Nina i Bronisław Hury
Od redakcji
Spośród mnóstwa informacji z ostatnich
tygodni, trzy przyciągnęły naszą uwagę. Nie są ważniejsze od innych, ale dobrze
charakteryzują czasy, w jakich żyjemy.
Znęcanie się
Amerykanów nad Irakijczykami w więzieniu pod Bagdadem zszokowało wszystkich
na Wschodzie i Zachodzie, świat islamski i chrześcijański. Oficjalnie wszyscy
byli zgodni: To z pewnością nie powinno było się zdarzyć! Jednak późniejsze
doniesienia mówiły, że rozkaz takiego traktowania więźniów mógł pochodzić z
bardzo wysokiego szczebla. Jaką więc wartość ma oficjalnie humanitarne
podejście, przy jednoczesnym poufnym nakłanianiu do brutalności?
Taśma wideo z okrutnej
egzekucji, wykonanej przez al Kaidę na 26-letnim Amerykaninie, nie wywołała już tak
zgodnych komentarzy. Zszokowała jedynie Zachód. Reakcje w
świecie islamskim były mniej jednoznaczne. Oficjalnie wielu Arabów potępiło ten
okrutny mord, ale większość społeczności islamskiej znajdywała
usprawiedliwienie. Czy odmienne traktowanie tego mordu wynika jedynie z różnic
religijnych i kulturowych?
Spór o tzw. Paradę
Równości, planowaną w Warszawie na 11 czerwca, wzbudził sporo emocji. Parada w
oficjalnych założeniach miała upominać się o prawa mniejszości w naszym kraju.
W materiałach propagandowych organizatorów tej parady można przeczytać, że homoseksualiści, wraz z
członkami mniejszości religijnych i narodowych, chcą przejść Traktem Królewskim
przed Sejm. Przeciwnicy zarzucali organizatorom, że w istocie nie chodzi o
upominanie się o czyjekolwiek prawa, lecz o publiczne obnoszenie się z seksem i
propagowanie homoseksualizmu. Organizatorzy ripostowali oskarżeniami o brak
tolerancji, rasizm i faszyzm. Czy upominanie się o prawa do godnego życia nawet
niewielkich i dziwacznych grup nie jest słuszne? Czy każda forma protestu jest
do przyjęcia? Ewangeliczne chrześcijaństwo w naszym kraju też należy do
mniejszości, ale nie po drodze nam z homoseksualistami.
Tak oto pomieszanie
rzeczy słusznych i niesłusznych, prawdy i fałszu sprawia, że czujemy się
skołowani i zagubieni. Niechętnie zabieramy głos, bo nie chcemy mieć z tym nic
wspólnego. Ale to nie jest dobra postawa. Pan Jezus powiedział do swoich
uczniów, że są solą ziemi i światłością świata (Mt 5,13-14). Choć to
niepopularne i niewygodne, na ludziach wiernych Chrystusowi spoczywa obowiązek
mówienia prawdy i stanowczego opowiadania się po słusznej stronie i piętnowania
zła.
W tym numerze „Słowa i
Życia” zamieszczamy kilka artykułów odnoszących się do aktualnych wydarzeń.
Szczególnej uwadze polecamy „Na progu Eurolandu” – refleksje pastora Andrzeja Bajeńskiego
w związku z naszym przystąpieniem do Unii Europejskie. „Jak było naprawdę?”
Jerzego Sikory to jeszcze jeden głos w dyskusji o filmie „Pasja”. Artykuł „Czy
jest nadzieja na trwały pokój” nawiązuje do sytuacji w Iraku. Wskazuje na
jedyne źródło pokoju – nowe narodzenie, odnowienie serca i umysłu poprzez wiarę
w Jezusa Chrystusa. To jedyna, choć pomijana, naprawdę dobra wiadomość, czytamy
w tekście „Radosna wiadomość”. To jedyny sposób na rozwiązanie wielu problemów,
również kwestii głodu i przeludnienia („Fatalny błąd Malthusa”). I nie chodzi o
bycie religijnym, a o autentyczne osobiste poznanie Boga („Bóg zna ludzkie serca”) To jedyny sposób na odnalezienie
sensu życia, co potwierdza przykład Adama Byry („Chrześcijańska Społeczność w
Sandomierzu”), Leszka Szuby („Wspominając początki i dążąc do celu”) czy
Aleksandry Leszczyńskiej („Przez Boże okulary”). To pewna skała, pozwalająca
przetrwać ciężkie doświadczenia, które nie omijają przecież chrześcijan („Moja
batalia z huśtawką nastrojów”), zmieniająca diametralnie nasze spojrzenie na
życie („Jesteś kowalem swego losu”).
Z wydarzeń kościelnych
odnotowujemy otwarcie nowej kaplicy w Sandomierzu (to dobra okazja, by
zaprezentować tę społeczność), wybór pastora Władysława Dwulata na Sekretarza Generalnego Aliansu
Ewangelicznego, konferencję dla kobiet Tabita 2004, oryginalny w swej formie
Dzień Biblii w Grudziądzu.
<>Zachęcamy do lektury i
życzymy dobrego lata. ■
<>
Copyright
© Słowo
i Życie 2004