Marsz Jerozolimski 2010


Nina Hury

Wśród tłumu świętującego

Jerozolima, 28 września 2010. Wczesne popołudnie. Wracamy z Yad Vaszem do centrum Jerozolimy. Trwa Święto Sukkot, więc miasto zatłoczone, ulice zamknięte dla ruchu samochodowego. Zostawiamy autokar dość daleko od miejsca zbiórki. Ubrani w barwy narodowe (czerwone bluzki, białe czapeczki), zaopatrzeni we flagi duże i małe, maszerujemy do parku Sachar. Wielobarwny tłum widać z daleka. Różnorodność ras, narodów, języków, strojów narodowych, najprzeróżniejszych flag. Bardzo kolorowo i bardzo radośnie. Uśmiechy, powitania, ekscytacja. Zewsząd słychać: shalom, shalom, shalom. Żydowskie melodie przeplatają się ze skandowanym Israel is not alone (Izrael nie jest sam) i We love Israel (kochamy Izrael). Zapominamy o zmęczeniu i upale. Poddajemy się wszechobecnej euforii. Niestety, nie wpuszczają nas (dopełniliśmy wszelkich formalności, czegoś jednak zabrakło). Niezrażeni dołączamy do kolejki uczestników w innym miejscu. Lepszym, bo zadaszonym. Całkiem przypadkowo lokujemy się obok znacznie liczniejszej od nas grupy z Indonezji – biało-czerwoni obok czerwono-białych! Są bardzo entuzjastyczni. Indonezyjka z szofarem staje obok naszego akordeonisty. Nieważne, że jednostajny dźwięk szofaru zakłóca izraelskie melodie. Lic się intencje. Śpiewamy izraelskie standardy. Nasz akordeon robi furorę, a jego właściciel jest niestrudzony. Dzieciaki bombardują nas ze wszystkich stron. Proszą o chorągiewki, wyciągają ręce po cukierki. Większość chorągiewek i cukierków jużMarsz Jerozolimski 2010, fot. N.Hury rozdana, choć dla nas Marsz jeszcze się nie zaczął, wciąż cierpliwie czekamy na swoją kolej). Trudno jednak odmówić maluchom, choć pamiętamy przestrogę przewodniczki, żeby zostawić coś dla dzieci na dalszej trasie.

Wreszcie ruszamy. Po obu stronach ulicy tłum, też bardzo różnorodny. Małżeństwa z małymi dziećmi, młodzież, dorośli, starsi i młodsi. Zapełniają chodniki, wyglądają przez okna, stoją na balkonach i nawet na dachach. Pozdrawiają nas serdecznie. Najbardziej aktywne są dzieci. Uzbierać jak najwięcej chorągiewek to cel niejednego z nich. A jest w czym wybierać: Japonia, Filipiny, Brazylia, Nowa Zelandia, Hongkong, Norwegia, Szwajcaria, Nigeria, Finlandia, Kanada, USA, Belgia... W zasięgu naszego wzroku były tylko reprezentacje niektórych krajów. Ten Marsz to mozaika narodów. Turyści z całego świata, solidaryzując się z narodem żydowskim, idą ulicami Jerozolimy, klaszczą, śpiewają, tańczą. To tłum owładnięty radością. Shalom, Israel, thank you, alleluja, hosanna, God bless you – rozbrzmiewa wokół. Na chodniku kilkuletnie dziewczynki podskakując wykrzykują: We love you, Brasil – właśnie mija ich bardzo liczna grupa Brazylijczyków w zielono-żółtych barwach.

W tegorocznym Marszu Jerozolimskim z Sachar Park do the Agron Junction uczestniczyło około 55.000 osób. Wśród nich 7.000 chrześcijańskich turystów, którzy przybyli na Święto Sukkot (Święto Szałasów), by wyrazić w ten sposób miłość do narodu żydowskiego, modlić się o pokój dla Jeruzalemu. Do uczestnictwa w tym wydarzeniu zachęca chrześcijan International Christian Embassy (ICEJ), powstała w 1980 roku. Gdy Jerozolima została proklamowana jako odwieczna i niepodzielna stolica Izraela, co zostało potępione przez wspólnotę międzynarodową, trzynaście krajów przeniosło swoje ambasady z Jerozolimy do Tel Awiwu. W związku z tym chrześcijanie, w geście poparcia dla Izraela, ustanowili swoją ambasadę w Jerozolimie. Jak podaje ynetnews.com, w tym roku po raz pierwszy Naczelny Rabinat, obawiając się wpływów misjonarzy, zakazał Żydom uczestniczenia w Marszu. Jednakże, mimo zakazu, wielu religijnych i ortodoksyjnych Żydów przybyło, by obserwować i uczestniczyć w tej imprezie.

Cieszę się, że i ja mogłam tam być. „Wspominam to z wielkim rozrzewnieniem, jak chodziłem w tłumie, pielgrzymując do domu Bożego wśród głosów radości i dziękczynienia tłumu świętującego” (Ps 42:5) – pisał Psalmista. Niewątpliwie Jerozolimski Marsz, ale też świąteczne tańce i śpiew Żydów, wychodzących z synagog czy przebywających pod Ścianą Płaczu podczas Święta Radości Tory to obraz „radości i dziękczynienia tłumu świętującego”. Szczerze przyznaję, że „wspominam to z wielkim rozrzewnieniem. A w uszach brzmią mi słowa proroka Izajasza: „I będą tam przybywać wszystkie narody, ludy rozliczne przybędą wołając: Chodźmy, udajmy się na Górę Pańską! Wejdźmy do świątyni Boga Jakuba, aby nas nauczył dróg swoich i abyśmy mogli chodzić Jego ścieżkami. Z Syjonu bowiem przyjdzie Prawo, z Jeruzalem - wyrocznia Pana” (Iz 2:3 wg Biblii Warszawsko-Praskiej). To proroctwo spełnia się na naszych oczach.

Copyright © Słowo i Życie 2010

Słowo i Życie - strona główna