numer 3/2002 Copyright
© Słowo
i Życie 2002 Świat Dziecka w akcji WKB Z Gorzowa pamiętam drobnego chłopca, który na rysunku pt. „Co dla
ciebie jest najważniejsze?”, spośród wielu rzeczy i obiektów zaznaczył kościół.
Byłam zaskoczona, gdyż ten blondas był zupełnie pozbawiony opieki rodzicielskiej,
a kościół traktował jako jeden z budynków na jego ulicy. Gdy zapytałam, dlaczego
tak pięknie oznaczył świątynię, odpowiedział: „Tu jest mi dobrze, tu chciałbym
być zawsze, tzn. w tym kościele gdzie jestem teraz, na WKB”. Przy pożegnaniu
bardzo płakał i prosił: „Nie odjeżdżajcie!”. W Giżycku miało miejsce inne zdarzenie. Podczas gdy wszystkie dzieci
bawiły się na boisku, podeszła do mnie dziesięcioletnia dziewczynka. Najpierw
patrzyła mi chwilę w oczy, następnie cicho zapytała: „Czy mogę panią dotknąć?”.
Więc nachyliłam się, objęłam i przytuliłam chwilkę, po czym zwolniłam uścisk.
Ona nadal mocno mnie trzymała, więc znów przytuliłam, pogłaskałam. Trzymała
mnie kurczowo, jakby chciała taki moment zatrzymać w pamięci na długo. Gdy
podczas zajęć ogólnych siedziała na sali w drugim rzędzie, zauważyłam, jak
obciąga sukienkę, pod którą chciała ukryć liczne sińce i obrażenia. Jak to
dobrze, że podczas uścisku zdążyłam szepnąć jej do ucha: „Gdy ci będzie źle,
przyjdź na Górną 4. Zapamiętaj, na Górnej 4 znajdziesz schronienie” (to adres
przyzborowego Klubu dla Dzieci). Śladem ubiegłorocznych jubileuszowych wspomnień zaryzykowaliśmy wyjazd
do Starowsi. Mówiono mi, szkoda czasu, tam nic nie będzie, dzieci nie ma,
ludzie pracują. Jednak w tej małej wsi już pierwszego dnia przyszło 27 dzieci
i 16 dorosłych. Po programie dorośli prosili: „Przyjedźcie powiedzieć o Bogu
i śpiewać nie tylko dzieciom, ale i nam, dorosłym”. Kolejne miasto - Pułtusk. Tam WKB odbywało się na terenie obiektu
publicznego. Po drugim dniu zajęć dyrektor tego ośrodka postawił zaskakujące
warunki: „Albo zaniechacie treści religijnych, albo wraz z dziećmi opuścicie
budynek”. Wtedy wołaliśmy do Pana i prowadziliśmy trudne rozmowy. Bóg odniósł
pełne zwycięstwo. Zrealizowaliśmy nie zmieniony program do końca. Na zakończenie
tygodnia od tej samej osoby usłyszeliśmy słowa: „Dla was drzwi tego domu będą
zawsze otwarte”. Uczestnikami WKB w tym mieście były dzieci rosnące już nie
w biedzie, lecz w nędzy. Kolejna miejscowość, 8 km od Gryfic – Trzygłów. Byliśmy tu trzy lata
temu. Wówczas była tu jedna rodzina należąca do Pana, obecnie jest tu stacja
misyjna ze stałymi nabożeństwami. Tuż po przyjeździe powitała nas bardzo
liczna grupa nastolatków. Poznałam kilka twarzy. Zagadnęłam, czy nas pamietają.
„Oczywiście, dlatego tu jesteśmy, ale wasz program jest tylko dla dzieci
do 12 lat, zróbcie coś dla nas”. Nie można było zawieść oczekiwań. Montowaliśmy
„na kolanie” program dla nich, aby wyjść naprzeciw potrzebie i nie utracić
kolejnej możliwości głoszenia Ewangelii. Kończy się lato. Przed nami jeszcze Połczyn Zdrój. Zapewne i tam
czekają nas nowe, niepowtarzalne przeżycia. Gdy piszę te słowa, jesteśmy nadal
w trakcie zajęć i tak będzie do końca wakacji. Gdybym jednak miała jednym
zdaniem podsumować miniony sezon, brzmiałoby ono: Bóg jest zwycięzcą, a wszystko,
co najlepsze, wciąż przed nami... ALICJA LEWCZUK Copyright
© Słowo
i Życie 2002
|