Gene Dulin

Temat główny

Po raz pierwszy byłem w Polsce 42 lata temu. Puławska była pierwszym zborem, który  odwiedziłem. Nabożeństwa wtedy odbywały się na pierwszym piętrze, w małej sali, było około 20 osób. Przez wiele miesięcy przygotowywałem się do tamtej podróży do Polski, a gdy tu się znalazłem, zobaczyłem więcej niż się spodziewałem. Zostałem przywitany jakbym był jednym z was. I od tego czasu wiem, że zawsze jestem tu mile widziany. Tak więc zbór na Puławskiej w Warszawie jest mi bardzo bliski. Jestem nawet jego honorowym członkiem.

Patrzę dziś na was i myślę, że wszyscy tu jesteście dziedzicami tych, którzy w ciężkich czasach komunizmu twardo stali w swojej wierze. Znosili różnego rodzaju przeciwności, ale nie szli na kompromis, gdy chodzi o prawdę Chrystusową. Dziadek Andrzeja był zdjęty z ulicy do więzienia. Przez sześć miesięcy jego rodzina nie wiedziała, czy on żyje. Inni z powodu swojej wiary całe lata spędzili w więzieniu. Ale pozostali wierni Bogu i jak długo żyję, chcę o tym pamiętać. I modlę się, żebyście i wy nigdy nie zapomnieli wierności tych, którzy byli przed wami.

Przeglądałem swoje notatki sprzed 42 lat. Notatki z kazania, jakie wtedy tu wygłosiłem, gdzieś się zgubiły. Ale dobrze pamiętam, co wtedy zwiastowałem. Jest jeden fragment Biblii, który przez całe życie był moim przewodnikiem, od pierwszego kazania do dziś: „Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2,2). W zasadzie to jest główny temat każdego mojego kazania. I dzisiaj także.

A czym jest przesłanie Ewangelii? Apostoł Paweł w Liście do Koryntian reasumuje swoje zwiastowanie następująco: „Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism” (1 Kor 15,3-4). Jezus Chrystus żył na ziemi, umarł i zmartwychwstał z powodu naszych grzechów. To musi być zawsze zwiastowane światu. Dziś też! I tam gdzie to jest głoszone, tam Kościoły są żywe. Bowiem to przesłanie jest zgodne z wolą Boga i zaspakaja potrzeby ludzi. I tak dzieje się na całym świecie. Słyszałem, że komunistyczne władze Chin przekazały chrześcijańskim liderom instrukcje, zezwalające na głoszenie, że Jezus był dobrym człowiekiem, wspaniałym nauczycielem i wielkim filozofem; nie wolno im było jednak mówić o zmartwychwstaniu. Ale jak nie będziemy mówić o zmartwychwstaniu, nie będzie to już Ewangelia. Jezus był wspaniałym nauczycielem i wielkim filozofem, to był najwspanialszy człowiek jaki kiedykolwiek żył. Ale był kimś znacznie więcej. Był Synem Bożym. To Zbawiciel całego rodzaju ludzkiego. Twój i mój Zbawiciel. Jezus to z martwych wzbudzony Syn Boga Żywego. Niestety, dziś są Kościoły, gdzie tego przesłania w ogóle nie słychać. Jeden z moich przyjaciół opowiadał, że odwiedził pewien zbór w naszej okolicy, gdzie podczas całego nabożeństwa ani razu nie wspomniano imienia Jezusa.

Jeśli nie Jezusa Chrystusa, to co ma zwiastować Jego Kościół? Jak mamy się modlić? Przecież modlimy się w imieniu Jezusa. Jakże możemy obchodzić Wieczerzę Pańską? To przecież jest przypomnienie Jego śmierci męczeńskiej. Jezus jest istotą wszystkiego, co robimy. On nie może być na marginesie naszego życia, naszych nabożeństw czy jakiejkolwiek dziedziny naszego bytowania na ziemi. To jest bardzo ważne, bo wszyscy zgrzeszyliśmy i każdemu brakuje chwały Boga (Rz 3,23). Apostoł Jan mówi, że jeśli ktokolwiek z ludzi mówi, że nie jest grzesznikiem, to kłamie (1 J 1,8 i 2,4). Grzech jest jak choroba. Im dłużej w nim trwamy, tym bardziej stajemy się schorowani. A gdy jesteśmy chorzy, idziemy do lekarza. Lekarz zaleca nam jakąś kurację, stosujemy ją i stajemy się znowu zdrowi. Dokładnie tym jest Ewangelia dla naszego duchowego życia. Jezus Chrystus jest wielkim lekarzem, a Jego receptą jest wiara. Człowiek, który wie, że rozchorował się z powodu jedzenia czegoś, nie będzie już tego jadł, unika tego. Podobnie jest z grzechem. Gdy przez wiarę przyjmujemy Jezusa do swojego życia i zostajemy oczyszczeni Jego krwią, nie chcemy już powracać do grzechu.

Ewangelia to, po pierwsze, przesłanie o Jezusie Chrystusie. Po drugie, Ewangelia to również nowy rodzaj życia. Pod wpływem Ewangelii następują przemiany w naszym życiu. Alkoholik będzie się trzymał z dala od butelki. Cudzołożnik będzie się trzymał z dala od osób, które go kuszą. Kłamca będzie sprawdzać każde swoje słowo, by być pewnym, że mówi prawdę. Ten, który kocha materialne dobra, powie sobie, że “lepiej jest dawać, aniżeli brać” (Dz 20,35). W każdej sferze życia szatan atakuje nas. Kiedy człowiek rodzi się na nowo, szatan natychmiast atakuje. On wie, że taki człowiek nie miał możliwości wzrosnąć i atakuje najmocniej. Ale zachęcam was do wytrwałej wierności Bogu. Diabeł przyjdzie jak lew ryczący, aby pochłonąć (1 P 5,8). Ale Jakub ma na to radę: „Poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4,7). Jeżeli pozostajemy wierni, Chrystus jest przy nas i pomaga nam odnieść zwycięstwo. Nikt z nas nie jest w stanie pokonać szatana w pojedynkę. Szatan należy do duchowego świata. My należymy do materialnego świata ludzi. Duchowy świat zawsze jest silniejszy. Ale kiedy Chrystus jest w naszym życiu, stajemy się kimś więcej. Mamy w sobie Bożą moc, Duch Boży wypełnia nas. I tak jesteśmy w stanie pokonywać szatana.

Jest jeszcze trzeci element przesłania Ewangelii - nagroda, która ma jakby dwie części. Jezus obiecał tym, którzy w Niego uwierzą, że będą mieli życie i to życie w obfitości. Dla wielu ludzi obfite życie oznacza być bogatym. Zbyt wielu ludzi wierzy, że im więcej będą mieć pieniędzy, tym szczęśliwsi będą. Ale każdy z nas wie, że pieniądze szczęścia nie dają. Obfite życie, o którym Jezus mówił, to niewysłowiona radość. Każdy, kto zna Chrystusa, ma w sobie tę radość. To nie oznacza, że nie będzie problemów. Ja mam problemy i wy macie problemy. Jezus nigdy nie obiecywał, że w naszym życiu nie będzie problemów. Ale daje nam obietnicę, że będziemy mieli siłę, aby te problemy pokonać. I w Nim każdy problem może być obrócony w zwycięstwo. To jest wspaniałe.

Było to w 1925 roku. W Rosji komuniści wymuszali swój sposób myślenia na całym narodzie. Chrześcijanie byli gnębieni, mieli problemy nie do opisania, ale mimo wszystko byli jednak tacy, którzy wiernie trzymali się Boga. Jednym z wielkich liderów tamtych czasów był brat Prochanow. W miejscowości Tawir zwołał on zjazd młodzieży chrześcijańskiej. Tuż po rozpoczęciu przyjechała milicja i aresztowała wszystkich. A ponieważ więzienia były już przepełnione, osadzono ich w prawosławnym klasztorze, zamienionym na więzienie. Gdybym był wśród nich, być może spuściłbym głowę i powiedziałbym: Panie, czemu dopuściłeś to na mnie? Ale brat Prochanow powiedział: „Przyjechaliśmy na zjazd, więc miejmy zjazd”. Zaczęli więc śpiewać, a pod mury klasztoru przychodzili ludzie z miasteczka, aby ich słuchać. Władze nie były zadowolone z takiego obrotu sprawy i kazano powstrzymać śpiew. Ale Prochanow odpowiedział, że nic nie może powstrzymać śpiewu młodzieży. Stanęło na tym, że będą śpiewać tylko dwie godziny dziennie. Po paru dniach zwolniono młodszych uczestników zjazdu, ale jedenastu najstarszych, wśród nich Prochanowa, zatrzymano w areszcie. W ciągu dnia pracowali na polu, a wieczorem wracali do klasztoru. Brat Prochanow dostrzegł w tym świetną okazję. Zaczął ich nauczać, jak studiować Biblię, jak przygotować kazania, na czym polega publiczne przemawianie. Przerobił z nimi wszystkie kursy z homiletyki. Lepszych nie otrzymaliby nawet w szkole biblijnej. Tak oto, na koszt komunistów, ci młodzi ludzie zostali przygotowani do kaznodziejstwa. Gdy w końcu wypuszczono ich, rozjechali się po Rosji zwiastując Ewangelię. Nauczyli się tego w więzieniu. Na początku naszej służby odwiedziliśmy Irkuck na Syberii. Człowiek, który prowadził tam zbór, był jednym z tych jedenastu. Byliśmy w Odessie nad Morzem Czarnym - nabożeństwo prowadził też jeden z tych jedenastu. Przyjechaliśmy do Warszawy – Jerzy Sacewicz, założyciel zboru na ul. Puławskiej, też był jednym z tych jedenastu. Czyż Bóg nie jest wspaniały? On potrafi obrócić najtrudniejsze przeżycia w coś, co przyniesie Jemu chwałę.

Wszyscy jesteśmy dziedzicami wierności ludzi, którzy byli przed nami. I w pewnym sensie, my wszyscy możemy powrócić do roku 1925 i możemy tak cofać się aż do czasów apostoła Pawła, obserwując jak pokolenie za pokoleniem było wierne Ewangelii Chrystusa. Czy więc kogoś może dziwić to, że mamy radość niewysłowioną? Czy kogoś dziwi to, że mówimy o obfitym życiu? Nie jesteśmy najbogatszymi ludźmi na świecie, ale z pewnością jesteśmy najszczęśliwsi.

Jest też jeszcze druga nagroda, o której chcę wspomnieć. Pismo Święte nazywa to koroną życia. Jesteśmy wzywani, by być wiernymi aż po śmierć, a otrzymamy koronę życia (Obj 2,10). Każdy z nas wie, że życie to rzecz tymczasowa. Czasem umierają bardzo młodzi ludzie. Pierwszy pogrzeb, jaki prowadziłem, to był pogrzeb mego kolegi. Życie jest bardzo niepewne. Mój ojciec mawiał: “Młody może umrzeć, stary musi umrzeć”. A pomiędzy życiem i śmiercią jest zasłona i nie możemy za nią zajrzeć. Ale Ewangelia odsłania ją przed nami i możemy patrzeć poza grób, możemy zobaczyć mieszkanie, które Chrystus przygotowuje dla nas. Wspaniałe miejsce, gdzie nie ma smutku ani łez. Miejsce, gdzie będziemy śpiewać, chwaląc Boga na wieki wieków. Niebo to miejsce, które czeka na swoich ludzi z tego świata. A wymogiem jest, abyśmy byli wierni aż po śmierć.

Oddałem swoje życie Jezusowi Chrystusowi 64 lata temu. Muszę przyznać, że przez te wszystkie lata Pan ani razu mnie nie zawiódł. Ja często Go zawodziłem, ale On nigdy. Ci z was, którzy chodzicie z Panem, mogą powiedzieć dokładnie to samo. Wzywam więc tych, którzy jeszcze nie znają Jezusa Chrystusa: Dziś oddajcie się Jezusowi i uznajcie Go jako Zbawiciela. Jego imię jest jedynym0 pod niebem, przez które możemy być zbawieni. W nikim innym nie ma nadziei (Dz 4,12). Jeśli jeszcze nie jesteś chrześcijaninem, dziś może być dzień twojego zbawienia. Dziś właśnie możesz odpowiedzieć na wezwanie Ewangelii. Możesz zacząć żyć życiem Ewangelii. I możesz oczekiwać tej wspaniałej nagrody, która jest przeznaczona dla tych, którzy poszli wiernie za Chrystusem. 

[Kazanie wygłoszone 10 lipca 2005 r. w Społeczności Chrześcijańskiej „Puławska” w Warszawie. Oprac. N.H.]

Copyright © Słowo i Życie 2005
Słowo i Życie - strona główna