Słowo i Życie - numer 4/2003





Victor Knowles

Twój pierwszy dzień w niebie

Przed chwilą jeszcze żyłeś i czułeś się dobrze, i wtedy coś się stało. Może poślizgnąłeś się na schodach lub zostałeś uderzony przez samochód albo miałeś atak serca. Albo po prostu poszedłeś spać i nigdy się nie obudziłeś. W tej rzeczywistości, ma się rozumieć...

Teraz jesteś gdzieś indziej. I jest to coś innego. Wprawdzie jesteś tutaj, ale trudno ci to opisać. Nie martw się. Bóg mówił, że tak to miało być: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1 Kor 2,9).

----------------------------------------

To Twój pierwszy dzień w Niebie! Niebo – święte miejsce zamieszkiwania Boga. Wszystkie pieśni o Niebie, które kiedyś śpiewałeś, teraz się spełniają. Wszystkie biblijne wersety o Niebie teraz stają się realne. Niebo już nie jest dłużej ani teorią, ani teologią. Bertrand Russel i setki innych sceptyków mylili się  – kompletnie mylili się. Charles Spurgeon i miliony innych wierzących mieli rację – absolutną rację. Astronomowie mówią nam, że od granicy wszechświata dzieli nas 10  miliardów lat świetlnych. Światło podróżuje z prędkością 300 tys. km na sekundę. To oznacza, że trzeba 10 miliardów lat, by dostać się na skraj naszego wszechświata. A ty momentalnie, w okamgnieniu przybywasz tu w asyście aniołów. Żegnaj świecie, żegnaj!

Niebo. Jestem w Niebie!

I teraz jesteś tam - tu - w Niebie. „Niebo to najwspanialsze z miejsc” - mógłbyś zaśpiewać tę pieśń, ale nie pamiętasz melodii, bo „stare rzeczy przeminęły”. Teraz wiesz, co miał na myśli Marcin Luter, gdy mówił, że nie oddałby nawet chwili w Niebie za wszystkie radości i bogactwa świata, nawet gdyby miały one trwać przez miliony lat.

Nie było żadnego Świętego Piotra przy złotej bramie i steku głupich pytań, czy zasłużyłeś na wejście do Nieba. Usłyszałeś te słowa powitania: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata” (Mt 25,34). Po prostu „drzwi były otwarte” (Obj 4,1) i przestąpiłeś niebiański próg. Jesteś tutaj, bo twoje imię jest zapisane w księdze żywota Baranka (Łk 10,20; Obj. 21,27). Jesteś tutaj, bo twoje grzechy zostały zmyte krwią Baranka (Obj 5,9; 7,14; 22:14). Jesteś tu po nagrodę, która – jak Jezus obiecał – oczekuje cię w Niebie (Mt 5,12; Łk 6,23). Jesteś tutaj, bo byłeś „wierny aż do śmierci” i „korona żywota” należy teraz do ciebie (Obj 2,10). Ile gwiazd jest na niej? 

Jeremy Taylor (1613-1667) powiedział: „Wiara jest dla chrześcijanina fundamentem, nadzieja kotwicą, śmierć przystanią, Chrystus pilotem, a Niebo jego ojczyzną”. Niebo jest znacznie lepszą ojczyzną. Wszyscy ci, którzy żyli wiarą, zdążali „do lepszej, to jest do niebieskiej” ojczyzny (Hbr 11,16). Oni są tutaj, tak jak i ty. Bohaterowie wiary: Abraham, Izaak, Jakub. Jezus powiedział, że zasiądziesz z nimi pewnego dnia i właśnie to robisz (Mt 8,11). Trzej patriarchowie „żyją i czują się dobrze”, tak jak ty, ponieważ „Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych” (Mt 22,32).

Ale nie Abrahama, Izaaka i Jakuba zobaczyłeś najpierw w niebie pierwszego dnia. Jak obiecał Jezus, widziałeś Boga (Mt 5,8; Obj 22,4). Wypatrywałeś oblicza Bożego i żyłeś, by opowiadać o Nim. I jest to prawdziwe, bardzo prawdziwe, że w Jego obecności jest pełnia radości i rozkoszy bez końca (Ps 16,11). Stanąłeś również „twarzą w twarz” z Jezusem – twoim Zbawicielem. Niewidoma poetka Fanny Crosby mówiła, że rozpozna Go po śladach gwoździ na Jego rękach. Widziałeś Go jako „Baranka jakby zabitego” (Obj 5,6). Wśród wielkiego tłumu, którego nikt nie mógł zliczyć, odkupionych „z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków”, stojących przed tronem i przed Barankiem z palmami w swych rękach, odzianych w szaty białe, śpiewałeś donośnym głosem (nie było tam nikogo, kto by milczał albo śpiewał bez zapału): „Zbawienie jest u Boga naszego, który siedzi na tronie, i u Baranka” (Obj 7,9-10). Nigdy przedtem tak nie śpiewałeś.

Niebo – przygotowane miejsce

Wszystko stało się tak szybko. Nie masz zawrotów głowy? Bo ja tak. Cofnijmy się trochę. Wiemy, że Niebo jest rzeczywiste, bo Jezus powiedział: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce” (J 14,2). Niebo to przygotowane miejsce. T.M. Williams w swojej książce „ From Eden to Eternity” (College Press, 1977) stwierdza: „Możesz oczekiwać, że kiedy przybędziesz do nieba, będziesz się czuł doskonale, jak w domu. Będziesz miał wrażenie, że wszystko zostało zaprojektowane specjalnie dla Ciebie – według twojego gustu, jakby ktoś czytał w twoich myślach, zaprojektował i zbudował pałac, o którym zawsze marzyłeś, a potem dał ci go w prezencie urodzinowym”. A więc, po pierwsze, dostałeś zaprojektowany z myślą o tobie pałac. Od lat był zarezerwowany dla ciebie (1P 1,4). Pomyśl, co to znaczy dla milionów wierzących, którzy nigdy nie mieli domu!

Do czego służy dom?  Do ucztowania,  podejmowania gości,  relaksu, odpoczywania. Co robisz w pierwszej kolejności, gdy po długiej podróży znajdziesz się w hotelu? Strząsasz z nóg buty i padasz na łóżko. W Niebie będziemy odpoczywać po swoich pracach (Obj 14,13). Obietnica odpocznienia jest powtórzona w Liście do Hebrajczyków (Hbr 4,3; 9-11). Ale odpoczynek to nie wszystko, co będziesz robić pierwszego dnia w Niebie.

Szesnaście razy w Księdze Objawienia wspomniana jest świątynia w Niebie. Świątynia, w której służysz Bogu we dnie i w nocy (Obj 7,15) – od dnia twojego przybycia. Ale po co ja ci to mówię? Teraz już to wiesz! Wiesz nawet to, że Skrzynia Przymierza, poszukiwana na ziemi przez tak wielu ludzi, jest przechowywana w Bożej świątyni w Niebie – w komplecie z błyskawicami, grzmotami, trzęsieniem ziemi i wielkim gradem (Obj 11,19). Hollywood niech się chowa! A tą świątynią w świętym mieście, Nowym Jeruzalem, jest właściwie Pan Bóg Wszechmogący i sam Baranek (Obj 21,22).

G. Hobbs Jr stwierdza: „Jeśli komuś nie sprawia radości wielbienie i służenie Panu, bez wątpienia nie będzie dla niego miejsca w niebie”. Ale ty od momentu przybycia czujesz, że jesteś w domu. Niebo jest miejscem doskonałego czczenia Boga. Słychać głosy wielu aniołów. I każde stworzenie na niebie i na ziemi, i pod ziemią, i w morzu donośnym głosem wielbi Boga (Obj 5, 11-13). Twoja własna toga chórzysty jest biała, wybielona we krwi Baranka, i dołączasz do niezliczonego tłumu w uwielbieniu i czci dla Baranka (Obj 7,9-17).

Uwielbienie brzmi jak głos licznego tłumu, jak szum wielu wód, jak huk

potężnych grzmotów (Obj 19, 1-6). To jeden wielki, potężny, piękny, obfity głos.

Spotkałeś mnóstwo ludzi tego pierwszego dnia w Niebie. W Niebie nie nosi się identyfikatorów. Po prostu rozpoznajesz twarze i imiona, tak jak uczniowie rozpoznali Eliasza i Mojżesz na Górze Przemienienia, chociaż ci dwaj prorocy żyli wiele lat przed nimi (Łk 9,28-33). Jak wielu starożytnych patriarchów, zostałeś „przyłączony do przodków swoich” (1 M 25, 8 i17). Ależ to był zjazd rodzinny! Szczęśliwe spotkanie z tymi, których kochałeś, a którzy „umarli w Panu”. Dawni przyjaciele, z którymi razem pracowałeś dla Chrystusa. Rzeczywiście, jest tu cała Boża rodzina (Ef 3,14). Ci, co umierali pełni pokoju w Chrystusie – i jako męczennicy ze względu na Chrystusa – o nich zawsze mówiło się jako o będących w Niebie (Obj 6,9-11; 14, 1-5; 15,1-4). Czułeś taką pokorę, respekt i podziw, gdy witali cię w twoim nowym domu.

Niebiańskie skarby i radości

Jedną z największych radości, jakich doświadczyłeś, było pierwsze spotkanie z tymi, którzy są twoim „skarbem” w Niebie. Teraz rozumiesz, dlaczego Jezus powiedział: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi... Ale gromadźcie sobie skarby w niebie... Albowiem gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21). Przyjaciele, pozyskani dzięki naszym materialnym darom, będą witać nas w naszym domu w Niebie (Łk 16,9). Czyż nie jesteś teraz szczęśliwy, że łożyłeś tak obficie i hojnie na misję i ewangelizację świata? A teraz te dusze, które zostały zdobyte dla Chrystusa dzięki twemu dawaniu, zapraszają cię, byś wszedł do wiecznych przybytków.

Wielki ewangelista Wiliam Biederwolf powiedział kiedyś: „Niebo byłoby zaledwie nieboskłonem, jeśli bylibyśmy w stanie je opisać”. Być może najlepszym opisem Nieba jest to, co Jan widział i zapisał w ostatnich dwóch rozdziałach księgi Objawienia. Wiesz, że te rzeczy są prawdziwe, no nie? Oto już pierwszego dnia w Niebie mieszkanie Boga stało się twoim mieszkaniem – sam Bóg stał się twoim Bogiem. Osobiście otarł twoje łzy. Zapewnił cię, że nie będzie już dłużej śmierci ani smutku, ani płaczu, ani bólu (Obj 21,3-4). I tak jest, nieprawdaż? W Niebie nie ma domów żałobnych ani cmentarzy. Nie ma szpitali ani pogotowia ratunkowego. Nie ma nowych biuletynów obwieszczających wojnę, choroby, głód. Nie ma rozbitych domów ani bolesnych rozwodów. To wszystko przeminęło.

Być może anioł pokazał ci to, co pokazywał Janowi – rzekę wody żywej, czystą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga (Obj 22,1). Po obu stronach rzeki widziałeś drzewo żywota. Może zauważyłeś, że to cudowne drzewo wydaje dwanaście rodzajów owocu. I każdego miesiąca jest nowy plon! Mam nadzieję, że odnotowałeś coś jeszcze bardziej zadziwiającego: „liście drzewa służą do uzdrawiania narodów” (Obj 22,2). To mój najbardziej ulubiony werset z całej księgi. Oczyma wyobraźni mogę widzieć cierpiących z tych narodów, które odwiedzałem podczas mojego życia, przychodzących do tego drzewa. Niekończące się szeregi, rozciągające się jak okiem sięgnąć. Mogę widzieć łagodne dłonie kładące uzdrawiające liście na ślepe oczy, rozpalone czoła, głuche uszy, rozszczepione podniebienia, złamane kończyny, niewydolne serca, wykrzywione ciała, chrome stopy... I wtedy zobaczyłeś cud, prawda? Nie ma już więcej grzechu. Nie ma żadnych chorób. Nie ma już smutku. Przekleństwo zostało zdjęte. Wreszcie widzą Jego twarz – Tego,  którego przez całe życie błagali o litość. Jego imię nagle pojawia się na ich czołach. Noc pierzcha natychmiast. Rozżarzona światłość emanuje od Boga. I oni, wraz z tobą, będą panować na zawsze, wiecznie. Thomas Moore miał rację. „Nie ma takiego smutku na ziemi, którego Niebo nie mogłoby ukoić”.

-------------------------------------------------

Moja pierwsza podróż samolotem była przerażającym  doświadczeniem. Odrzut przy starcie wcisnął mnie w fotel. Oderwanie się od ziemi zaparło mi dech w piersiach. Cierpię na lęk wysokości i szybki rzut okiem przez okno na znikającą w dole ziemię nie pomógł mojej kruszącej się pewności siebie. Po drodze zaliczyliśmy turbulencję. Ale im bliżej byliśmy celu podróży, Los Angeles, tym bardziej stawałem się zrelaksowany. Wiedziałem, że mój ojciec czeka tam, by powitać mnie na lotnisku. To sprawiało, że sprawa warta była zachodu.Do Los Angeles jest mnóstwo połączeń. Ale tylko jedna droga prowadzi do Nieba. Jezus powiedział: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14,6). Za nic w świecie nie przegap tego.

Victor Knowles
[Tłum. z angielskiego N. Hury]

Autor jest założycielem i dyrektorem POEM (Peace on Earth Ministries), Joplin, Mo, USA.


Copyright © Słowo i Życie 2003
Słowo i  Życie - strona główna