Za
sprawą wydarzeń na
Majdanie w Kijowie,
ożyło wśród
chrześcijan
odwieczne pytanie o
granice
posłuszeństwa i
uległości wobec
władzy. Świat takich
pytań nie stawia.
Intuicyjnie lub
świadomie
przyjmuje, że władza
jest naturalną
pochodną egzystencji
człowieka. Bierze ją
ten, kto
głośniejszy,
silniejszy,
sprytniejszy. Już
niemowlę agresywnie
żąda zaspokojenia
swojej
potrzeby. Wedle tej
koncepcji dopóki
panuje pewna
równowaga
pomiędzy rządzącymi
i rządzonymi władza
może spodziewać się
posłuchu. Gdy ta
równowaga się
chwieje, dochodzi do
kolizji i w
rewolucyjnym wrzeniu
władzę przejmuje
silniejszy. Liczne
konflikty
na świecie pomiędzy
władzą a
społeczeństwem,
jakich jesteśmy
świadkami, dowodzą,
że rozwiązania
bywają trudne,
okupione krwią
i często pozostają
nierozstrzygnięte
przez lata.
Biblijną
koncepcję władzy
najdobitniej
przedstawia apostoł
Paweł: „Każdy
człowiek
niech
się
poddaje
władzom
zwierzchnim;
bo
nie
ma
władzy,
jak
tylko
od
Boga,
a
te,
które
są,
przez
Boga
są
ustanowione”
(Rz
13:1).
Gdy
jesteśmy w
miarę dobrze traktowani
przez władze, nie
mamy
problemu z tym
fragmentem Pisma
Świętego. Co jednak,
gdy władza,
zamiast troszczyć
się, dbać o porządek
i bezpieczeństwo,
prześladuje nas i
wprowadza
zamieszanie? Już w
tym pytaniu zawiera
się biblijna
koncepcja władzy.
Władza jest
elementem
ustanowionego
przez Boga porządku.
To coś, co ze swoich
uprawnień i zadań
Pan
Bóg – jako Stwórca i
Właściciel
wszystkiego –
przekazał
człowiekowi (1 M
1:28). Władza nie
jest więc wyłącznie
rezultatem gry
różnych sił, jak
zakłada świat.
Apostoł Paweł
wyjaśnia: „Rządzący
bowiem
nie
są
postrachem
dla
tych,
którzy
pełnią
dobre
uczynki,
lecz
dla
tych,
którzy
pełnią
złe.
Chcesz
się
nie
bać
władzy?
Czyń
dobrze,
a
będziesz
miał
od
niej
pochwałę;
jest
ona
bowiem
na
służbie
u
Boga,
tobie
ku
dobremu”
(Rz
13:2-4).
Każdy
więc, kto sięga po
władzę, a nie uznaje
Boga jako źródła
władzy, jest
buntownikiem. I
niekoniecznie musi
swoje
nieposłuszeństwo
deklarować,
wystarczy, że
okazuje je przez
swoje
decyzje i
postępowanie. Każdy
zaś bunt wobec Boga
przynosi
opłakane rezultaty.
Pierwszym jego
objawem jest
przedkładanie
swoich uprawnień i
przywilejów nad
zadania i obowiązki.
Pan Jezus
tak konstatuje to
raczej powszechne
zjawisko: „Wiecie,
że
ci,
których
uważa
się
za
władców
narodów,
nadużywają
swej
władzy
nad
nimi,
a
możni
ich
rządzą
nimi
samowolnie”
(Mk 10:42). Apostoł
Paweł zaleca, abyśmy
poddawali się
władzom,
bo one są na służbie
u Boga nam ku
dobremu. Odrzucając
Boga,
władza
żąda
uległości
i
posłuchu
nie
dla
dobra
ludzi,
lecz
dla własnych
celów.
Mimo
to
winniśmy
okazywać
szacunek
i
„poddawać
się
władzom
zwierzchnim”.
Bywa
jednak,
że
władza
narusza
Boży
porządek,
wówczas
oddani
Bogu
ludzie
nie
tylko
mogą,
ale
mają
obowiązek
się
sprzeciwić,
by
Boży
porządek
przywrócić,
bo „trzeba
bardziej
słuchać
Boga
niż
ludzi”
(Dz
5:29).
Tyle
co
do
zasad.
Cała
trudność,
przed
jaką
staje
każdy
naród,
lokalna
wspólnota,
każde
pokolenie
i
każdy
człowiek,
sprowadza
się
do
rozpoznania
sytuacji:
Czy
niedoskonałej
przecież
władzy
należy
okazać
uległość,
czy
sprzeciw?
Oddani
Bogu
ludzie
mogą
liczyć
na
światło
Ducha
Świętego.
Świat
kieruje
się
swoim
oglądem
rzeczywistości.
Wpływ
mają
media,
opinie
komentatorów,
gra
sił
politycznych.
To
one
decydują
o
nastrojach
społecznych,
a
te
poruszają
masy.
Nam pozostaje
trwać przy Bogu,
przy tym co
słuszne,
niezależnie od
tego, co forsuje i
czym zachwyca się
świat. Wydarzenia
na
Ukrainie,
a
zwłaszcza
na
Krymie,
dobitnie
kolejny
raz
pokazują,
że nikt
nie
jest
w
stanie
przewidzieć
jutra,
ani
nawet
wieczora.
A zwycięzcami
nie
zawsze
okazują
się
ci
głośniejsi,
silniejsi,
sprytniejsi. Ostatecznie
bowiem
to
„Bóg
jest
sędzią,
tego
poniża,
tamtego
wywyższa.
Bo
w
rękach
Pana
jest
kielich
wina
musującego,
pełnego
przypraw;
z
niego
nalewa,
a
wszyscy
bezbożni
na
ziemi
nawet
osad
jego
wysączają
i
piją”
(Ps
34:8-9).
Módlmy
się
o
Ukrainę.
Dla
Boga
nie
ma
rzeczy
niemożliwych.■