numer 4/2004


 

Rostvit Twins

Rostvit Twins – tak powszechnie zwane są Faye and Janice – są międzynarodowymi misjonarkami. Śpiewają i opowiadają o Jezusie Chrystusie. Odwiedzając konkretny kraj zwykle przygotowują też kilka pieśni w jego języku. Wielkie zainteresowanie - nie tylko dzieci - wzbudza ich występ z kukiełkami. Pamiętam, jak pierwszy raz go oglądałam. Uśmiechnięte twarze dwóch kobiet i gadające lalki w ich rękach. Zagadką dla mnie było, skąd pochodzi głos. Pierwsza myśl – playback! Ale nie – lalki na bieżąco komentowały sytuację (na przykład błysk flesza: „To chyba błyskawica”). Okazuje się, że Faye i Janice do perfekcji opanowały brzuchomówstwo. Były też w stanie przyswoić sobie mnóstwo tekstów w najdziwniejszych językach.

W swoim repertuarze mają wiele własnych pieśni - pisały teksty i komponowały do nich muzykę. Odwiedziły ponad dziewięćdziesiąt krajów. „Nie odwiedziłyśmy wszystkich kontynentów. Nie byłyśmy na Antarktydzie” – żartują. W swoim repertuarze pieśni używają ponad stu języków. Wielokrotnie były też w Polsce. W lipcu 2004 r. - wracając z Białorusi - po raz dziesiąty odwiedziły Warszawę.

Nie marzyły ani o śpiewaniu, ani o pracy misyjnej. Mikrofon i scena nie tylko ich nie pociągały, ale paraliżowały. Zaczęło się w szkole średniej. Dyrekcja zaproponowała im występ w szkolnej imprezie, by... zaoszczędzić na kosztach wynajęcia zespołu muzycznego. Potem był siostrzany kwartet, usługujący w amerykańskich Kościołach, szkoła biblijna, pierwszy wyjazd na misję do Afryki...

W roku 2002 wydały książkę „Twin Reflections” (stamtąd pochodzi tekst "Rozmyślając o Bożych ścieżkach").To świadectwo Bożego prowadzenia w ich misjonarskim życiu, konkretnego Bożego działania, czasem w bardzo konkretnych, prozaicznych i drobnych sprawach. Nie jest to zapis turystycznych wrażeń z egzotycznych krajów, ale opowieść o niesamowitych Bożych odpowiedziach na konkretne ich modlitwy: w amerykańskim college’u, w afrykańskiej dżungli, na pustej o północy stacji kolejowej na indyjskiej prowincji. Janice i Faye sa trochę niedzisiejsze. Postanowiły nie rozsyłać listów z prośbami o pomoc, a swoje potrzeby powierzać tylko Bogu. Mają setki świadectw  potwierdzających, że Bóg wciąż zaopatruje swoje dzieci: posyła puszkę napoju, życzliwego człowieka, ostrzeżenie w porę, pieniądze na bilet... Bywały w tarapatach, w niedosypianiu i głodzie i niejednokrotnie doświadczyły, że dla Boga nie ma sytuacji niemożliwych, że On dotrzymuje swych obietnic. O tym opowiadają w swojej książce. Czyta się ją jednym tchem, szkoda, że tylko w języku angielskim. (nh)


Copyright © Słowo i Życie 2004
Słowo i  Życie - strona główna