Pastor W. Andrzej Bajeński
Prezbiter Naczelny


O jeden ołtarz za daleko


Kanonizacja dwóch nowych świętych w Kościele Rzymskokatolickim to dla katolików okazja do wielkiego świętowania. Dla niewierzących czy zeświecczonych to po prostu przypomnienie życiorysów ciekawych postaci. Dla wielu to szansa na zrobienie interesu. Dla chrześcijan nurtu ewangelicznego to okazja do refleksji nad biblijnym rozumieniem świętości. A dla wszystkich przypomnienie, że to Bóg jest święty, że święty Bóg oczekuje i wymaga, aby jego lud był święty.

Media niekoniecznie wpływają na to, jak myślimy, ale niewątpliwie mają wielki wpływ na to, o czym myślimy. Fakt kanonizacji naszego wielkiego rodaka śp. Karola Wojtyły – papieża Jana Pawła II, biskupa Rzymu i zwierzchnika całego Kościoła Rzymskokatolickiego – sprawia, że praktycznie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę media raczą nas tym tematem. Telewizja, radio, filmy, artykuły, dyskusje, wywiady, debaty w parlamencie i nawet reklamy - wszystko wokół jednego tematu. "Wielki Tydzień paschalny mamy za sobą, a teraz mamy Wielki Tydzień Jana Pawła II" - mówił jeden z dziennikarzy. Chyba można powiedzieć, że jako społeczeństwo, uczestniczymy w czymś, co można by określić jako ogólnonarodowe rekolekcje z okazji kanonizacji Jana Pawła II. Dla jednych jest to powód do radości i do zachwytu, dla innych - do krytyki i zgryzot.

Nie jestem wyznawcą ani fanem rzymskiej drogi chrystianizmu. Mam tam jednak sporą część rodziny i znajomych, więc w żaden sposób nie chciałbym zakłócać im świętowania. Mam wszakże nadzieję, że może kiedyś posłuchają tego przesłania, że stanie się ono i dla nich pewnym ubogaceniem. Mam wielki szacunek dla śp. Karola Wojtyły – Jana Pawła II, naszego rodaka, jednego z największych jakich nasza polska ziemia wydała. Szanuję też tych, co wierzą inaczej niż ja, niż my, którzy dzisiaj świętują. Choć nie podzielam wszystkich ich przekonań.

Starałem się pilnie studiować temat, zarówno w Piśmie Świętym, jak i w różnego rodzaju dokumentach oraz opracowaniach. Jako duszpasterz i nauczyciel Słowa Bożego czuję się bowiem w obowiązku przedstawić ewangeliczną perspektywę, perspektywę człowieka Biblii w kwestii kanonizacji i kultu świętych. Doświadczam głębokości znaczenia mądrego porzekadła: Staraj się najpierw zrozumieć, a potem być zrozumianym. Myślę, że udało mi się zrozumieć, może nawet trochę zgłębić to, jak myślą katolicy w sprawie kanonizacji i kultu świętych. A teraz przede mną wyzwanie, by być zrozumianym przez tych, którzy będą mieli okazję zapoznać się z tym przesłaniem. Modlę się, by Duch Święty poprowadził nas w tym rozważaniu, pomógł zrozumieć to, że Bóg jest święty i oczekuje od nas świętości, jakie ma być nasze nauczanie i praktykowanie w kwestii świętości i uświęcenia.

"Kanonizacja jest najstarszą formą oficjalnego uznania przez najwyższą władzę Kościoła świętości Sługi Bożego. Oznacza ona ostateczną decyzję papieża, poprzez którą to sługa Boży, zaliczony wcześniej do grona błogosławionych zostaje wpisany do katalogu świętych, któremu biskup Rzymu poleca oddawać kult publiczny w całym Kościele należny osobom świętym. Do kanonizacji wymaga się jednego cudu uzyskanego za wstawiennictwem błogosławionego po jego beatyfikacji i zatwierdzonego zgodnie z przepisami prawa" - czytamy w katolickim opracowaniu. Beatyfikacja to w zasadzie to samo, tylko w nieco węższym zakresie. Tak więc święci beatyfikowani czy kanonizowani - w odróżnieniu od tych zwykłych świętych, o których mówi Pismo Święte, to jakoby bohaterowie wiary. Czasem są to męczennicy, częściej wyjątkowi wyznawcy.

Biblia bardzo wiele mówi o świętości. Słowo świętość jest przywoływane ponad czterysta czterdzieści razy. Ale czy Biblia uczy też o świętych kanonizowanych, to jest o ludziach wynoszonych na ołtarze, czczonych, sławionych, otaczanych kultem? Czy Biblia uczy o niebiańskich adresatach modlitw, orędownikach, wstawiennikach w niebie, jakby lobbystach wiernych? Czy wynoszenie człowieka na ołtarze uwielbia Boga, czy tylko dodaje pewnego splendoru człowiekowi? Wszyscy znamy wartość pamiątek po osobach zmarłych, bardzo je cenimy. Ale czy Kościół ma prawo zbierania i przechowywania relikwii, czyli szczątków osób uznanych za święte albo też przedmiotów, które były w ich bezpośrednim posiadaniu?

Świętość dana i zadana

W Biblii przede wszystkim odkrywamy, że świętość ukazana jest jako dar i jako zadanie od Boga. Biblia nazywa świętymi wierzących w Chrystusa Jezusa i zachęca, aby byli świętymi. Tak więc jesteśmy świętymi (co zostało nam dane) i mamy się w tym rozwijać. Można więc powiedzieć, że świętość została nam dana i zadana. Tak jak talent - można go rozwinąć i być mistrzem w danej dziedzinie, można też swój talent zmarnować i nic nie osiągnąć.

Świętość jest dana człowiekowi wraz z nawróceniem, z nowym narodzeniem, jako zaproszenie do udziału w Boskiej naturze. Uświęcenie to także proces, który sprawia, że charakter, życie i działania człowieka się uszlachetniają. Biblijna świętość ma wymiar powszechny, nie dotyczy tylko jakiejś elitarnej grupy. Bóg od wieków stawia ten wymóg całemu swojemu ludowi, zarówno narodowi wybranemu w Starym Testamencie, jak i naśladowcom Chrystusa w Nowym Testamencie. Boży sługa Mojżesz zapisał to tak: "Mów do całego zboru synów izraelskich i powiedz im: Świętymi bądźcie, bom Ja jest święty, Pan, Bóg wasz" (3 M 19:2). Używając współczesnego języka moglibyśmy powiedzieć: Mów do całego Kościoła (Eklezji), zgromadzenia synów izraelskich i powiedz im: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. Na końcu Biblii czytamy: "Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nim druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat" (Obj 20:6). Błogosławieni i święci to ci, którzy mają udział w pierwszym zmartwychwstaniu. Nie chcę tu głębiej wchodzić w zagadnienia teologiczne, ale zamysłem Boga od samego początku było, by prawo do zaszczytnego tytułu błogosławionego i świętego stało się przywilejem wszystkich, którzy w Chrystusie dają się Bogu uratować od wiecznej śmierci. To dotyczy też nas. Może jeszcze nie mamy legitymacji, ale tytuł - tak. A w tym pierwszym zmartwychwstaniu będą mieli udział wyłącznie ci, którzy należą do Chrystusa.

W Nowym Testamencie czytamy o tym wielokrotnie. Apostołowie piszą o świętych w Efezie, Antiochii, Filippii, Galacji, w różnych miejscach. Słowo święty we wczesnym Kościele jest powszechne, używane w odniesieniu do wszystkich wierzących w Chrystusa Jezusa.

Świętości - rzecz ludzka

Wspomniałem już, że wszystkie religie mają swoje świętości. To jest rzecz ludzka, mieć jakieś świętości. Apostoł Paweł, który jako jeden z pierwszych misjonarzy przybył do Aten, tak mówił na Areopagu: "Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję" (Dz 17:23). To piękny przykład, jak odnosić się do ludzi, których przekonań nie podzielamy. Paweł nie krytykuje ani nie szydzi z ateńczyków. Nie mówi: A co wy tu w Atenach za bałwochwalstwo uprawiacie, to co nie słyszeliście, że jest jeden Bóg? Stara się natomiast ich świętość uczynić trampoliną do pogłębionej duchowej rozmowy. W wyniku tego niektórzy z nich się nawrócili i przyszli do zbawiającej wiary w Chrystusa Jezusa. Tak powstał Kościół w Atenach.

Ołtarze to ważny element wszystkich kultur i religii. To miejsce szczególne. Pan Bóg mówił do narodu izraelskiego: "Ołtarz stanie się świętością nad świętościami. Wszystko, co dotknie się ołtarza, będzie też święte" (2 M 29:37). Pan Bóg mówi nie tylko o nadzwyczajnej świętości ołtarza, ale też o jego jedyności. Dla Izraelitów było tylko jedno, autoryzowane przez Boga, miejsce kultu i ołtarz. Wszystkie inne nie miały prawa bytu. Ale historia ludu Bożego Starego Testamentu to wielkie pasmo walki o świętość i jedyność Bożego ołtarza. Każdy, kto uważnie czytał Stary Testament, wie że wszystkie księgi ST co pewien czas mówią o ołtarzach. Prawie każdy naczelnik, sędzia, król albo burzył, albo budował jakieś ołtarze. Więcej było tych, którzy budowali nie nakazane przez Boga ołtarze, kilku, którzy je burzyli i odbudowywali ten jeden, podobający się Bogu. Do takich pasjonatów ołtarzy należał król Judy o imieniu Manasses. Miał dwanaście lat, gdy objął władzę królewską, a panował pięćdziesiąt pięć lat w Jeruzalemie (2 Krl 21:1). To był władca, któremu nieźle szło, ale w Bożej ocenie był człowiekiem bezbożnym. Zbudował ołtarze, których nie powinien był postawić. Całą świątynię Boga Izraela otoczył różnego rodzaju ołtarzami i ołtarzykami, nie Bogu przeznaczonymi. To jest przykład jawnego wiarołomstwa i posunięcia się o wiele ołtarzy za daleko.

Nie każdy ołtarz oznacza to samo

Ważną lekcję znajdujemy w Księdze Jozuego, opisującej obejmowanie przez Izraelitów Ziemi Obiecanej. Gdy jeszcze nie przekroczyli Jordanu, na terenie dzisiejszej Jordanii, spośród dwunastu plemion dwa i pół postanowiło tam osiąść. Mogli pozostawić swoje rodziny i dobytek na nadanej im ziemi, ale mężczyźni mieli przekroczyć Jordan i pomagać zdobywać Kanaan dla pozostałych plemion. Lata później, gdy Ziemia Obiecana została zdobyta i rozdzielona pomiędzy pozostałe plemiona, wracając do swoich domów, zbudowali nad Jordanem ołtarz (Joz 22:10). "A gdy to synowie izraelscy usłyszeli, zebrał się cały zbór izraelski w Sylo, aby wyruszyć przeciwko nim na wojnę" (Joz 22:12). W Sylo bowiem stał przybytek, tam był ołtarz - ten jedyny prawowierny, tam byli kapłani. A więc zebrali się wszyscy, aby wyruszyć na wojnę przeciwko synom Rubena, Gada i połowie plemienia Manassesa. Dlaczego? Bo usłyszeli, że tamci zbudowali jakiś ołtarz. Wysłali Pinechasa, syna kapłana Eleazara, a z nim dziesięciu naczelników, po jednym naczelniku z każdego rodu wszystkich plemion izraelskich, którzy "przemówili do nich tymi słowy: Tak mówi cały zbór Pana: Cóż to za wiarołomstwo, którego się dopuściliście wobec Boga izraelskiego, odwracając się dziś od Pana przez zbudowanie sobie ołtarza, aby podnieść dziś bunt przeciwko Panu?!" (Joz 22:15-16). Bywało już bowiem w życiu tego narodu, że za grzech i wiarołomstwo jednego Bóg karcił wszystkich. Nie chcieli więc, by z powodu tego ich wiarołomstwa Bóg miał karać cały naród. "Wtedy odpowiedzieli synowie Rubena, synowie Gada i połowa plemienia Manassesa naczelnikom nad tysiącami izraelskimi, mówiąc: Bóg nad bogami, Pan, Bóg nad bogami, Pan, On wie, a Izrael niech się dowie: Jeżeli się to stało przez bunt czy przez wiarołomstwo wobec Pana, to niech nas dziś nie oszczędza! Jeżeli zbudowaliśmy sobie ołtarz, aby odwrócić się od Pana, i jeżeli uczyniliśmy to, aby składać na nim ofiary całopalne i ofiary z pokarmów i ofiary pojednania, to niech Pan sam to pomści! Czy nie uczyniliśmy tego raczej z troski o to, że kiedyś w przyszłości będą mówić wasi synowie do naszych synów: Co was obchodzi Pan, Bóg Izraela? Wszak Pan uczynił Jordan granicą pomiędzy nami a wami, synami Rubena i synami Gada, i nie macie żadnej społeczności z Panem. A tak synowie wasi odstręczą naszych synów od bojaźni przed Panem. Więc pomyśleliśmy sobie: Zbudujmy sobie ołtarz, lecz nie do składania ofiar całopalnych i zwykłych, ale aby był świadkiem między nami a między wami i między potomkami naszymi po nas, [...] aby kiedyś w przyszłości nie mówili wasi synowie do naszych synów: Nie macie żadnej społeczności z Panem. Więc pomyśleliśmy sobie: Jeżeliby mieli kiedyś w przyszłości tak mówić do nas i do naszych potomków, to my możemy odpowiedzieć: Spójrzcie na budowę tego ołtarza Pańskiego, który wznieśli nasi ojcowie nie do składania ofiar całopalnych i zwykłych, ale aby był świadkiem między nami a wami. Niech nas Bóg uchowa od tego, abyśmy mieli podnieść bunt przeciwko Panu i odwrócić się dziś od Pana, wznosząc ołtarz do składania ofiar całopalnych, ofiar z pokarmów i ofiar zwykłych oprócz ołtarza Pana, Boga naszego, który jest przed Jego przybytkiem" (Joz 22:21-29). "A synowie izraelscy uznali to za słuszne, oddali cześć Bogu i nie myśleli już o tym, aby wyruszyć przeciw nim na wojnę" (Joz 22:33).

Używając dzisiejszego słownictwa, ten ołtarz nazwalibyśmy po prostu pomnikiem, nie był przeznaczony do składania na nim jakichkolwiek ofiar. Nie wszystkie ołtarze, nie wszystkie świętości mają takie samo znaczenie. Czasami, patrząc z dystansu, jesteśmy gotowi dobyć szabli i ciąć „w imię wszechmogącego Boga i prawdy”, bo zobaczyliśmy jawne wiarołomstwo. Nie wszystko, co wygląda na wiarołomstwo, zawsze nim jest. Sprzeciw wobec grzechu i odstępstwa jest rzeczą dobrą i właściwą. Izraelici chcieli żyć według Bożego porządku i dlatego gotowi byli nawet na bratobójczą wojnę. Kolejna lekcja z tej historii jest taka, że trzeba zawsze pytać o motywy. Nasze postrzeganie działań innych ludzi jest zawsze ograniczone. Gdyby Izraelici od razu wysłali armię to wykończyliby dwa i pół plemienia Bożego ludu tylko dlatego, że niesłusznie posądzili ich o wiarołomstwo. Czasami trzeba wyruszyć na wojnę, by coś wykorzenić i zniszczyć, ale najpierw trzeba sprawę zbadać. Czasem trzeba uznać słuszność argumentów drugiej strony i zmienić zdanie. Tak właśnie zrobili naczelnicy Izraelitów, a za nimi cały lud. Jeśli tu chodzi o pomnik, a nie o ołtarz konkurujący z ołtarzem Pana, to nie ma sprawy. Czytamy, że w rezultacie rozważnych kroków naczelników cały lud chwalił Boga i zaniechał wojennych zamiarów. A wystawiony przez tych zza Jordanu ołtarz stał jako świadectwo tego, że "Pan jest Bogiem" (Joz 22:34).

Z nieba czy od ludzi?

Jak nam, jako Kościołowi Nowego Testamentu, idzie odróżnianie tego, co z nieba, od tego, co pochodzi od ludzi? Jak nam idzie okazywanie wierności Bożym planom i zasadom? Czy jest w nas czujna wrażliwość na wiarołomstwo? Jak nam idzie oddawanie Bogu tego, co boskie, a człowiekowi tego, co człowiecze, i niemieszanie tych dwóch dziedzin? Czy udaje nam się nie stawiać na Bożym ołtarzu tego, co ludzkie, i nie oddawać człowiekowi tego, co należne wyłącznie Bogu? Czy nie mieszamy tych dwóch porządków? Czy Kościół nie idzie za daleko w ocenie roli obwieszczonych przez siebie pośredników?

Z drugiej zaś strony, tak sobie myślę przy okazji tej kanonizacji, czy Kościół – i tu mam na myśli naszą wspólnotę Kościoła Chrystusowego – wystarczająco pamięta o swoich bohaterach wiary? Co my, jako Kościoły ewangeliczne, robimy, by pokazać, że oddajemy podwójną cześć – jak nakazuje ap. Paweł – tym, którzy dobrze swój urząd sprawują? Lubimy i łatwo jest nam rozliczać inne Kościoły, inne wyznania, jeśli oddają nadmierną cześć swoim bohaterom. Może powinniśmy się zacząć zastanawiać, dlaczego często nas nie stać - nie tyle na podwójną, ale nawet pojedynczą - cześć wobec naszych bohaterów wiary?

Jak te sprawy wyglądają w świetle Pisma Świętego? Jeśli tradycja beatyfikowania i kanonizowania pochodzi z nieba, od Boga, i wynika z Pisma Świętego, to mamy problem, bo my nie beatyfikujemy i nie kanonizujemy. Skąd pochodzi mandat Kościoła do głoszenia publicznego kultu i wynoszenia ludzi na ołtarze? Jeśli z Pisma Świętego to powinniśmy się głębiej zastanowić i coś w tej sprawie zrobić. Ale wiemy, że pochodzi z tradycji ludzkiej, że Pismo Święte w tej sprawie milczy.

Czytając różne dokumenty, natrafiłem na argumentację, że kult świętych, beatyfikacje i kanonizacje, swoją genezę biorą z Ewangelii, wręcz od samego Pana Jezusa, który ilekroć wypowiadał się o Janie Chrzcicielu, zawsze mówił o nim „wielkimi literami”, chwaląc i okazując szacunek. I to prawda, ale – mimo że Jan zakończył swe życie przedwcześnie jako męczennik – Jezus nigdy ani słowem nie wspomniał swoim uczniom, że trzeba go wynieść na jakikolwiek ołtarz. Ani słowa o tym ani w sprawie Jana, ani żadnego z apostołów, ani swojej matki Marii – jedynej, której dana była łaska urodzenia Syna Bożego, Zbawiciela Świata. Pan Jezus nie powiedział także nic, jakobyśmy my, jako Kościół, mieli wynosić kogokolwiek na jakiekolwiek ołtarze. Tradycja apostolska Nowego Testamentu, czyli tradycja pochodząca od Jezusa i apostołów, nie zna przypadków wynoszenia na ołtarze ani nauczania o tym. Apostoł Paweł pisał do Efezjan: "Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą" (Ef 3:14-20).

Apostoł Paweł modli się o to, aby Kościół był w stanie ogarnąć wielowymiarowość Chrystusa, życia, Boga. Życie, zwłaszcza życie z Bogiem, jest wielowymiarowe. Kto jest sprawcą i dawcą poznania wielowymiarowości życia? Bóg Ojciec! On uczy nas, jak życie w różnych wymiarach rozumieć. Kanonizacje mają swój wymiar moralny, socjologiczny, prawny, narodowy ale też wymiar duchowy. Osobiście nie mam problemu z kanonizacją w kategoriach moralnych czy socjologicznych, prawnych a nawet patriotycznych. Dziś jako Polak czuję się dumny. Jeżeli więc kanonizację rozumieć jako upamiętnienie nieprzeciętnej osoby, okazanie szacunku czy przywiązania, to osobiście nie mam z tym żadnego problemu.

Ale jest jeszcze element duchowy. Ten element sprawia, że oto poszliśmy o jeden ołtarz za daleko. Kiedy więc Kościół rzymski oficjalnie ogłasza, że oto można, a nawet należy, modlić się do lub przez jakiegoś świętego, że będzie to patron naszych spraw przed Bogiem, to - jako Kościół Jezusa Chrystusa - uważamy, że jest to nadużycie, działanie o jeden ołtarz za daleko. W tę stronę, jako Kościół, nie powinniśmy i nie chcemy pójść. Zgodnie z nauczaniem Pana Jezusa powinniśmy oddawać Bogu co boskie, a człowiekowi, również świętemu, oddawać to, co człowiecze. Ale wobec człowieka nie można z nabożeństwem, bo nabożne należne jest wyłącznie Bogu.

Wzorce do naśladowania

Wszyscy wiemy, jak ważne są wzorce. Argumentując kult świętych, podkreśla się, że chodzi też o to, by naśladować ich wiarę i życie. Apostoł Piotr napisał: "Lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym. Ponieważ napisano: świętymi bądźcie bo Ja jestem święty" (1 P 1:15-16). Za czyim więc przykładem Kościół ma podążać? Oczywiście za przykładem Świętego Boga. W czym nasza świętość ma się przejawiać? We wszelkim postępowaniu. Bóg czci i nagradza wierne sługi, męczenników, ale wiemy też że nie toleruje "konkurencji", nie znosi żadnych świętości na ołtarzu przeznaczonym dla Niego. Żadnych, nawet obrazka czy rzeźby. Drugie przykazanie właśnie o tym traktuje: "Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym" (2 M 20:4-5). Kult obrazów, podobizn jest zakazany, jest pójściem o jeden ołtarz za daleko.

Oczywiście, potrzeba nam wzorców do naśladowania. Autor Listu do Hebrajczyków daje taką radę: "Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary" (Hbr 12:1-2). Mamy patrzeć na świętego, nieskalanego, doskonałego Chrystusa Pana, chociaż mamy cały obłok świadków.

Generalnie uczniowie są wpatrzeni w swoich mistrzów. Ale uczniowie uczniów mają już więcej niż jednego mistrza. W drugim pokoleniu nie ma jeszcze wielkiego problemu, ale w trzecim czy czwartym pokoleniu często okazywało się, że uczeń ucznia Mistrza niejednokrotnie zapominał o głównym Mistrzu. To bardzo niebezpieczne, kiedy na ołtarzu zamiast Boga stawia się jakąkolwiek osobę, nieważne jak dostojną, czcigodną i wspaniałą by ona nie była. Niektórzy twierdzą, że święci są "ażurowi", nie zasłaniają Boga, lecz na Niego wskazują. Ale praktyka dowodzi, że Bóg jakby się gdzieś tam skrył w tle tych pierwszoplanowych postaci nowych świętych.

Wstawiennictwo

W kanonizacji, w kulcie świętych istotne jest wstawiennictwo. Kto z nas nie potrzebuje wstawiennictwa? Potrzebujemy i lubimy korzystać w życiu ze wstawiennictwa. Kto może wstawiać się za nami u Boga? Posłuchajmy, co w tej sprawie mówi apostoł Paweł: "Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi" (Rz 8:26-27).

Kto więc wstawia się za nami w niebie przed Bogiem Ojcem? Kto ma najlepszy dostęp do Boga Ojca i największą siłę przebicia w okręgach niebieskich? Sam Święty Duch, który się za nami wstawia. Pismo Święte nie daje żadnej podstawy, byśmy mogli prosić jakiegokolwiek "naszego świętego" o wstawiennictwo. Nie ma takiej opcji!

Nie podzielać, ale szanować

Kult świętych nie wynika z Pisma Świętego. Dlatego też wierzymy, że nie mamy prawa w ten kult wchodzić. Ale wokół nas żyje mnóstwo ludzi, którzy mają inne przekonania, oparte na tradycji rzymskiej, są wychowani inaczej niż my. Mamy prawo zwracać uwagę, wskazywać w oparciu o Pismo Święte na niestosowność kultu świętych, ale nie możemy nie szanować ludzi o przekonaniach innych niż nasze, myślących inaczej niż my. Nie wolno nam nie szanować czyichś uczuć. Mamy prawo się nie zgadzać, mamy prawo powiedzieć, że Pismo Święte tak nie naucza, i że w tę stronę nie pójdziemy. Wszystko, co wychodzi poza naukę Pisma Świętego, jest o jeden ołtarz za daleko i w tym kierunku nie pójdziemy. Jeśli jednak będziemy to komunikować bez poszanowania i miłości bliźniego, okażemy się nieudolnymi uczniami Chrystusa Jezusa, wywołamy niejedną wojnę domową i niejednego, zamiast od wiarołomstwa zawrócić, zrazimy i odtrącimy.

Copyright © Słowo i Życie 2014