Słowo i Życie nr 1/2007

Społeczność Ewangeliczna w Łodzi

Anna Waluś

Każda miłość podróżą jest

Już po raz czwarty Społeczność Ewangeliczna w Łodzi zorganizowała wydarzenie teatralne pod hasłem „Walentynki”. Również w roku 2007 dzień zakochanych posłużył jako pretekst do przekazania ponadczasowej prawdy o miłości Boga do człowieka i o potrzebie Boga w każdej relacji.

Tegoroczny spektakl zatytułowany „Każda miłość podróżą jest” to impresja teatralna, łącząca dialogi i znane piosenki o miłości z wieńczącym całość ewangelicznym przesłaniem. Autorem przedsięwzięcia jest pastor łódzkiej Społeczności Fryderyk Domaradzki. Spektakl jest jednocześnie częścią praktyczną jego pracy dyplomowej Wydarzenie teatralne jako narzędzie ewangelizacyjne w lokalnym Kościelew TCM International Institute w Austrii (Master of Divinity in Practical Theology Degree).

W realizację zaangażowani byli nie tylko amatorzy, ale także ludzie zawodowo związani z teatrem i sceną, którzy nadali przedsięwzięciu profesjonalny sznyt. Spektakl został zrealizowany zgodnie z ideą teatru uczestnictwa. Już samo zagospodarowanie przestrzeni w sali, będącej jednocześnie sceną i widownią, zakładało, że widz jest świadkiem wydarzeń i jest wręcz mimowolnie wciągany w intymny dialog między bohaterami. Krzesła ustawione w owal i wyznaczona światłem przestrzeń pośrodku sali, pozwoliły złamać sztuczną barierę między tym, co działo się tam na scenie, a co dzieje się tu, w naszym życiu.

A na scenie rozgrywał się prawdziwy dramat. Seria następujących po sobie dialogów ukazuje widzom rozpad małżeństwa, upadek miłości, a przede wszystkim klęskę bohaterów, którzy nie chcieli, a być może nie umieli już żyć obok siebie.

Z mroku wyłania się człowiek, który już po śmierci zostaje skonfrontowany ze swoimi wspomnieniami. Przekaz jest tym silniejszy, że pokazuje bohatera w momencie, kiedy nie ma odwrotu, nie żyje, więc nie może niczego naprawić. Przewodnikiem po przeszłości jest zimny, rzeczowy i trochę moralizatorski głos, przywołujący kolejne wspomnienia: kłótnie małżeńskie, chwile czułości, zniechęcenia, a w końcu kulminacyjny moment zbrodni. Postać kobiecą można określić krótko jako osobę załamaną stanem jej związku, próbującą walczyć o miłość, ale bezskutecznie. Bohaterowie rozmijają się, nie mogąc odnaleźć emocji i zaangażowania, które łączyły ich na początku znajomości. Poczucie frustracji i jałowości w ich małżeństwie jest dojmujące i nie są to sceny, które ogląda się w poczuciu komfortu. Można powiedzieć, że wieje chłodem, co podkreśla jeszcze sugestywna scena, kiedy główny bohater marznie, a głos z nutką ironii oznajmia, że w jego domu było „dużo chłodniej”.

Dosłowna i mocna wymowa poszczególnych retrospekcji podkreślana jest poetyckimi piosenkami o miłości. Piosenki są jakby oddechem, z powodzeniem łagodzą traumatyczne sceny przypominając, że na szczęście jesteśmy tylko widzami.

Całość kończy symboliczna zbrodnia, ale widz pozostaje w poczuciu, że zarówno sprawca jak i ofiara cierpią tak samo, bo tak samo nieudane były ich próby uratowania miłości.

Integralną częścią spektaklu było przesłanie, które wygłosił pastor Fryderyk Domaradzki. Było ono pytaniem o to, jak dobrze zagrać swoje życiowe role i nie dopuścić do katastrofy. Ewangelicznym sensem słów wieńczących spektakl było wezwanie, aby uczynić Boga reżyserem i mistrzem swojego życia.

Mocne strony spektaklu to między innymi profesjonalne wykonanie aktorskie. Przede wszystkim przekonywająco zagrane trudne uczucia bohaterów, oddziałujące silnie na emocje widzów. Gra aktorów stanowiła swoistą terapię szokową. Piękny był przekaz muzyczny. Zarówno oprawa instrumentalna jak i umiejętności wokalne aktorów stały na wysokim poziomie.

Niewątpliwe wartości estetyczne są drugorzędne wobec tych ewangelizacyjnych. Poprzez wciągnięcie widzów w historię bohaterów udało się im pokazać zwierciadło, w którym wielu zobaczyło własne życiowe zmagania: sukcesy, porażki, frustracje. Na widowni pojawiły się łzy, wzruszenie. Na pewno wiele uczuć, myśli i emocji nie zostało ujawnionych.

Konfrontacja z tak mocnym przekazem nie pozostawiła nikogo obojętnym, a połączenie go ze słowem o zbawczej mocy Boga, który ratuje człowieka na wszystkich życiowych zakrętach, ukierunkowało myśli widzów w Jego stronę.

Celem autora było także pokazanie, jak skutecznym narzędziem ewangelizacji może być teatr. Spektakl pozwala wejść w obszar intymności widza, a także daje możliwość oddziaływania obrazem, słowem, dźwiękiem wtłoczonymi w ciekawą estetycznie formę. W teatrze każdy znajdzie coś dla siebie. Pastor Domaradzki umiał nie tylko zauważyć możliwości, ale także wykorzystać je. W przygotowanie spektaklu udało się zaangażować profesjonalistów spoza Kościoła, co dodatnio wpłynęło na jakość wydarzenia, a im samym dało możliwość spotkania ze Słowem Bożym i z praktycznym chrześcijaństwem.

Widzowie także nie zawiedli (na sali zabrakło krzeseł). Po spektaklu mieli możliwość podzielenia się swoimi uwagami i emocjami. Wypełniali anonimowe ankiety badawcze, w których było również to najistotniejsze pytanie – o relację z Bogiem. Był też czas na rozmowy i poczęstunek, więc nie tylko uczta duchowa.

Najważniejsze jednak jest to, co przed nami, a co dzieje się poza możliwością naocznego sprawdzenia. Cel ewangelizacji przez teatr zostanie osiągnięty wtedy, gdy zainspirowani widzowie dokonają dobrych życiowych wyborów. Jak podkreśla autor spektaklu: „Kiedy zaufamy Bogu, to nawet jeżeli przyjdzie nam grać w życiu role drugoplanowe czy epizodyczne, to zagramy je z Bożą pomocą pięknie i wiarygodnie. Bo pięknie zagrane życie, te różne życiowe role powodują, że wokół nas i otaczających nas ludzi, będzie więcej dobra, nadziei, miłości i wiary”.


Copyright
© Słowo i Życie 2006
Słowo i Życie - strona główna