Nina Hury
Przeprowadzka
Pierwsze
urodziny Społeczność
Chrześcijańska
„Południe” w Warszawie
świętowała 25 marca
2012 roku. Jeszcze na
ul. Edisona 2, ale
było już wiadomo, że z
końcem kwietnia muszą
opuścić to miejsce.
Krótkie podsumowanie
pierwszego roku: 55
nabożeństw, 110 osób w
każdą niedzielę, 12
błogosławieństw
dzieci, 4 śluby, 9
chrztów, 66 dzieci w
szkółce niedzielnej...
Wiedzieli, że
sala na Edisona to nie
jest ich docelowe
miejsce, ale nie
przypuszczali,
że tak
szybko będą
szukać nowego lokum.
Pojawiały się kolejne
ograniczenia:
niedzielne nabożeństwa
trzeba było przenieść
na godziny
popołudniowe, nie
zawsze dostępne były
też sale dla dzieci,
wiele pomysłów i
inicjatyw nie mogło
dojść do skutku ze
względu na brak
możliwości wynajęcia
sali w planowanych
przez nich
terminach. A
kropką nad „i” była
decyzja o zakończeniu
najmu z końcem
kwietnia.
Pytanie co
dalej, czas postu i
modlitwy, miesiące
niepewności. I Boży
pokój, mimo napiętej
sytuacji, zdumiewający
brak paniki.
Rozglądanie się po
okolicy i sprawdzanie
ofert. „Kiedy
dowiedzieliśmy się o
tym, że możemy nie
mieć już gdzie się
spotykać, od razu
zaczęliśmy szukać
nowej sali.
Niestety, w naszej
okolicy nie ma zbyt
wielu takich miejsc.
Oglądaliśmy byłą
szwalnię, biura i
magazyn i nic nie
mogliśmy znaleźć.
Pracuję przy ulicy
Mińskiej. Codziennie
przejeżdżam koło
drukarni PAP na
Mińskiej i wielkiego
żółtego banneru
„powierzchnie do
wynajęcia”. Któregoś
razu zadzwoniłem do
pastora, pytając czy
coś tam już oglądał.
Marek powiedział że
nie i w związku z
tym zadzwoniłem pod
numer widniejący na
bannerze. Pewna pani
miłym głosem
poinformowała mnie,
że PAP właśnie
zamyka drukarnię i
mają wolne
powierzchnie do
wynajęcia.
Szczególnie
zachwalała
320-metrową salę z
osobnym wejściem,
która miała zwolnić
się z początkiem
kwietnia.
Przekazałem te
informacje Markowi z
prośbą o dalszy
kontakt w celu
umówienia oględzin
sali. Pierwsze
wrażenie nie było
powalające, ale sala
zyskiwała przy
bliższym poznaniu, a
my coraz bardziej
nabieraliśmy
przekonania, że jest
to miejsce dla nas.
Wyobrażaliśmy sobie,
jak to miejsce może
wyglądać, kiedy je
odpowiednio
przystosujemy.
Umówiliśmy się na
negocjacje i okazało
się, że zarząd PAP
zgodził się na naszą
propozycję w ciągu
15 minut, a resztę
spotkania
poświeciliśmy na
miłą rozmowę o
historii
chrześcijaństwa w
naszym kraju i
tematy związane z
Bogiem. To był
kolejny dowód Bożego
prowadzenia.
Spotkaliśmy się z
przychylnością,
zanim formalnie
wynajęliśmy salę.
Przez ostatni rok
bardzo ostrożnie i
rozważnie
obchodziliśmy się z
naszym kościelnym
budżetem, więc udało
nam się zaoszczędzić
część środków, które
teraz możemy
przeznaczyć na
remont i adaptację
nowej sali” - wspomina Paweł
Podwysocki.
Kiedy
negocjacje w sprawie
najmu dobiegały
finału, Bóg przysłał
człowieka, który
przyjechał z Anglii z
całą przyczepą
narzędzi budowlanych,
aby - tym co ma i co
potrafi - usłużyć
jakiemuś Kościołowi.
Dołączyło do niego
jeszcze dwóch mężczyzn
i ta trzyosobowa ekipa
zaczęła prace już 16
kwietnia. Stan
pomieszczeń, drzwi,
okien oraz
najbliższego otoczenia
budynku był taki, że
potrzeba było dużo
wiary, aby zobaczyć
to, o czym marzyliśmy.
W ciągu pięciu dni
zrobiono tyle, że
właściciele nie mogli
się nadziwić. 21
kwietnia to pierwsza
sobota czynu
społecznego, za
tydzień kolejna.
Wspólna modlitwa o
godzinie 10.00, a
potem usuwanie gruzu i
śmieci, drapanie,
mycie i malowanie
ścian, kucie płytek,
budowanie ścianek,
szorowanie podłogi
itp. Pracy wystarczy
dla wszystkich i na
bardzo długo. W
poniedziałek 23.04
podpisano umowę najmu.
Już 6 maja odbyło się
pierwsze nabożeństwo w
nowym miejscu, na
które trzeba było
przyjść z własnym
krzesłem! Warunki
jeszcze surowe, wciąż
bardzo dużo do
zrobienia, ale
atmosfera bardzo
rodzinna - wspólne
działania bardzo temu
sprzyjają. Cdn…
PS. Okna już
wymienione. Krzesła
też już są. Zakupiona
wykładzina czeka na
położenie.■
Zdjęcia
z pierwszego
nabożeństwa SCh
"Południe" na
Mińskiej