Nina i Bronek Hury
Wskazywać
drogę
- rozmowa z Aliną i Grzegorzem Baczewskimi o poradnictwie
chrześcijańskim
Wasza
decyzja o podjęciu nowej służby i przeniesieniu się do
Warszawy zapadła dość nagle. Oferta była bardzo atrakcyjna czy „nie do
odrzucenia”?
Grzegorz Baczewski: Poradnictwo
chrześcijańskie –
służba, którą rozpoczęliśmy pełnoetatowo od stycznia'05, zawsze było
ważną częścią
naszej pracy. Bardzo często ludzie szukali u mnie jakiegoś wsparcia,
rozwiązania problemu, a przygotowanie medyczne bardzo mi w tym
pomagało. Problemy
nerwicowe, depresyjne czy zdrowotne - ludzie przychodzili z tym do
mnie. W
dużej mierze te rozmowy zachęciły wiele osób do poszukiwania Boga czy
pójścia
za Nim. Przełomowe znaczenie miało dla mnie uczestnictwo w 2,5-rocznym
seminarium z poradnictwa chrześcijańskiego, zorganizowanym w Polsce na
początku
lat dziewięćdziesiątych. Ciekawe, że znalazły się na nim osoby, które
dziś są
mocno zaangażowane w tę służbę, m.in. Alina Wieja, Ewa Pieszka, Mira i
Adam
Otrembowie. Później w Warszawskim Seminarium Teologicznym rozpocząłem
wykłady z
duszpasterstwa, ukierunkowując je na poradnictwo.
Po
naszym przejściu do Ciechanowa, pracę zdominowały inne
działania, głównie misyjne. Moim marzeniem jednak było, by w
Ciechanowie
powstała poradnia chrześcijańska. Niestety, nie udało się jej
uruchomić. Ale
zaangażowałem się w działania Monaru – prowadziłem terapię dla rodzin.
I przez
cały czas towarzyszyło mi marzenie, żeby głównie tym się zająć. Byłem
przekonany, że jest to moim pierwszym i głównym powołaniem; tym, co
lubię robić
i do czego jestem przez Boga wyposażony.
Naturalna skłonność i
zdolność?
GB:
I skłonność, i zdolność, i zamiłowanie. Myślę, że z jednej strony Bóg
włożył we
mnie swoje obdarowanie, z drugiej - moje przygotowanie medyczne
wzmacniało je.
Zastanawiałem się nieraz, po co tyle lat takiej ciężkiej nauki, jeśli
później
tego nie wykorzystuję. A to było przygotowanie do tej służby.
Czy wciąż pracujesz
również jako lekarz?
GB:
Już od 1998 roku nie pracuję zawodowo w służbie zdrowia.
Byłeś
pediatrą czy radiologiem?
GB:
Pracowałem w szpitalu dziecięcym jako pediatra i jednocześnie w
przychodni jako
radiolog. Jeszcze w wojsku rozpocząłem specjalizację z radiologii. Nie
zrobiłem
jej jednak. Obawiałem się, że odizoluje to mnie od bezpośredniego
kontaktu z
pacjentem.
Ukończyłeś Wojskową
Akademię Medyczną w Łodzi. Jaki masz
stopień wojskowy?
GB:
Poprzestałem na stopniu porucznika. W tzw. roku awansowym złożyłem
podanie o
zwolnienie z wojska. To było w 1989 roku i po trzech miesiącach
dostałem list z
podpisem gen. Jaruzelskiego, że zwalnia mnie i przenosi do rezerwy. Tak
więc po
11 latach służby w wojsku, odszedłem do cywila.
Powróćmy do poradnictwa...
GB:
Przez cały czas mojej pastorskiej służby prowadziłem też w różnych
Kościołach
wykłady, głównie na tematy poradnictwa rodzinnego i małżeńskiego. Kilka
lat
temu nawiązała się współpraca z Fundacją PROeM. Podczas obozów dla
rodzin
prowadziłem nauczanie z dziedziny życia rodzinnego. Moje myśli szły w
kierunku
poradnictwa, a Ewa i Władysław Dwulatowie, kierujący tą Fundacją,
mówili, że
ich pragnieniem jest rozwijanie tego typu działań. Któregoś razu, gdy
snuliśmy
swe marzenia, te propozycje się skonkretyzowały. Zaproponowano nam
prowadzenie
poradni chrześcijańskiej w ramach Fundacji PROeM. I podjęliśmy decyzję,
wierząc, że to jest Boży kierunek...
Co właściwie oznacza
termin poradnictwo chrześcijańskie?
GB:
To pojęcie bardzo szerokie i polskie nazewnictwo nie oddaje jego
istoty.
Poradnictwo chrześcijańskie związane jest z ludźmi, którzy gdzieś w
życiu się
pogubili, nie wiedzą jak żyć, jak funkcjonować, jak się odnaleźć.
Czyli bliskie jest
psychologii?
GB:
Tak, poradnictwo chrześcijańskie w dużej mierze korzysta z psychologii,
jako
wiedzy o funkcjonowaniu człowieka.
Przez pryzmat
światopoglądu chrześcijańskiego?
GB: Oczywiście. Doradcy
chrześcijańscy
oprócz przygotowania biblijnego mają przeważnie przygotowanie
psychologiczne,
pedagogiczne, socjologiczne, antropologiczne czy inne. Chodzi o to, by
jak
najlepiej poznać człowieka i mechanizmy jego funkcjonowania. To szeroka
dziedzina, a wszystko sprowadza się do tego, by pomóc ludziom odnaleźć
się w
życiu, lepiej funkcjonować.
A psychoanaliza?
GB:
Psychoanaliza jest formą świeckiej terapii. Natomiast poradnictwo
chrześcijańskie do wiedzy psychologicznej, którą wykorzystuje i na
której bazuje,
dodaje światopogląd chrześcijański i antropologię biblijną, by pomóc
ludziom
odnaleźć sens życia, który wynika z relacji z Bogiem. Psychologia
świecka
zajmuje się sferą fizyczną i psychiczną, chociaż coraz częściej mówi też o sferze duchowej - o głębi życia
ludzkiego, o potrzebach duchowych. Poradnictwo chrześcijańskie to
korzystanie z
wiedzy świeckiej: psychologicznej, medycznej i socjologicznej, ale w
połączeniu
ze światopoglądem chrześcijańskim, z biblijnym spojrzeniem na człowieka.
Kiedy przenieśliście się
z Ciechanowa do Warszawy ?
Alina Baczewska: Ja z dziećmi pod koniec
sierpnia 2004, aby nasi
synowie zaczęli rok szkolny już w Warszawie. Grzegorz natomiast jeszcze
do
grudnia pracował w Ciechanowie.
GB: Nie
spodziewałem się, że to rozwinie się aż tak szybko. Ale podjęcie przez
Beniamina -starszego syna - nauki w Warszawie przyśpieszyło nasze
decyzje.
Otwarciem Bożych drzwi do tej służby było też grzecznościowo
udostępnione nam
mieszkanie w Warszawie.
Co na to Społeczność
Chrześcijańska w Ciechanowie?
GB:
O naszym odejściu powiedzieliśmy pół roku wcześniej. Był czas na
przygotowania.
Dla niektórych było to przeżycie trudne. Ale wierzę, że w ten sposób
Bóg daje
nowe możliwości i wyzwania dla kolejnych osób. Zupełnie inaczej
funkcjonuje
się, gdy ciężar odpowiedzialności czuje się na własnych barkach, gdy
wchodzi
się w nowy zakres obowiązków i wyzwań. Kolejni liderzy zostali powołani
do
służby przewodzenia.
Powróćmy do Warszawy.
Jesteście pracownikami PROeM...
GB: Nowa służba
poradnictwa chrześcijańskiego funkcjonuje w ramach Fundacji PROeM,
która ją
rozwija i firmuje. Stamtąd też otrzymuję wsparcie finansowe. Również warszawskie biuro
Fundacji
zostało przeznaczone dla tej służby.
Jak je nazywacie?
Gabinetem?
GB: Mówimy o
chrześcijańskiej poradni, której została nadana oficjalna nazwa
“Kompas”.
Chrześcijańska, czyli dla chrześcijan?
GB: To poradnia, która
prezentuje
chrześcijańskie wartości, chrześcijański światopogląd, chrześcijańskie
spojrzenie na problemy człowieka i ich rozwiązywanie. Czyli dla ludzi
wierzących, którzy się pogubili, by pomóc im powrócić na właściwą drogę
i
prowadzić życie według Bożych standardów. I dla niewierzących, którzy
nie
wiedzą jak żyć, by wskazać im na pełnię życia w Bogu, że nie są samotni
i mogą
odnaleźć sens życia.
Widzę
niesamowite zapotrzebowanie na tego typu poradnictwo.
Zgłaszają się ludzie z różnych Kościołów.
Może Alians Ewangeliczny
powinien Cię wziąć na etat?
GB: W ramach Aliansu taka
służba
mogłaby dobrze funkcjonować i rozwijać się. Ja wychodzę z założenia, że
gdy
boli, to czy jest to osoba z Kościoła Baptystycznego,
Zielonoświątkowego czy
Chrystusowego, to każdy cierpi i potrzebuje pomocy. Nasza poradnia nie
jest
związana tylko z jedną denominacją. PROeM współpracuje z wieloma
Kościołami. To
szerokie forum.
Czy pastorzy też mogą
korzystać z tej poradni?
GB: Pastorzy są jedną z grup
najbardziej narażonych na różnego rodzaju problemy: stany depresyjne,
kryzysy
czy wypalanie się i także potrzebują wsparcia, a niejednokrotnie pomocy
wykwalifikowanego terapeuty.
Czy poza Warszawą i
Ciechanowem ktoś wie o tej poradni?
GB: To dopiero
początki.
PROeM pisze o
tym w swoich listach i na stronie internetowej. Wraz z rozwojem tej
pracy
będziemy coraz szerzej reklamować nasze działania.
Jako
rodzina włączyliśmy się do Społeczności
Chrześcijańskiej Północ. I w jej ramach prowadzimy również poradnictwo
chrześcijańskie.
Ile
płaci się za wizytę w „Kompasie”?
GB: Nie chcemy, by strona
finansowa
komukolwiek uniemożliwiła dostęp do porady. Niektórzy w ogóle o to nie
pytają i
nie poruszam tego tematu. Ale przychodzą także osoby, które pracują w
biznesie
i wiedzą, że praca kosztuje. Sami bywają doradcami, prowadzą wykłady i
biorą za
to pieniądze. Tacy pytają: ”Ile mam zapłacić”? Poradnia Kompas jest
częścią
działalności statutowej PROeM i jeśli ktoś chce, może dokonać wpłaty -
są druki
wpłaty na konto Fundacji. Jest to na zasadzie dobrowolnej ofiary. Ktoś
wpłaci
10 czy 20 zł, druga osoba może wpłacić 100 czy więcej. Przychodzą
ludzie bardzo
biedni, przychodzą też zamożni – wszyscy potrzebują pomocy.
Ile osób tygodniowo
przyjmujesz?
GB: Nie
umawiam się więcej niż z trzema osobami czy trzema małżeństwami
dziennie. Jedna
osoba potrzebuje średnio dwóch godzin. Przeciętnie na sesjach
poradnictwa
spędzam sześć godzin dziennie.
To dopiero początki.
Codziennie masz te trzy osoby?
GB: Tak,
niekiedy muszę przekładać spotkania na następny termin. Osób
potrzebujących i
naprawdę w głębokich problemach jest cała masa.
A gdy ktoś przychodzi, bo
lubi sobie pogadać?
GB:
Uważam, że gdy ktoś ma taką potrzebę, a nie znajdzie nikogo, kto by go
zechciał
wysłuchać, to może szukać w niewłaściwym miejscu albo problem będzie
narastać.
Często taka osoba w Kościele nie znajduje dla siebie miejsca i czuje
się
niezrozumiana i nieakceptowana. Więc lepiej, jeśli wyrzuci to z siebie
i
zostanie ukierunkowana, niż miałaby popadać w coraz głębszą frustrację.
Odesłałeś kogoś do
psychiatry?
GB: Jeszcze
nie. Ale przy zaawansowanej depresji, przy różnych psychozach, należy
to robić.
Byłoby niemoralne, nie odesłać do specjalisty człowieka potrzebującego
leczenia.
Udzielanie
pomocy traktuję całościowo. Z jednej strony leczenie psychiatryczne, z
drugiej
- wspomaganie poprzez
poradnictwo. Kościół w tym procesie
zdrowienia może odgrywać znaczącą rolę.
A jeśli chodzi o Kościół,
czy Twoje zaangażowanie w
Społeczności Chrześcijańskiej Północ sprowadza się tylko do poradnictwa
zborowego?
GB: Pastor Przełożony chce
mnie
angażować również do kaznodziejstwa. Przez tyle lat byłem pastorem i
nadal
chętnie będę pełnił służbę nauczania. Chcę być częścią tego Kościoła i
angażować się w jego działalność, na ile mi czas pozwoli.
Alinko,
jesteś zaangażowana w tę służbę tylko w poradni zborowej czy również w
Kompasie?
AB:
W Kompasie na razie sporadycznie, ale myślę o szerszej służbie w
przyszłości w
miarę potrzeb i moich możliwości.
Jeśli do poradni zgłasza
się kobieta to z kim zostaje
umówiona?
GB: Zależy, jakie to są
problemy. Jeśli z pogranicza medycyny
(depresja, stany lękowe), biorę to na siebie.
AB: Do mnie trafiają
„lżejsze przypadki”. Jeśli kobieta woli
rozmawiać z kobietą, oczywiście trafia do mnie.
Oboje jesteście na etacie
Fundacji PROeM?
GB:
W Fundacji jest zasada, że do służby angażowane są małżeństwa. Chodzi o
to, by
oboje małżonkowie stali za tą służbą, by siebie wspierali w pracy.
AB: Od siedemnastu lat
byliśmy w służbie pastorskiej. I wiem, że
jeśli druga strona żyje zawodowo czym innym, przeszkadza to w służbie.
Grzegorz
nie musi się martwić o wiele spraw, bo wie, że zajmę się nimi. Jeśli
nawet nie
doradzam konkretnej osobie, to się modlę i stoję duchowo za tą służbą.
GB: Ważne, że nasze dzieci
są dopilnowane. To byłoby chyba
najgorsze, gdybym innym udzielał porad, a mój dom leżał w ruinie. Jeśli
mam
udzielać porad innym rodzinom, to muszę mieć swój dom uporządkowany;
wtedy
wiem, co mówię i jak to działa.
Ale jak masz własny dom
uporządkowany, możesz nie rozumieć
problemu...
GB:
Och, problemy rozumiem, bo nie jestem oderwany od życia i nie ma
małżeństw
idealnych. Każdy ma różnego rodzaju kryzysy, trudności i problemy.
Chodzi o to,
by uczyć się przez nie przechodzić. Wiem, jak mogą funkcjonować
małżeństwa,
które nie budują swojego związku i nie porządkują spraw.
Przychodzą ludzie ze
swoimi problemami i nie są to łatwe
sprawy. Czy nie jest tak, że słuchasz kogoś przez dwie godziny, a
później
siedzi to w Tobie. Nie możesz spać w nocy i myślisz, że mogłeś bardziej
pomóc,
że byłeś nie dość ciepły albo za mało stanowczy. Czy psychicznie nie
obciąża
Cię to tak, że czasem nie dajesz sobie rady?
GB:
Służba ta jest bardzo stresująca i większość osób, które zajmują się
poradnictwem, nie wytrzymuje długo, wypala się i odchodzi. Trzeba w
mądry
sposób chronić siebie, aby zachować równowagę. Praca w służbie zdrowia
przygotowała mnie do tego w dużej mierze. W szpitalu widziałem ludzi
cierpiących i umierających. Jeśli nie potrafiłbym się zdystansować, po
pewnym
czasie nie byłbym w stanie dalej pracować. Trzeba nauczyć się i
współczucia, i
dystansu równocześnie. Praca w Kościele także nauczyła mnie, że z
jednej strony
“każdy swój własny ciężar poniesie”, a z drugiej - mamy “nosić
brzemiona jedni
drugich”. I bliskość, i dystans.
I jeszcze składanie u
stóp Jezusa.
GB: Właśnie
to! Moja osobowość pomaga mi otrząsnąć się z tych problemów, a
jednocześnie
słuchać i współczuć. Wcześniejsza praca zawodowa nauczyła mnie, że nie
mogę
problemów zawodowych przenosić do swojego życia, dać się nimi
przytłoczyć. Ale
bywają sprawy, które bardzo mocno dotykają i długo gdzieś w głowie się
kołaczą.
I dlatego na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie przyjmować więcej niż
trzy
osoby dziennie. A później muszę odreagować - wziąć sobie Biblię,
przemyśleć,
pomodlić się, złożyć ten ciężar Bogu, otrząsnąć się i dalej żyć. Bo
wiem, że
trzeba tym ludziom pomóc, że jestem tu po to, by pokazać drogę wyjścia
z
problemów
Jak można umówić się na
wizytę w Kompasie?
GB: Udostępniam
numer telefonu komórkowego. Każdy, kto zadzwoni, może się umówić na
jakiś
termin. Można też zrobić to przez e-mail albo listownie na adres
skrzynki
pocztowej Fundacji.
Jak odnajdujecie się w
Warszawie? Żal Wam trochę pozostawionego
w Ciechanowie własnego domu z ogródkiem?
AB: Mamy
już doświadczenie w tej dziedzinie, nie jest to nasza pierwsza
przeprowadzka.
Na pewno tęsknimy za ludźmi i miłymi nam miejscami, ale uczymy się
funkcjonować
tu i teraz.
GB:
Wszystko jest inne. Trzeba się przyzwyczaić. Tu już nie wyjdę sobie do
ogródka,
nie ma dokoła ciszy ani bażantów w pobliżu. Musimy sprzedać nasz dom w
Ciechanowie i kupić coś tutaj. A nie wiem, na jak długo. Na pewno
chciałbym
popracować i chciałbym, żeby ta służba się rozwinęła.
Szczerze tego życzymy i
dziękujemy za rozmowę.
kontakt:: pastor Grzegorz
Baczewski tel.
0- 662 029 761
Copyright ©
Słowo i Życie 2005