdy sił stanie, lat osiemdziesiąt. A to, co się ich chlubą wydaje, to tylko trud i znój, gdyż chyżo mijają, a my odlatujemy” (Ps 90:10) Tak o życiu człowieka czytamy w Biblii. Kościoły i wspólnoty ludzkie też mają swoje cykle, ale mogą odradzać się. Dzięki wielopokoleniowości i odświeżającej mocy Ducha Świętego, wzrastają kolejne pokolenia ludzi – jak nauczał Pan Jezus – „narodzonych z wody i z Ducha”.

Reprezentujemy ten nurt chrześcijaństwa, który powszechnie zwany jest Kościołem misyjnym. Oznacza to, że gdybyśmy w naszych wspólnotach przez jedno pokolenie nie prowadzimy misji, to w drugim pokoleniu już nas nie będzie. Nasze dzieci nie stają się automatycznie ani dziećmi Bożymi, ani członkami Kościoła. Dopiero, gdy uda się je doprowadzić do zbawiającej wiary w Chrystusa pojawia się nowe pokolenie Kościoła. Niektóre wspólnoty przede wszystkim w ten właśnie sposób rozwijają się. Dzisiejsze chrześcijaństwo, pod względem ilościowym, jest nieporównywalne do żadnego okresu od dwóch tysięcy lat. Mówimy o miliardach chrześcijan. Kościoły rodzą się na zasadzie pewnych ruchów społecznych, Bożego duchowego poruszenia. A życie ma to do siebie, że to, co nie jest pielęgnowane, zamiera. Jeśli nie ma kolejnych pokoleń oddanych Bogu ludzi, życie kościelnej wspólnoty zamiera. To, co niegdyś było tętniącym życiem centrum, powoli i niepostrzeżenie po kilkudziesięciu, czasem kilkuset latach staje się pomnikiem. Ruchy, z których wyrastały wspólnoty kościelne, zamieniają się w muzea. Poruszenie, zmieniające życie jednostek, całych społeczności i narodów z czasem staje się bardziej sposobem bycia, kulturą niż religią, nie wspominając już o jakimkolwiek życiu. Niegdyś wypełnione słuchaczami Bożego przesłania świątynie to dziś zabytki. Niegdyś centra duchowego życia, gdzie rodziły się nowe oddane Bogu pokolenia to dziś muzea. Już nie wychowują nowych pokoleń naśladowców Chrystusa w wierze i wierności Jego Słowu. Nie przygotowują już ludzi do wiecznego przebywania w obecności Boga Wszechmogącego. Bóg oddał swojego Syna, bo nie wyobraża sobie wieczności bez człowieka. Bóg zrobił wszystko, aby grzeszny człowiek mógł z Nim spędzać całą wieczność. Dlatego wspólnocie naśladowców Chrystusa nie wolno myśleć o emeryturze. Pastorzy, starszyzna indywidualnie mogą przechodzić na emeryturę, ale nie wspólnoty.

Jest coś niewiarygodnie odświeżającego w naszej wierze w Chrystusa: „Sprawiedliwy wyrośnie jak palma, rozrośnie się jak cedr Libanu. Zasadzeni w domu Pańskim wyrastają w dziedzińcach Boga naszego. Jeszcze w starości przynoszą owoc, są w pełni sił i świeżości, aby obwieszczać, że Pan jest prawy, że jest opoką moją i nie ma w Nim nieprawości” (Ps 92:13-16) Kierując te słowa do pastorów i starszyzny, jeszcze raz podkreślam: Żadna wspólnota naśladowców Chrystusa nie może myśleć o emeryturze, niezależnie czy jest w fazie dziecięcego wzrostu, dojrzewania czy dojrzałości po dziesiątkach lat służby Bogu. Celebrowanie siedemdziesięciu czy stu i więcej lat tego nie zmienia. Za trzy lata Kościół Chrystusowy w Rzeczypospolitej Polskiej liczyć będzie 100 lat, ale… ani myśli o przejściu na emeryturę.

Dziś, przy okazji 70-lecia Społeczności Chrześcijańskiej w Dąbrowie Górniczej, chcę przekazać słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa, Mistrza i Zbawiciela. Tego, który stał się ofiarą, Barankiem Bożym, dał się ukrzyżować, zgładził grzechy świata, stał się naszym Odkupicielem. Słowa Tego, który trzeciego dnia zmartwychwstał, dowodząc przez to, że nie ma takiej siły w całym wszechświecie, która mogłaby zniweczyć Jego odwieczne plany. Nikt i nic nie jest w stanie powstrzymać Syna Bożego, który przyszedł jako człowiek, aby nam dać szansę stać się dziećmi Bożymi, abyśmy odzyskali duchowe podobieństwo do naszego Stwórcy. Nasze pierwotne podobieństwo zdeformowało się wskutek grzechu, który nas duchowo zabija. Dziękujmy więc za Chrystusa Pana, który nas ratuje od niechybnej śmierci. Ale On jest nie tylko Zbawicielem i naszym Mistrzem. Jezus jest także budowniczym swojego Kościoła. Kiedyś zapytał swoich dwunastu uczniów, za kogo Go uważają? A kiedy Piotr odpowiedział: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”, Jezus skierował do niego słowa: „...ty jesteś Piotr i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios” (Mt 16:16-19). Jezus zapowiedział, że będzie budował swój Kościół i czyni to. Bóg zesłał swojego Ducha Świętego na ziemię, który nadzoruje budowę Kościoła. A Jezus? Na ostatnich kartach Biblii znajdujemy opis, jak Kościół przyzwyczajał się do tego, że na ziemi nie ma Mistrza, bo wstąpił do Nieba, by zasiąść po prawicy Bożego majestatu. Jeden z Jego uczniów otrzymał niezwykłe objawienie o Kościele, o przyszłości, o Niebie, o tym co czeka każdego z nas. Księga Apokalipsy to zapowiedź tego, co ma się stać.

Chcę przytoczyć słowa Mistrza, które poruszają głębię mojego serca i chciałbym bardzo, żeby dla wspólnoty w Dąbrowie Górniczej były profetyczne: „To mówi Święty, prawdziwy, Ten, który ma klucz Dawida, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy. Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia. Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi. Przyjdę rychło; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej. Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już z niej nie wyjdzie, i wypiszę na nim imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga mojego, i moje nowe imię. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów” (Obj 3:7-13).

Pragnę zwrócić uwagę na kilka szczególnych rzeczy z tego przesłania. To jest jeden z siedmiu listów, jakie Jezus kieruje do Kościołów Azji Mniejszej. W każdym z nich na początku przedstawia się, co jest istotne, bo ma związek z tym, co On czyni względem tego Kościoła. W tym liście Jezus przedstawia się jako Ten, który otwiera i nikt nie ma szansy zamknąć, i Ten, który zamyka, a nikt nie ma szansy otworzyć. On – jako Głowa Kościoła – za każdym razem powtarza: „Znam uczynki twoje”. Przed sobą możemy ściemniać lub ubarwiać, ale nie ma możliwości, aby Chrystus Pan czegoś o nas nie wiedział, nie miał rzeczywistego obrazu. On patrzy na swój Kościół i zna go doskonale, zna jego uczynki. Tu oznajmia: „Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć”. Chciałbym zostawić te słowa, jako przepowiednię dla wspólnoty w Dąbrowie Górniczej. Chrystus Pan stawia przed Wami drzwi otwarte, być może jak nigdy przedtem. Ale to, że Chrystus coś czyni, coś wzbudza, coś otwiera, wcale nie znaczy, że zadziała automatyzm i przez te otwarte drzwi wszyscy gremialnie przejdą. Kiedy Pan Bóg daje szansę, możliwość zrobienia czegoś, oczekuje, że my tę szansę wykorzystamy, wejdziemy w te otwarte drzwi, uczynimy krok, damy się szarpnąć tej Bożej łasce. Dlatego też pojawia się symbol kluczy. Piotrowi Pan Jezus powiedział, że da mu klucze Królestwa Niebios. I Piotr przynajmniej trzykrotnie publicznie użył tych kluczy. Po raz pierwszy w Dniu Pięćdziesiątnicy, gdy wprowadził do Kościoła całe tłumy Żydów przebywających na święcie w Jerozolimie, a niedługo później pierwszych Samarytan, którzy po części wyznawali tę samą wiarę, co prawowici Żydzi. Po raz trzeci - gdy do Kościoła wprowadził poganina Korneliusza, nabożnego setnika rzymskiej armii. Piotr otrzymał od Jezusa klucze, aby wprowadzać ludzi do Bożego Królestwa. Nam, zwłaszcza tym, którym powierzono służbę przewodzenia, także dane są klucze, które otwierają możliwości albo je zamykają. Chrystus mówi: „Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi”, a od nas zależy, czy zechcemy przez nie wejść.

Mamy 500-lecie Reformacji. Symbolicznie Reformacja rozpoczęła się od tego, że na drzwiach kościoła w Wittenberdze jeden z uczonych, rzymskokatolickich mnich, przybił 95 tez. W ten sposób - widząc, że Kościół nie żyje Ewangelią – zaproponował znaczące zmiany. Nie wszystkim to się podobało, ale wielu już przed nim podobnie myślało. Dziś dziękujemy Bogu za to, że nikt nie mógł zatrzasnąć drzwi, jakimi była Reformacja. To było coś niesamowitego. Cały świat został odmieniony tylko dlatego, że kilku nabożnych ludzi powróciło do Ewangelii. Zaczęło się od duchowości, a przełożyło na każdą sferę życia, łącznie z gospodarką. Kiedy Pan Bóg coś otwiera, żaden człowiek zamknąć tego nie jest w stanie. Ale też gdy Bóg zamknie, żaden człowiek nie może otworzyć. Przed wami, jako Społecznością Chrześcijańską w Dąbrowie Górniczej, ogromne rozwojowe wyzwanie. Wyzwanie, któremu nie jest w stanie sprostać 80% procent wspólnot chrześcijańskich na świecie. Statystyki mówią, że 80 % chrześcijańskich wspólnot – niezależnie od denominacji – nie jest w stanie urosnąć ponad dwieście osób. Życzę wam, abyście - osiągnąwszy pewną dojrzałość, mając pięknie wyposażoną kaplicę, odrestaurowane zaplecze, gdzie może działać wiele służb – mogli się teraz pomnażać, pomnażać i pomnażać. Aby coraz więcej osób chciało razem z Wami czcić Boga, poznawać Ewangelię, budować swoją wiarę, okazywać miłość jedni drugim, pielęgnować relacje. Z całego serca życzę, aby przybywało ludzi zbawionych, a to się dzieje wyłącznie przez ewangelizację, czyli dzielenie się Ewangelią. Abyście umieli pomnożyć liczbę czcicieli Boga, członków Bożej rodziny, uczniów Jezusa Chrystusa, pogłębiających swoją wiarę, głębiej rozumiejących Boże Słowo, chcących więcej i lepiej służyć ludziom. Życzę, aby pomnażała się wśród was liczba sług Bożego miłosierdzia. Abyście - wykorzystując otwarte drzwi, dane możliwości - tak dostosowali swoją służbę, liderów, standardy i sposoby działania, aby Bóg mógł pobłogosławić was wielkim liczebnym przyrostem i to bez uszczerbku dla jakości chrześcijańskiego życia. Często ilość przeciwstawiana jest jakości, ale święty Bóg tworzy rzeczy najwyższej jakości a później poleca, byśmy je pomnażali. I nie chodzi tu o socjotechniczne zabiegi dla przypodobania się ludziom, ale o taką duchowość, która pokonuje ludzkie bariery, tradycje, uprzedzenia, wygodnictwo, samozadowolenie.

Jako wspólnota należąca do nurtu ewangelicznego chrześcijaństwa w Rzeczypospolitej, w naszych poczynaniach czujemy się – mówiąc językiem sportowym – jakbyśmy grali na boisku przeciwnika. Rzadko kiedy możemy bowiem liczyć na to, że kibice zaklaszczą temu, co robią ewangeliczne wspólnoty. Częściej słyszymy gwizdy, a czasem przekleństwa. Kultura, w której żyjemy, raczej nie jest przyjazna ewangelicznemu chrześcijaństwu. Kościoły, które nie skupiają się na oddawaniu czci Bogu, sprawiają, że ludzie stają się czcicielami różnych świętości, czasem wszystkich możliwych świętych. Kościoły, które nie ewangelizują, czyli nie prowadzą ludzi do Chrystusa, stają się zapatrzone w siebie, koncentrują się na swoich potrzebach, dbają o własną wygodę. Kościoły, które nie dążą do służenia ludziom, często koncentrują się na wiedzy, pogłębianiu poznania. Nawet poznawanie Biblii dla samego poznawania raczej wzmacnia poczucie wyższości, niż przygotowuje do służby, a przecież - poznając Boga i Jego Słowo - jesteśmy powołani do służby. Kościoły niepielęgnujące społeczności, nastawiają się na rezultaty, są chłodne, ludzie nie znają siebie, nie doświadczają miłości, pomocy, życzliwości. W efekcie mamy społeczeństwo, jakie mamy. Kościoły, które nie praktykują uczniostwa, łakną przeżyć, które liczą się tam bardziej niż to, co mówi Boże Słowo.

Chrystus przemawia: „Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi. A kłamliwie mówiący o tobie poznają, że Ja ciebie umiłowałem. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby”. Zauważmy, że Jezus podkreśla zachowanie Jego Słowa i wytrwanie przy Nim. Chrystus Pan zawsze nagradza wierność Jego Słowu. Przypomnijmy pięć zasad Reformacji, zwanych solami trzeźwiącymi dla Kościoła: Sola Scriptura (Tylko Pismo), Sola fide (Tylko wiara), Sola gratia (Tylko łaska), Solus Christus (Tylko Chrystus), Soli Deo gloria (Tylko Bogu chwała). Dobrze, że te rzeczy dzięki Rocznicy Reformacji są odświeżane, a wśród Was znane i praktykowane. Będziemy zatem oczekiwać dobrych wieści z Dąbrowy Górniczej o tym, jaki robicie pożytek z otwartych drzwi: o podwójnym a może potrójnym nabożeństwie w niedzielę, o kolejnych - jak pastorzy Mirosław Kozieł i Daniel Masarczyk - wychowankach do służby Bogu, wysyłanych do innych miast czy za granicę na pola misyjne. Niech Wam dobry Bóg błogosławi i prowadzi w tej ósmej dekadzie służby. O to się dziś wraz z Wami modlimy: Ojcze i Panie, stoimy przed Tobą, wiedząc jakie masz myśli o nas. Twoje myśli są doskonałe, piękne. Twoje myśli o nas napawają nas nadzieją i radością. Nie chcemy poprzestać na spoglądaniu w przeszłość, by cieszyć się tym, co było. Ale pragniemy patrzeć w ósmą dekadę, na kolejne lata, ile ich nam dasz. Prosimy, naucz nas tak żyć i tak służyć, aby to wszystko, co Twoje w nas, pomnażało się. Pobłogosław nas, Panie, abyśmy mogli być błogosławieństwem dla wielu. Ciebie, Boga naszego, prosimy wysłuchaj i poprowadź nas Panie. Amen.

W. ANDRZEJ BAJEŃSKI
Prezbiter Naczelny
 
Oprac. red. na podstawie kazania podczas uroczystego nabożeństwa 17.12.2017 r. w Domu Kultury Zagłębia z okazji Jubileuszu 70-lecia Społeczności Chrześcijańskiej w Dąbrowie Górniczej. 

Copyright © Słowo i Życie 2018