Słowo i Życie nr 2/2005


Victor Knowles

Na wzór Jezusa

Chrześcijanin powinien być jak Jezus, myśleć jak Jezus, mówić jak Jezus, działać jak Jezus, kierować się w swoim życiu tym, czym kierował się Jezus.

Co jest siłą napędową naszego życia? Być może zależy to od tego, w jakiej części świata żyjemy. Dla wielu ludzi w krajach biednych będzie to konieczność przetrwania, podczas gdy w Ameryce dla większości będzie to potrzeba odniesienia sukcesu. Jezus nie kierował się żadną z tych rzeczy.

Nasz Pan wiedział, co było celem Jego życia. Pobrzmiewał on w każdym uderzeniu Jego serca i wyznaczał tętno. Obwieszczała go płynąca w Jego żyłach krew odkupienia.

 Jezus powiedział do Nikodema, że Syn Człowieczy musi być wywyższony (J 3,14). Oznajmił uczniom, że „Syn Człowieczy musi wiele cierpieć i musi być odrzucony przez starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie, i musi być zabity, a dnia trzeciego wskrzeszony” (Łk 9,22). Cierpienie. Odrzucenie. Śmierć! Zmartwychwstanie! Rankiem w dniu Zmartwychwstania aniołowie musieli przypomnieć kobietom wypowiedź Jezusa: „Że Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzesznych ludzi i musi być ukrzyżowany, a dnia trzeciego powstać” (Łk 24,7). My być może zapominamy, ale z całą pewnością Jezus zawsze pamiętał o swoim celu. To odwieczny Boży plan prowadził Jezusa wzdłuż Via Dolorosa na wzgórze Golgoty, gdzie grzeszni ludzie przebili gwoździami Jego wyciągnięte ręce.

Są sprawy – właśnie takie – z którymi jedynie Jezus mógł się uporać. My nie jesteśmy w stanie złożyć okupu za nasze grzechy, choćbyśmy nie wiem jak się starali. Ale są i takie sprawy, o które musimy - jeśli tylko chcemy nazywać się Jego imieniem i upodabniać się do Niego- usilnie zabiegać. Motywy, którymi kierował się Jezus, powinny kierować też nami. Na początek przypatrzmy się pięciu z nich, a własne studium wskaże nam ich więcej.

W tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę. Tak brzmi pierwsza zapisana wypowiedź Jezusa (Łk 2,49). Miał zaledwie 12 lat, gdy wypowiedział te słowa. Wyobraźmy to sobie. On wiedział, kto był Jego Ojcem. On wiedział, jakie sprawy były Jego Ojca. I wiedział, że On musi być w nie aktywnie zaangażowany, bez względu na to, czy miałby nauczać w świątyni, przemieniać wodę w wino czy dać się ukrzyżować na Golgocie.

Byłem ochrzczony również w wieku 12 lat i zawsze, od 22 czerwca 1958 r., wiedziałem, że muszę zajmować się sprawami mego Ojca. Musimy dać się pochłonąć sprawom Bożym.

Muszę zwiastować dobrą nowinę o Królestwie Bożym. Te słowa padły podczas usługiwania Chrystusa w Galilei. Uzdrawiał tak wielu ludzi w Kafarnaum, że w rezultacie ucierpiało na tym Jego zwiastowanie. Ludzie bardziej oczekiwali rzeczy cielesnych niż duchowych. W nie mniejszym stopniu jest tak i dziś. Uzdrowione ciało może żyć kilka lat dłużej, ale zbawiona dusza będzie żyć przez całą wieczność. Tak więc Jezus „rzekł do nich: Muszę i w innych miastach zwiastować dobrą nowinę o Królestwie Bożym, gdyż na to zostałem posłany” (Łk 4,43). Próbowałem koncentrować się na tym w mojej własnej służbie. Henry H. Halley stwierdził: „Zadaniem stojącego za kazalnicą jest zwyczajne nauczanie Bożego Słowa”. Nauczyłem się tego jako chłopiec od mojego taty, Dale’a V. Knowlesa, który w wieku 89 lat nadal zwiastuje Boże Słowo.

Muszę dziś i jutro, i pojutrze odbyć drogę. Jezus wypowiedział te słowa usługując w Perei. On wiedział, że będzie wydany na śmierć w Jerozolimie, nie w Perei. Tak więc dodaje (co przemawia na korzyść Heroda): „...bo jest nie do pomyślenia, by prorok ginął poza Jerozolimą” (Łk 13,33). Ale nawet Jego nieuchronna śmierć nie mogła powstrzymać Go od wykonywania Bożych dzieł w Perei. 11 września 2001 Thomas E. Burnett jun. telefonował z pokładu United Flight 43 do swojej żony: „My wszyscy wiemy, że zginiemy. Ale niektórzy z nas próbują w związku z tym coś zrobić”. Oni zrobili. My też wiemy, że umrzemy. Zróbmy coś z tym. Przejdźmy drogę. Do samego końca. Traktujmy to jako konieczność.

Muszę wykonywać dzieła tego, który mnie posłał. W zasadzie Jezus powiedział „musimy”, nie „muszę”. My, którzy bierzemy na siebie jarzmo Chrystusa, powiedzmy to samo: „Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać” (J 9,4). Darzę wielkim szacunkiem mojego profesora , mentora i przyjaciela Donalda G. Hunta. W wieku 83 lat wciąż naucza, głosi kazania i pisze. Ten rok jest 59. rokiem jego pracy jako redaktora The Voice of Evangelism. Planuje napisanie trzech książek. „Pracuj, bo noc nadejdzie” to jedna z jego ulubionych pieśni. Nie muszę się zastanawiać, dlaczego.

Muszę przyprowadzić inne owce. Jezus urodził się jako Żyd i umarł jako Żyd, ale nie chciał, by Kościół był tworzony tylko z Jego własnego narodu. On wiedział, że Jego Ojciec chce, by wszyscy ludzie byli zbawieni, dlatego powiedział: „Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz” (J 10,16). Przez ostatnie 30 lat jedność Bożego ludu była moją pasją i nie spocznę, aż będzie jedna owczarnia i jeden pasterz.

Niech każde z powyższych „muszę” w życiu i służbie Jezusa stanie się naszym własnym. Czyniąc tak, wypełniamy to, co najważniejsze w naszej służbie. 

Tytuł oryg.: The Jesus Driven Life [The Knowlesletter, March 2005]. Tłum. z ang. N. Hury. Wykorzystano za pozwoleniem.

Copyright © Słowo i Życie 2005
Słowo i Życie - strona główna