Słowo i Życie nr 3/2006


Nina i Bronisław Hury

OD REDAKCJI

W tym roku minęła 25. rocznica wprowadzenia w naszym kraju stanu wojennego. Prasa, radio i telewizja 13 grudnia odnotowały tę rocznicę. Choć od tamtych wydarzeń minęło już ćwierć wieku, pamięć o nich jest wciąż żywa, a ich ocena i związane z tym poglądy nie mniej krańcowe, a spory chyba nawet ostrzejsze niż dawniej. Wciąż przecież żyją ludzie, którzy byli ich uczestnikami. Ujawniono tajne wówczas dokumenty. Więcej jest materiału do analizy, przemyśleń i weryfikacji przekonań. Ale na świecie nie emocjonowano się tą rocznicą. Jej obchody odbyły się tylko w naszym kraju - miejscu tych wydarzeń. Już choćby w krajach sąsiednich mało kogo ta rocznica obchodziła. Dlaczego? Bo pamięć wiąże się przede wszystkim z tożsamością pamiętających, mniej z wydarzeniami, których dotyczy.

Chrześcijanie od wieków obchodzą Święta Pamiątki Narodzenia Jezusa Chrystusa. Obchodzenie tych świąt także więcej mówi o naszej tożsamości, niż o samych narodzinach Zbawiciela. Upamiętnianie wydarzeń i świętowanie to okazja do przyjrzenia się faktom, weryfikowania poglądów, snucia refleksji, wyciągania wniosków. Same wydarzenia nie przesądzają bowiem jeszcze o tym, czy się o nich pamięta, czy nie. Apostoł Piotr, pisząc swój list, tak określa tożsamość adresatów: Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości (1 P 2:9). Chrześcijanie są tym, kim są, nie z powodu swoich dokonań, ale ze względu na zasługi Tego, który ich wybrał i nabył za cenę swojej krwi. Czasami jednak zapominamy o tym, i zachowujemy się tak, jakby było odwrotnie. Warto więc stale przypominać sobie, jaki jest nasz status, i uzmysławiać, co to znaczy dla naszego dziś i naszej wieczności. Przypominanie o narodzinach naszego Pana i Zbawiciela to dobra okazja, by zademonstrować naszą przynależność do Niego, rozgłaszać Jego cnoty. To nic, że dla wielu to tylko okazja do zwyczajnego objadania się. To, że inni robią coś niewłaściwie, nie znaczy jeszcze, iż nie należy tego w ogóle robić. Pamiętanie o czyichś urodzinach to wyraz miłości i przywiązania. Dlaczego nie mielibyśmy więc celebrować Urodzin naszego Pana? To dobra okazja do przypominania faktów i wyrażania wdzięczności Bogu za Jego wspaniały dar.

I do tych właśnie faktów nawiązuje artykuł “Czy Zbawiciel narodził się 25 grudnia”. To ciekawa analiza wydarzeń w kontekście świąt żydowskich, zwłaszcza Chanuki. Ten numer obfituje również w relacje z wydarzeń kościelnych. Trochę historii i wspomnień w związku z 60-leciem Kościoła Chrystusowego w Lidzbarku Warmińskim. Były członek lidzbarskiej wspólnoty wspomina czas, gdy po II wojnie światowej równano rachunki krzywd i odwetu, a Boże dzieci odnajdywały siebie wbrew narodowościowym podziałom i animozjom. Zgodne i pobożne życie było najlepszym świadectwem Bożej obecności w życiu ludzi mówiących różnymi językami, ale należącymi to jednego Pana. Piszemy również o wydarzeniach najnowszych – 5-leciu Społeczności Chrześcijańskiej “Północ” w Warszawie, wspólnym nabożeństwie warszawskich zborów, polskim i europejskim aliansie ewangelicznym, ordynacjach pastorskich.

Zamieszczamy też sporo świadectw odmienionego życia – przykładów nowego odrodzonego życia tych, którzy mają prawo stać się dziećmi Bożymi, bo przyjęli Tego, który narodził się w Betlejem, by dać się ukrzyżować na Golgocie – ponieść winę za grzech każdego człowieka i zmartwychwstać, zwyciężając śmierć. Bo Betlejem to początek Jego drogi na krzyż. Betlejem i Golgota są nierozerwalne.

Pan Jezus nie jest już dziecięciem, dobrze o tym pamiętamy. Z wielką radością wspominamy też to, że opuścił niebo, by stać się dzieckiem. Niech rozpamiętywanie tych wydarzeń wzbudza w naszych sercach radość, wdzięczność i oddanie Najwyższemu. I niech towarzyszą nam one przez cały nadchodzący rok 2007.



Copyright © Słowo i Życie 2006
Słowo i Życie - strona główna